Reżyser "Kobiet bez wstydu" próbuje być Woodym Allenem? Jeśli tak, to bez sukcesów. Żenująca polska komedia o „skromnym freudyście z Krakowa”, do którego pacjentki nie wiedzieć czemu walą drzwiami i oknami.
Recenzja filmu "Kobiety bez wstydu": *
Gdy Piotr dziedziczy po ciotce mieszkanie przy krakowskim rynku, za radą sąsiadki-jasnowidzki postanawia otworzyć gabinet psychoanalizy „tylko dla pań”. Zatrudnia sekretarkę, nad kozetką wiesza portret Zygmunta Freuda i odtąd przedstawia się jako doktor Kossak. Problem w tym, że jego jedyne kwalifikacje to „klej na kobiety”. Bo trudno za takie uznać trzydniowy kurs dla obcokrajowców, jaki bohater zrobił kelnerując w Wiedniu.
Liszowska, Dereszowska i Milowicz grają jak w szkolnym przedstawieniu
Wszystkie komentarze