- Kochani, szanowni państwo, muszę zacząć od tego, czego wymaga dobry obyczaj - gratuluję zwycięzcy, gratuluję Bronisławowi Komorowskiemu. Ale przede wszystkim chciałem najserdeczniej podziękować tym wszystkim, którzy wzięli udział w tych wyborach, ale w szczególności tym, którzy nas poparli, jest ich dużo, bardzo dużo, że możemy spokojnie powiedzieć, że Polska się zmieniła - mówił Jarosław Kaczyński podczas wieczoru wyborczego w Radomiu. Zachęcał do dalszych wyzwań: - I naszym zadaniem jest z tej siły skorzystać. Musimy dalej zmieniać Polskę - przed nami wybory samorządowe, parlamentarne, musimy być nadal zmobilizowani - zagrzewał.
Ten letni miesiąc zdominowała wojna o krzyż ustawiony przed Pałacem Prezydenckim. Jarosław Kaczyński krytykował decyzje prezydenta o przeniesieniu krzyża do Kościoła św. Anny. I tak wyjaśniał czemu ona służy: - Nie można zapominać, o co w tym wszystkim naprawdę chodzi. Chodzi o to, by nie powstał pomnik, pomnik, który siłą rzeczy będzie pomnikiem Lecha Kaczyńskiego, a pamięci o Lechu Kaczyńskim obecna władza boi się jak diabeł święconej wody. Boi się, bo Lech Kaczyński uosabiał to wszystko, czego zaprzeczeniem ona jest, czyli suwerennej, demokratycznej i sprawiedliwej w swoich stosunkach społecznych Polski - mówił w wywiadzie udzielonym serwisowi internetowemu swojej partii.
Wywiad ukazał się w dniu zaprzysiężenia prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jarosław Kaczyński nie przyszedł wtedy do Sejmu, by uczestniczyć w Zgromadzeniu Narodowym. Za to w rozmowie z portalem powiedział: - Jestem przekonany, że bardzo wiele osób, które głosowały na Bronisława Komorowskiego, zapateryzmu w Polsce nie chce. Został on wybrany prezydentem przez nieporozumienie.
Jarosław Kaczyński zapowiada nową tradycję. Jak w PC będzie pisał listy do działaczy partii. W pierwszym wyjaśnia: - Polską nie mogą dłużej rządzić ludzie, których jedynym celem jest pilnowanie interesów establishmentu. Biorący się za zniszczenie tego, co stanowi jedyną moralną podstawę funkcjonowania naszego społeczeństwa, czyli religii katolickiej. Tylko my jesteśmy w stanie się temu wszystkiemu przeciwstawić. (...) Tylko my możemy przeciwstawić się fatalnemu biegowi spraw, z którym mamy dziś do czynienia. Musi uwzględniać cel, tzn. zmianę sytuacji naszego Kraju w wymiarze międzynarodowym i wewnętrznym. Dziś rysuje się przed Polską perspektywa narodu kurczącego się (a wiele narodów europejskich, nie mówiąc już o innych, ma się liczebnie rozwijać), pozostającego daleko w tyle za innymi i wyprzedzanego przez innych, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy, poziom życia i poziom nauki - pisze w pierwszym liście. Ucina też plotki o ''ewentualnej abdykacji''.
- Nie wolno uznać, że zabójstwo w Łodzi to efekt szaleństwa. Mieliśmy do czynienia z akcją zmierzającą do zastraszenia opozycji. Byśmy zaczęli się bać i nie podnosili spraw, których boi się establishment. Mord łódzki jest kolejnym dowodem na to, że polska demokracja jest poważnie zagrożona. Źródłem zagrożenia jest socjotechnika stosowana przez PO, polegająca na szerzeniu nienawiści do PiS - mówił Jarosław Kaczyński na konferencji tuz po tym jak 62 - letni Ryszard C. zastrzelił jednego z pracowników, a drugiego ciężko ranił w łódzkim biurze PiS.
PiS przygotowało tzw. ''deklarację łódzką''.
Jarosław Kaczyński oficjalnie rezygnuje z zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, jej posiedzenia bojkotuje od dnia wyboru Bronisława Komorowskiego na prezydenta kraju, bo ''nie widzi możliwości współpracy z panem Komorowskim''. Jeszcze mniej podoba mu się zaproszenie do Pałacu Prezydenckiego generała Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie Rady w sprawie relacji polsko-rosyjskich: - To jest powrót do okresu tuż po Okrągłym Stole. Nie wyobrażam sobie, by były jakieś inne przyczyny zapraszania byłego dyktatora Polski - mówił.
W tym samym miesiącu prezes wyrzuca z partii Elżbietę Jakubiak i Joannę Kluzik - Rostkowską. Pytany o nie na jednej z konferencji, odpowiedział: -Proszę mnie nie pytać, jakie mam buty, to nie jest ważne.
Po wyborach samorządowych, podczas wieczoru wyborczego w Radomiu, nawiązał do rozłamu w partii: - Gdyby nie ta perfidna, przeprowadzona z premedytacją akcja, my byśmy te wybory wygrali. Jeśli będziemy potrafili unikać tego rodzaju ludzi, którzy z jednej strony powołują się na spuściznę Lecha Kaczyńskiego, a jednocześnie przyznają się do rozmów z Januszem Palikotem; gdyby nie ci ludzie, mielibyśmy zwycięstwo. Ten dzisiejszy wynik, o ile zostanie potwierdzony, oznacza jedno: czas Platformy Obywatelskiej się kończy.
Politycy PiS napisali list do rodzin tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. I porównali wydarzenia z 10 kwietnia do Katynia. ''Widzimy codziennie, jak wiele bólu i upokorzeń trzeba znieść, upominając się o sprawy najprostsze, jak swobodny dostęp do materiałów śledztwa, solidność w publicznym relacjonowaniu wydarzeń, uczciwość postępowania organów państwa zobowiązanych do przedstawienia społeczeństwu całej prawdy (...)W przeszłości próbowano dzielić Polaków, upowszechniając kłamstwo katyńskie. Dziś próbuje się zakłamywać tragedię smoleńską" - napisali.
Jarosław Kaczyński zaczyna oswajać internet i w życzeniach wido dziękuje za szacunek jaki Polacy okazali byłemu prezydentowi - Polacy okazali wielkie serce. Mają prawo wymagać od tych, od których dzisiaj zależy najwięcej, by nie zachowywali się jak Poncjusz Piłat. Niech przy wigilijnych stołach zwycięży prawda.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy opublikował raport z katastrofy. - To zakpienie z Polski. Raport obwinia Polskę i pilotów, bez żadnych dowodów. Mamy do czynienia z nie popartymi niczym spekulacjami, że były naciski. I jacyś psychologowie mają to twierdzić, choć żadnych dowodów nie ma. Aktualne jest wciąż pytanie, co naprawdę stało się na pokładzie samolotu, zwłaszcza w kontekście zeznań polskich pilotów, którzy mieli mówić, że będąc na lotnisku, usłyszeli wybuch - skomentował .
Prezes bierze udział w konferencji pod hasłem: "Nic o nas bez nas - wolności obywatelskie i naprawa Rzeczpospolitej". Stwierdził, że w Polsce mamy do czynienia z dwoma procesami. - Pierwszym z nich jest odmowa uznania opozycji. Jawna zapowiedź, wielokrotnie formułowana - może teraz nieco rzadziej, sytuacja się znów zmieniła - anihilacji opozycji. (...) Kolejne audycje likwidowane w telewizji, eliminowanie pewnych dziennikarzy, spychanie ich do mediów, które są ważne, ale nie są tak szeroko czytane, naciski na media, także na tabloidy to są dzisiaj zjawiska znane i w oczywisty sposób uderzające w demokrację, sam fundament demokracji - bronił zwolnionych z TVP prawicowych dziennikarzy.
W tym samym miesiącu zaczął też pisać bloga na salonie24. I od razu wyjaśnił dlaczego: - Nieudolne rządy ekipy Donalda Tuska pokazują, że wyczerpał się dotychczasowy model rozwoju Polski. W tym modelu niewydolne państwo i antyrozwojowe grupy interesu są młyńskim kołem u szyi ciężko pracujących Polaków. Nadszedł czas, by podjąć wspólny wysiłek naprawy naszego państwa, bo tylko to pozwoli nam spokojnie się rozwijać i bogacić. Zrobimy to dla siebie i dla przyszłych pokoleń.
Jarosław Kaczyński wybrał się do osiedlowego sklepu, by obnażyć drożyznę panującą za rządów Tuska. Jednak zamiast na szefie rządu skoncentrował uwagę na sobie, gdy na stwierdzenie dziennikarzy, że wybrał jeden z droższych sklepów, odparł: - Moglibyśmy iść do Biedronki, ale Biedronka to jest jednak sklep dla najbiedniejszych. Poszliśmy do sklepu przy osiedlu, który jest wygodny.
W tym samym miesiącu osobiście ogłosił "Raport o stanie Rzeczpospolitej", w którym PO jawi się jako partia antyzasad i antywartości, a lata 2005-2007 jako idealistyczna wizja rządów PiS. I w którym znalazło się twierdzenie o zakamuflowanej opcji niemieckiej. Autorzy programu pisali, że śląskość jest "po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej". Prezes dobitniej to wytłumaczył: - Twierdzenie, że istnieje naród śląski, my rzeczywiście traktujemy za zakamuflowaną opcję niemiecką.
10 kwietnia, rok po katastrofie smoleńskiej, Jarosław Kaczyński zbojkotował uroczystości państwowe. Jego partia zorganizowała własne. A Kaczyński cytował Herberta: - Zebraliśmy się tu ku pamięci Lecha Kaczyńskiego i Marii Kaczyńskiej, ale i wszystkich tych, którzy odeszli przed rokiem tak gwałtownie - mówił przed Pałacem Prezydenckim. - Można o nich powiedzieć słowami poety, że zostali zdradzeni o świcie. Niezależnie od tego, co doprowadziło do tej katastrofy, możemy powiedzieć, że zostali zdradzeni. Nasze państwo nie było w stanie nawet ochronić własnego prezydenta, bo jest słabe, bo zła jest konstrukcja społeczna, na której się opiera. Musimy to zmienić dla nas i dla przyszłych pokoleń, żeby spłacić dług wobec tych, których zdradzono. Wierzę, że przyjdzie ten piękny dzień, o którym marzył Lech Kaczyński - mówił. I wzywał do przebudzenia: - Musimy zmienić Polskę w imię naszego interesu i interesu naszego narodu. Wierzę, że będziemy wspominać 10 kwietnia 2010 r. nie tylko jako dzień strasznego wydarzenia, ale także jako dzień przebudzenia Polski. Jestem przekonany, że Polska się budzi i będziemy mieli nową lepszą Polskę. Tego dnia Jarosław Kaczyński wziął też udział w konferencji inaugurującej działalność ruchu im. Lecha Kaczyńskiego.
Do Polski przyleciał prezydent USA Barack Obama. A Jarosław Kaczyński po raz pierwszy od wyborów prezydenckich pojawił się w Pałacu Prezydenckim u ''prezydenta Komorowskiego'', wcześniej mówił o Komorowskim per ''pan Komorowski'', albo ''pan z wąsami''.
Gdy w Gdańsku trwała krajowa konwencja PO, Jarosław Kaczyński przemawiał w Warszawie na konwencji młodych PiS. - Mamy dziś szczególny dzień. W Gdańsku i w Warszawie spotkały się dwie Polski. Tam obradują ci syci, cokolwiek gnuśni, z karkami zgiętymi na Wschód i na Zachód, niewidzący dalej swojego nosa, wiedzący, że wszystko co trzeba załatwiać, trzeba załatwiać przez znajomości, najlepiej w Pędzącym Króliku. To Polska przeszłości, to Polska anachroniczna. I mamy Warszawę, gdzie przyjechaliście wy - młodzi. Tu jest Polska przyszłości - mówił. I dalej:- Prawdziwa demokracja potrzebuje prawdy, a nie kłamstwa, prawdy, nie propagandy, nie przesłon, które dziś uniemożliwiają zwykłemu obywatelowi zobaczenie jak jest naprawdę. Stoję na scenie, mogłaby tu być kurtyna, ta kurtyna parę lat temu, w czasie afery Rywina, została trochę uchylona, trzeba ją zerwać całkowicie. Ludzie muszą wiedzieć jak jest naprawdę. Dopiero wtedy nowoczesność będzie mogła wkraczać do naszego kraju. Bo to, co dziś rządzący reprezentują to anachronizm i przeszłość. I kiedy myślę o tym, co dziś dzieje się w Gdańsku, to wracają wspomnienia sprzed przeszło 30 lat, z lat 70. Kończyła się epoka ustabilizowanego komunizmu, wtedy krążyło po naszym kraju wiele politycznych piosenek, które odnosiły się do tej schyłkowości. Jedna z nich chodzi mi teraz po głowie. Zaczynała się tak: A gdy Titanic tonął to też orkiestra grała, a gdy Titanic tonął to też był wielki szpan, taki jak tam. Kapitan miał do końca koszulę śnieżnobiałą, a para szła za parą w tan. Tylko nie wiem czy kapitan Tusk ma śnieżnobiałą koszulę - zakończył.
Parlamentarny zespół ds. badania przyczyn katastrofy smoleńskiej publikuje tzw. ''Białą Księgę'', z której wynika, że rząd polski podjął grę z rządem rosyjskim, by wyeliminować z gry Lecha Kaczyńskiego. - 10 kwietnia wydarzyło się coś, co nie ma precedensu w dziejach, takiej katastrofy dotąd nie było. Wydawało się, że reakcją na ta katastrofę powinny być rzetelne badania, które mają odpowiedzieć na pytania co się w gruncie rzeczy stało. To, co się wydarzyło po 10 kwietnia, nawet w najmniejszej mierze nie było realizacją tego scenariusza - oskarżał prezes PiS. Jego zdaniem od początku realizowany był inny scenariusz. - Już w pierwszych godzinach zaczęły być rozpowszechniane dezinformacje, ja sam dowiedziałem się że samolot podchodził 4 razy do lądowania. Przekazywano to jako prawdę, choć była to nieprawda. Ich intensywność [dezinformacji] i to wszystko co łączyło się z ich szerokim rozpowszechnianiem, pokazywałoby element jakiegoś przygotowania - przedstawiał swoją teorię. PiS oskarżył o katastrofę Rosjan, którzy wciągnęli ''w pułapkę'' polskich pilotów. Winny jest też rząd Donalda Tuska. Zarzut: ''niezapewnienie Polsce bezpiecznych samolotów dla VIP-ów i uzależnienie od sprzętu poradzieckiego''.
Raport komisji Jerzego Millera badającej przyczyny wypadku w Smoleńsku nie przekonał Jarosława Kaczyńskiego. Jedyną wersją do przyjęcia jest ta, którą głoszą politycy PiS: - Ten nastrój, zespół działań, który można określić jako wojnę z prezydentem, obniżanie jego prestiżu, atakowanie jego pozycji konstytucyjnej, zabieranie mu samolotu, a na końcu danie samolotu w tych warunkach, które są dzisiaj opisywane, to jest wina Donalda Tuska. To jest człowiek, który powinien odejść z polskiej sceny politycznej - powtarza Kaczyński. I zapewnia: - Podejmiemy i wyjaśnimy tę sprawę, bo to jest nasz obowiązek wobec tych, którzy zginęli, a także wobec tych, którzy żyją, wobec wszystkich żyjących Polaków. Wywiążemy się z tego obowiązku.
Wszystkie komentarze