Powstał 20 lat temu, kosztował 6 mln dolarów. Zarobił jedynie 1,8 tys. Dziś ma setki tysięcy fanów, choć oglądanie go dla wielu mogłoby być torturą.
- Jesteś gotowy? Mam pomysł na film. Ja zagram głównego bohatera, ty mojego najlepszego przyjaciela - wypluwa z siebie Tommy Wiseau pewnego dnia w okolicach świąt Bożego Narodzenia 2000 roku. Jego przyjaciel Greg Sestero, początkujący aktor, patrzy na niego z mieszaniną rozbawienia i niedowierzania.
- Ja? - pyta pewien, że pomysł nie przetrwa do następnego poranka.
- Już nazwałem twojego bohatera - dodaje Tommy. - Będzie miał na imię Mark. Jak ten aktor, Mark Damon.
"Oglądanie tego filmu jest jak dźgnięcie w głowę"
Wszystkie komentarze
Ja bym zrobił sequel. Np. Smoleńska Klątwa z Doliny Węży
Albo "W poszukiwaniu straconego wraku"
Albo "Puszka Antoniego"
ha, też nasz!!!
A może lepiej "Poszukiwacze zaginionego wraku"? Większa szansa na komercyjny sukces.
Albo "Smoleńsk. Zemsta"
Zemsta Antoniego. Za granicą mogą to odczytać jako Antonioniego.
Puszki i Parówki
Ta recenzentka przepisuje o tym, co gotowe.
??? a jak to będzie po polsku?
zobacz, może zmienisz zdanie:)
To, że akurat on zyskał status kultowego, z czegoś wynika. Ludzie za coś go uwielbiają - stąd nieco wyższe oceny.
No dlatego nie może być najgorszym filmem na świecie. Jak film który "zyskał miano kultowego" może być najgorszy? ?\_(?)_/?
Teoretycznie może istnieć kult miłośników najgorszych filmów ;-) Ja np. czasem lubię obejrzeć coś na Tele 5 - ten kanał to prawdziwa kopalnia filmów 1/10.
Nie znasz się.
"The Room" obejrzałam do końca, jeśli chodzi o "Smoleńsk" nie odważyłam się nawet zwiastuna.