Postmodernizm w architekturze to nie tylko Solpol. Te budynki z końcówki XX wieku w Polsce koniecznie trzeba uratować!
Jakub Łukaszewski
15.01.2022
06:54
Wszystko wskazuje na to, że wrocławski Solpol jednak zostanie wyburzony. Obrońcom tego domu handlowego z lat 90. XX wieku nie udało się wpisać budynku do rejestru zabytków i tym samym go uratować. A to jeden z czołowych przedstawicieli postmodernizmu w Polsce. Spytałem znawców architektury, które inne postmodernistyczne budynki w Polsce koniecznie trzeba ochronić, by nie powtórzyły losu Solpolu.
Są owszem ciekawe i warte zachowania gargamele, ale Solpol zdecydowanie do nich nie należy. Nie rozumiem obrońców brzydoty. Tym bardziej, że to prywatne i nic im do tego.
Słusznie. Fetyszystom i tak zostaną zdjęcia, niech się nimi cieszą.
i posypać ziemię ,nomen-omen, solą
Zostawić.
Z wielkim banerem "KU PRZESTRODZE"
Pełna zgoda. Ten solpol to wyjątkowa tragedia architektoniczna
Nawiasem mówiąc, 'postmodernizm' to rzeczownik pozbawiony znaczenia, mimo licznych starań tych, którzy go (nad)używają.
Znawca się odezwał :D
- to sam się 'odezwij'; chętnie przeczytam jakiś pean na cześć tego gargamela dla ubogich.
rzeczownik tak ale nie pozbawiony metaforycznej wartości, jeśli dopiszemy postmodernizm architektoniczny, lub raczej postmodernizm w architekturze. TAk to styl, mimo wszystko.....rokoko, tez nam nie nie zawsze podoba.....Czy natomiast wszystko jest warte zachowania. Zapewne nie. Przetrwa pewnie coś. Trudno tez współczesnym oceniać, jeśli niewiele widza o tym właśnie stylu, jego podłożu i , można powiedzieć filozofii. Ważne tylko by nie mieszać postmodernizmu w humanistyce, z postmodernizmem w architekturze. Nie nakłada nie to tak prosto, jak chcieliby niektórzy.....wszechwladny teraz powrót do modernizmu, czasem nazywany minimalizmem, przy wspaniałych realizacjach , czasami pokazuje pustkę intelektualną, po prostu nic. parkiet szyba i krajobraz, choć zgodzę nie, ze czasem lepiej nic niż coś...
ale to tylko 2 budynki zaledwie, i jak na temat tego "odcinka" (plomby z przełomu l. 80. i 90. mało reprezentacyjne, bo późniejsze jednak (mowa jest o trzech, ale ten trzeci nie ma obrazka). Jak kto pamięta, jak Wrocław wyglądał pod koniec lat 80-tych, to jest w stanie zrozumieć entuzjazm całego miasta dla tych budynków, które w sporym tempie zaczęły wypełniać różne puste miejsca w zabudowie i tak korzystnie się odcinały od tego, co było wcześniej swoimi jednak urozmaiconymi bryłami i czasem kolorowymi elewacjami. Były to głównie budynki mieszkalne, bo duży był wówczas "głód" mieszkaniowy.
A ówczesny Wrocław to była mieszanka gotyku (trochę oryginalny, trochę neo) i peerelowskiego modernizmu z licznymi i obszernymi pustymi przestrzeniami w części staromiejskiej oraz osiedla z wielkiej płyty (czyli też po części peerelowski modernizm) naokoło; no i 2 zapuszczone dzielnice z kamienicami ca 1900, do których po zmroku lepiej było nie wchodzić. Wszystko przybrudzone pyłami po 40 latach PRL.
Ta wczesnokapitalistyczna architektura, wreszcie nie z wielkiej płyty, stanowiła rzeczywiście nowość i powszechnie się podobała, w odróżnieniu od późniejszego Solpolu. I faktycznie godna jest jakiejś opieki konserwatorskiej, choć z pewnością nie absolutnej, bo dom dobry jest, dopóki wygodnie się w nim mieszka, a pojęcia o wygodzie szybko się zmieniają a wczasach kiedy te budynki wznoszono wymagania były minimalne - żeby tylko małe ale własne mieszkanko było.
przykłady wrocławskie są mało reprezentatywne, tych "plomb" nieco powstało i niektóre do dziś mozna uznać za udane budynki, przynajmniej jako element panoramy miasta.
To one stanowić mogą o jakości i pięknie współczesnych miast a nie przemijające post PRL-lowskie pstrokacizny.
Dokladnie. Estetyka i wykonanie XIX wiecznych i starszych budynkow a takze poczucie proporcji jest niespotykane w dziesiejszych czasach. (Nie wszystkich oczywiscie ale sporej większości) Postmodernizm a zreszta caly wielkopłytowy PRL az do konca lat 90 a nawet pozniej to niestety jest to tania masowka z tanich prefabrykatów i elementow budowlanych - wartość większości takich obiektów jest zerowa jeśli nie ujemna.
Właśnie to samo mówiono o secesji juz w 20leciu międzywojennym, że należy ja zburzyć. Zatem Twoja ignorancją pięknie powtarzasz historię ludzkiej głupoty. Jesteś typowym przedstawicielem bezmyślnej tłuszczy.
nie tylko data!
Jeśli chodzi o styl i poczucie proporcji, to budowniczowie dawnych wiejskich chat (np. tych szachulcowych na Pomorzu), mieli go o wiele więcej niż projektanci różnych "nowoczesnych" gargameli, choć architektury nie kończyli.
Oczywiscie. Zgadzam sie w 100%.
Zgadzam się w 90 procentach.
Tylko ta uwaga o Zwingerze moim zdaniem jest nietrafiona (>>... drezdeński Zwinger, będący rodzajem postbaroku, przy moim podejściu pewnie by nie istniał<<). Przecież sam piszesz, że postmodernizm sam w sobie nie musi być zły, ale że wymaga talentu, świetnych materiałów, finansów i dokałdnego nadzoru. "Postbarokowy" Zwinger te wymogi spełnia, tak jak wiele ciekawych budowli postmodernistycznych na świecie (i zaledwie klika w Polsce).
W Polsce zresztą najczęściej nie mamy do czynienia z postmodernizmem z prawdziwego zdarzenia, tylko z PPP (Pseudo Postmodernizm Polo), jak Solpol właśnie - i ta nieszczęsna pomba. To podręcznikowe przykłady po prostu złej architektury.
Każdy przykład ma dozę trafności. Ja też nie jestem historykiem architektury. Krytykę przyjmuję. Użyłem przykładu Rokoka, jako manierystycznego finału Baroku. Finalnego, bezpłodnego i będącego szaszłykiem dekoracji stylu, który możemy spotkać w dekoracji świątyń Azji (oczywiście mowa nie o Rokoko), w Artdeco i nieszczęsnym Postmoderniźmie.
Podzielam zdanie, mam awersję do całego baroku, więc dla mnie mógłby zniknąć. W historii architektury najbardziej kiczowaty styl, który niestety dobrze się przyjął wśród maluczkich, a dzięki kościołowi pokutuje w estetyce do dziś. CO gorsza, przyjmuje się na długo za każdym razem, gdy ktoś do niego nawiąże, np. we wnętrzarstwie. Projektantom wypsnęły się chwilowo barokowe lampki i tapety jakieś 15 at temu, w Polsce królują do dziś. Najlepiej to widać w średniej klasy salonach fryzjerskich.
A, i nieszczęściem polskiego landrynkowego "postmodernizmu" jest niestety dziwna fascynacja Grupą Memphis. Teraz dopiero widać, że architektura PRL wale nie potrzebowała żadnej odskoczni, zwłaszcza takiej. Ja teraz z żalem patrzę na ten spokój ulic na filmach z tamtego okresu, na elegancję prostoty witryn, ich opraw graficznych, szyldów, projektów przedszkoli czy szkół, pawilonów handlowych. Wtedy nam się wydawało, że to oznaka biedy. Byliśmy głupi, że zacytuję.
Solpol i ta cudaczna kamienica oraz Sąd warszawski to architektoniczne disco polo, postmodernizm landrynkowy. Niektórym się wydaje, że postmodernizm oznacza, że wszystko można włożyć do jednego wora tzn. projektu architektonicznego, bez ładu i składu, a czym głupiej i bardziej od czapy, tym lepiej. A nie o to chodzi, co pozostałe projekty pokazują, dla mnie wcale nie są złe. Nie rozumiem tej bezsensownej obrony kamienic.
Ja bym dorzuciła seminarium Kozłowskiego w Krakowie (landrynkowy dekonstruktywizm dla odmiany) i pewne wielkie centrum handlowe w Łodzi, tylko nie pamiętam, jak się nazywa (dość niedawne, jakieś przerobione zakłady czy elektrownia, dla mnie straszne, choć niektórych zachwyca). I parę realizacji Loeglera (np. w Krakowie, bodajże na ul. Kazimierza Wielkiego) z jego zamiłowaniem do tandetnych odcieni niebieskiego.
Myślę, ze to co wkurza w takich projektach, to kiczowata krzykliwość.
I jeszcze dorzucam szczecińską "Starówkę".
Przyłączam się do tej opinii i podobnych, wyrażonych wyżej. Są szpetne budynki do rozbiórki oraz znani architekci (litościwie pominę nazwiska), którym należy natychmiast odebrać prawo wykonywania zawodu, aby już nigdy nie oszpecili nam pięknego (kiedyś) miasta!
Zgadzam się! Ratować stare, oryginalne kamienice a nie gargamele...
z lukrem posypane miazgą kakaową.
Genialny styl rzeczywiście
xD