Jolanta i ogień
Ogień jeszcze się tli. Jest 1 marca tego roku. Zimno. Mężczyzna idzie z psem brzozową aleją pośród pól. Podchodzi bliżej. Widzi resztki ciała. Wpada w panikę. Policyjni technicy obejrzą potem to, co zostało z człowieka. Żadnych dokumentów. Tylko zegarek, klucze, mały odpustowy aniołek. No i okulary. Niemodne, z charakterystycznymi dużymi szkłami.
Jak emerytowana pracownica Politechniki Warszawskiej zdołała tak szybko i perfekcyjnie przygotować się do makabrycznej zbrodni na sobie samej? Czytaj dalej
Wszystkie komentarze