Tuskowego ''dziadka z Wehrmachtu'' wyciągnął co prawda w 2005 r. Jacek Kurski (dał wywiad w tygodniku ''Angora''), ale prezes skwapliwie z tego skorzystał. Pomogło to jego bratu Lechowi wygrać wybory prezydenckie.
Ta metoda okazała się na tyle skuteczna, że od tamtej pory opcja niemiecka jest przez Kaczyńskiego mocno akcentowana. O konszachty z Angelą Merkel wiecznie jest podejrzewany Donald Tusk. - Tusk jak dziecko chowa się pod niemiecką spódnicę - to w ''Fakcie'' (12.09.2008).
Po katastrofie smoleńskiej w słynnym już wywiadzie dla ''Gazety Polskiej'' Kaczyński bez ogródek wyznał, że Polska nie jest już niepodległa. Kto jest winien? Oczywiście PO. - Platforma i jej zaplecze doskonale zdają sobie sprawę, że Polska, która uczci pamięć Lecha Kaczyńskiego, nie będzie tą Polską, której oni chcą (...) Tak jak Piłsudski nie mógł być symbolem PRL, tak samo Lech Kaczyński przy całej nieporównywalności postaci - nie może być symbolem kondominium rosyjsko-niemieckiego w Polsce - oskarżał prezes (''GP'' 08.09.2010).
Podejrzana jest co najmniej część Ślązaków. Usłyszeli oni od Kaczyńskiego, że są ''zakamuflowaną opcją niemiecką''.
O proniemieckie sympatie i sprzyjanie niemieckim interesom często posądzane są media, które - w opinii Kaczyńskiego - nie sympatyzują z PiS. Gdy latem 2007 r. dziennikarz RMF FM zapytał o zagłuszanie rozmów strajkujących pod Kancelarią Premiera pielęgniarek usłyszał: - Ja bym bardzo prosił media, w szczególności niemieckie, by nie prowadziły kampanii zmierzającej do tego, aby odwracać uwagę od ważnych spraw, a zajmować się jakimiś bzdurami, zupełnie drobnymi wydarzeniami (...). Media niemieckie powinny być szczególnie ostrożne, bo mogą być posądzone o wtrącanie się do polskich spraw wewnętrznych.
Także w tej kampanii mieliśmy powtórkę z rozrywki. Na pytanie dziennikarza TVN24 Jakuba Sobieniowskiego o insynuacje w stosunku do kanclerz Niemiec Angeli Merkel (w wywiadzie dla ''Newsweeka'' Kaczyński zasugerował, że za wyborem Merkel na kanclerza stoją jakieś nieczyste siły, oczywiście znów nie sprecyzował jakie) prezes odparował kontrpytaniem: - Jestem zmuszony zapytać pana, z jakiej pan jest redakcji: polskiej czy niemieckiej? (''GW'' 05.10.2011). Te wypowiedź zwolennicy prezesa nagrodzili gromkimi brawami.
Prezes PiS bardzo też lubi wątki rosyjskie. PAP podała, że podczas debaty o samorozwiązaniu Sejmu, gdy Kaczyński schodził z sejmowej mównicy wysyczał do Zygmunta Wrzodaka, posła LPR: ''Ruski agencie, załatwimy cię''. Wrzodak zdenerwował prezesa wezwaniem by Kaczyński ''rozliczył się z III RP, którą tworzył!'' (PAP, 6 czerwca 2005).
Kaczyński nie oszczędzał też polityków SLD, sugerował, że za karierami Aleksandra Kwaśniewskiego i Józefa Oleksego stoją Rosjanie. O Kwaśniewskim powiedział: ''Moskwa dysponuje takimi dokumentami dotyczącymi przeszłości prezydenta, które go czynią niesuwerennym w decyzjach''. (''Gazeta Wyborcza'', 14.03.2005).
W książce ''O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich'' (2006r.) nie oszczędził też Józefa Oleksego: ''Oleksy pewnie robił w drugiej połowie lat 80. karierę w partyjnym aparacie w jakimś związku z Rosją''.
Nie przeszkodziło to Kaczyńskiemu w przypochlebianiu się temu politykowi, gdy w kampanii prezydenckiej w 2010 zabiegał o głosy lewicowego elektoratu: - Jeżeli teraz ktoś mnie zapyta, kim jest Józef Oleksy, ja odpowiem: jest to polski polityk lewicowy, powiedzmy sobie, starszo-średniego pokolenia (na wiecu w Radomiu, 22 czerwca 2010).
Prezes PiS chwalił też I sekretarza PZPR Edwarda Gierka (''Był komunistycznym, ale jednak patriotą (...) Opozycję jakoś tam tolerował, a nie zamykał do więzienia'' - lipiec 2010).
Oberwało się też redaktorom i dziennikarzom ''Gazety Wyborczej'', którym prezes prześwietlił życiorysy matek i ojców. - Jeżeli jedna osoba miała ojca, a może nawet i matkę, w Komunistycznej Partii Polski i funkcjonuje w jakimś środowisku ? a takie osoby są również po prawej stronie sceny - jest to bez znaczenia. Jeśli jednak istnieje całe środowisko (''Gazety Wyborczej'' - red.), w którym praktycznie wszystkie osoby miały rodziców w KPP i na dodatek te osoby mają potężny instrument oddziaływania na świadomość Polaków, to pojawia się problem. Zwłaszcza że na łamach tego potężnego instrumentu pewne idee KPP (...) mają swoją kontynuację. Elementem kontynuacji jest radykalne kwestionowanie wartości narodowych. W moim przekonaniu KPP była w całym tysiącleciu polskich dziejów środowiskiem najgorszym (...). Jestem gotów bronić tezy, że nastawienie owej potężnej gazety, to poczucie misji - w moim przekonaniu bardzo szkodliwej dla Polski - bierze się właśnie z tamtej spuścizny - mówił Kaczyński w ''Polityce'' (25.03.2006).
Dzień później w ''Newsweeku'' w wywiadzie ''Dość awantur'' prezes PiS kontynuował ten wątek: - ''Gazeta Wyborcza'' jest późną, zmutowaną postacią Komunistycznej Partii Pracy.
A wiadomo, KPP była zależna od Moskwy, więc ''GW''... Tego prezes do końca nie precyzuje, bo dobrze wie, że przegrałby w sądzie sprawę o zniesławienie. Zwolennicy Kaczyńskiego świetnie jednak łapią o co chodzi.
Podobnie prezes PiS nigdy nie powiedział wprost, że premier Tusk do spółki z premierem Rosji Władimirem Putinem zorganizowali zamach na życie Lecha Kaczyńskiego i 95 innych osób. Tylko sugeruje, insynuuje, podpowiada (brudną robotę wykonują za prezesa dziennikarze prawicowych mediów i Antoni Macierewicz, który jasno mówi o zamachu).
- Niezależnie jaka była przyczyna tej katastrofy, co doprowadziło do tego, że samolot się rozbił, z tego, co wiemy, możemy już dzisiaj powiedzieć: zostali zdradzeni o świcie - tak zagaił Kaczyński na inauguracji ''Ruchu społecznego im. prezydenta Lecha Kaczyńskiego'' (10.04.2011).
Nawiązał tym samym do słynnego wiersza Zbigniewa Herberta ''Przesłanie pana Cogito'': ''i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy / przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie''.
Gdy Kaczyński nie odwołuje się do Moskwy czy Berlina schodzi na nasze lokalne podwórko. Wielokrotnie wypowiadał się o Lechu Wałęsie. W zeznaniach złożonych w prokuraturze w 1998r. (w śledztwie dotyczącym inwigilacji prawicy) powiedział: ''Była to teczka dotycząca agenta o pseudonimie Bolek, chodziło o Lecha Wałęsę, był to właściwie jeden dokument. Był to opis wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej już po głównej fali strajków - albo przy końcu grudnia 1970, albo w styczniu 1971 r. Był to opis dość przejrzysty, wielostronicowy, z wymienianiem nazwisk. Chodziło o jakieś zamieszanie w stoczni, kilkusetosobowe wiece. Na moje stwierdzenie, że tego Wałęsa nie mógł napisać, bo by nie potrafił, jako że tekst był dość spójny, w miarę gramatyczny, a w każdym razie zrozumiały, Milczanowski odpowiedział mi: Co ty, nie wiesz, jak było? - on najpierw opowiedział to temu ubekowi, a później tamten mu to podyktował. I dlatego ten tekst jest taki''.
Gdy nikomu się jeszcze nie śniło o przyszłej koalicji PiS z Samoobroną zarzucał Andrzejowi Lepperowi służenie Moskwie. O skłóconym z nim Januszu Kaczmarku, b. szefie MSWiA, zdymisjonowanym za podejrzenia o przecieku w sprawie afery gruntowej, powiedział: - To był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają ? taki śpioch. To jest nawiązanie do agenta-śpiocha. Ktoś przez wiele lat nie wypełnia swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent (17.07.2008 onet.pl).
Prezes Kaczyński wiele razy użalał się jak to jest poniewierany i bezpardonowo atakowany przez swoich przeciwników. Biedny, skrzywdzony prezes? Raczej cyniczny gracz, wyjątkowo łatwo szafujący obrzydliwymi insynuacjami, o których zresztą szybko zapomina, gdy wymaga tego jego polityczny interes.
Wszystkie komentarze