Elvis Presley na ekranie walczył ze złem panoszącym się po domu opieki, namawiał do morderstwa i opętał fryzjerkę. Hollywood nie oszczędza króla.
Elvis żyje i ma się dobrze!
Cóż, w pewnym sensie. W 1977 r. zmęczony sławą zamienił się miejscami z jednym ze swoich naśladowców. To właśnie on umarł w Graceland, a Elvis, jako Sebastian Haff, 20 lat później żyje w domu opieki w Teksasie.
Jego krok stracił dawną sprężystość, porusza się z trudem, wsparty na balkoniku. Czas płynie mu na rozpamiętywaniu kariery i rzucaniu złośliwych komentarzy. Do czasu, gdy pensjonariuszy domu opieki nie zacznie terroryzować egipska mumia, która wysysa ich dusze przez odbyt. Elvis postanawia ją powstrzymać, raz jeszcze zrobić coś doniosłego. Z pomocą czarnego Johna F. Kennedy'ego (twierdzi, że agencja rządowa zmieniła mu kolor skóry) wypowiada wojnę starożytnemu złu.
Wszystkie komentarze
Groovy!