Rozmowa z Woodym Allenem
Anna Tatarska: Ma pan własne studio produkcyjne, nie współpracuje z wielkimi wytwórniami. Dlaczego?
Woody Allen: Wszystko ułożyło się w dość naturalny sposób. To nie był świadomy bunt, raczej łut szczęścia. Nawet kiedy pracowałem z Hollywood, to nigdy nie było Hollywood per se, ale na przykład zdjęcia w Nowym Jorku realizowane dla hollywoodzkiego studia, choćby United Artists. Byli bardzo liberalni, dawali mi pełną wolność. Nie mogłem narzekać!
Pozostało 93% tekstu
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.