Filmy o zombi to jeden z najbardziej eksploatowanych gatunków w historii kinematografii. Dlaczego sięga po niego Jim Jarmusch? Jego "Truposze nie umierają" w kinach od 26 lipca.

W dzisiejszej popkulturze zombi to powstały z grobu, rozkładający się trup, którego przysmakiem jest ludzki mózg. Pojawia się w filmach, literaturze, grach komputerowych i serialach. Nie wymyśliły go jednak tęgie hollywoodzkie głowy.

Żywe trupy to element folkloru afrokaraibskiego wywodzący się z kultu wudu. Tam zombi oznacza po prostu kogoś, kto ślepo wykonuje polecenia. Wspominali o nim XIX-wieczni podróżnicy, a ich opisy podziałały na wyobraźnię pisarzy grozy, np. H.P. Lovecrafta, jednego z ojców amerykańskiego horroru, a wcześniej - Mary Shelley, autorkę "Frankensteina", którzy wykorzystali afrykańskie wierzenia w swoich powieściach. 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie lubię horrorów, choć z małymi wyjątkami.
    Nowy film Jarmuscha, już teraz, zaliczam do tych wyjątków .)
    A zawarte w tytule pytanie (a w artykule część odpowiedzi) "Dlaczego Hollywood tak trzyma się zombi?" tylko potwierdziło moje przekonanie. Można je zawrzeć w trawestacji słów klasyka: czego się boicie - siebie się boicie ")
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    "Na kolejny znaczący film zombi czekały ponad 40 lat. W 1968 r...." Nie wiem, według jakich kryteriów autorka uznaje film za "znaczący" i z jakich źródeł korzystała, ale między 1932 rokiem i 1968 powstało wiele filmów o zombie. Oto dwa przykłady: "I Walked with a Zombie" (1943) w reżyserii Jacquesa Tourneura (bardzo interesujący twórca) i "Teenage Zombies" (1959) w reżyserii Jerry'ego Warrena. W kilku nakręconych w tym czasie filmach o żywych trupach zagrał Bela Lugosi.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    "Po mocnej "Nocy...", która pozostawia widza z uczuciem pustki i beznadziei, wyreżyserował jeszcze pięć filmów tej serii. Z każdym kolejnym komentarz społeczny wydawał się coraz cichszy." Nie sposób się zgodzić, bo to właśnie w drugiej części, czyli Dawn of dead komentarz społeczny jest najmocniejszy. Zombie przychodzą do centrum handlowego bo to było "ważne miejsce w ich życiu", a przywiązanie do zdobytych dóbr doczesnych zgubi również głównego bohatera. Straszna szkoda, że PRL nie lubił horrorów, strasznie jestem ciekaw recepcji tego filmu, gdyby dotarł do naszych kin w okolicach roku 1981...
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    "I am Legend" to niestety tylko bardzo kiepska adaptacja swietnego opowiadania.
    I faktycznie w filmie sa to zombie. Ale w ksiazce to byly wampiry. A konkretnie swiat wampirow w ktorym zyje tylko jeden ostatni czlowiek. Postac "z ich koszmarow" ktora morduje ich w dzien...
    @yogi&ranger
    Powieść, po za tym masz racje, zresztą to była jedna z inspiracji Romero.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @Dead_Joe
    mam oryginalne pierwsze wydanie - znajduje sie w zbiorze opowiadan pod tym samym tytulem - fakt ze glowne opowiadnie tytulowe to jakies 3/4 calego tomiku a pozostale (zreszta w wiekszosci tez dobre) sa krotkie...

    oczywiscie mozna dyskutowac od ilu stron zaczyna sie powiesc :-)
    pozdrowienia
    już oceniałe(a)ś
    2
    0