Dragon wystartował o godz. 21.22 naszego czasu (pierwsza próba startu kilka dni temu została w ostatniej chwili odwołana - z uwagi na burzę i ryzyko uderzenia pioruna). Na orbitę okołoziemską wynosiła go należąca również do SpaceX rakieta Falcon-9, która mierzy ponad 65 metrów i w pełni zatankowana waży blisko 550 ton.
Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Na pokładzie dwóch astronautów: dowódca misji Robert Behnken (z prawej) oraz pilot statku Douglas Hurley (obaj to astronauci weterani, w korpusie NASA od 2000 r.).
Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Behnken i Hurley mają na sobie nowe skafandry kosmiczne i plastikowe hełmy wydrukowane na drukarce 3D. Eksperci SpaceX zaprojektowali je tak, żeby były wygodniejsze niż słynne pomarańczowe i workowate skafandry NASA, a także bardziej eleganckie.
Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Podróż na orbitę przebiegła bez problemów. Po około 10 minutach statek osiągnął prędkość 27 tys. km/godz. i wzniósł się na wysokość 200 km. W tym czasie pierwszy człon rakiety Falcon-9 wrócił na Ziemię - wylądował na platformie na Atlantyku (będzie mógł być użyty po raz kolejny).
Na zdjęciu: start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Zarówno start, jak i lot oraz dokowanie do stacji odbywają w pełni automatycznie. Astronauci mają tylko monitorować ich prawidłowy przebieg. Na pokładzie zamiast tradycyjnych pokręteł i przycisków są ekrany dotykowe.
Na zdjęciu: start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Obserwatorzy transmisji mogli zobaczyć, że po osiągnięciu prędkości orbitalnej astronauci uwolnili w kabinie Dragona... dinozaura. Nadmuchiwaną maskotkę, która szybko odleciała gdzieś poza pole widzenia kamery.
Na zdjęciu: start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
To nie jest pierwszy dinozaur na orbicie. Długoletnią już tradycją jest, by zabierać do kabiny statku kosmicznego tzw. wskaźnik nieważkości. Jest nim zwykle jakaś maskotka, pluszowy misio, kotek, czy inna przytulanka, którą załoga kładzie bez zamocowania w widocznym miejscu. Powinna być miękka, żeby nikogo nie skaleczyć w czasie lotu.
Na zdjęciu: Prezydent USA Donald Trump podziwia start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Kilka minut po starcie przychodzi taka chwila, że statek wyłącza silniki i zaczyna już lecieć swobodnie. Astronauci po raz pierwszy doświadczają stanu nieważkości. Pierwszy znak, że statek właśnie wkroczył w tę krainę nieważkości, daje właśnie zabawka, która odrywa się od podłogi niczym napełniony helem balonik. Dlatego nosi ona nazwę "wskaźnika nieważkości".
Na zdjęciu: start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Zgodnie z planem Dragon ma zadokować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w niedzielę o 16.29 naszego czasu. Behnken z Hurleyem przeniosą się do nowego domu, w którym spędzą najbliższe tygodnie.
Na zdjęciu: Prezydent USA Donald Trump podziwia start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
W tej chwili na orbicie przebywają amerykański dowódca i dwóch rosyjskich kosmonautów. Jeden z nich - inżynier Iwan Wagner - wrzucił na Twittera zdjęcie kompleksu startowego na przylądku Canaveral na Florydzie, które zostało wykonane wczoraj z pokładu stacji orbitalnej, i napisał: "czekamy na was na międzynarodowej stacji kosmicznej!".
Na zdjęciu: Tłumy na moście w Titusville oglądają start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
O wadze, jaką NASA przykładała do tej misji, symbolicznie świadczy miejsce dzisiejszego startu. Falcon-9 z Dragonem wystartowali ze słynnej platformy 39A w Centrum Kosmicznym Kennedy'ego na Florydzie. To stamtąd startowały na Księżyc misje Apollo, a potem amerykańskie promy kosmiczne.
Na zdjęciu: Tłumy na moście w Titusville oglądają start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
NASA przerwała program wahadłowców w 2011 r. Promy okazały się zbyt drogie i zawodne. Każda ich misja kosztowała ok. miliarda dolarów. Od tamtej za kilkadziesiąt milionów dolarów kupowała swoim astronautów miejsca w rosyjskich Sojuzach.
Na zdjęciu: Start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Amerykanie latali więc do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na pokładach rosyjskich statków, które zostały zaprojektowane ponad pół wieku temu podczas amerykańsko-radzieckiego wyścigu na Księżyc.
Na zdjęciu: Elon Musk ogląda start rakiety Falcon 9 swojej firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Była to więc dla NASA i USA wstydliwa dekada. Ale Amerykanie jej nie zmarnowali. Postanowili przekazać zadanie wynoszenia astronautów na niską orbitę, do stacji kosmicznej, firmom prywatnym. W 2014 r. NASA przyznała dwa kontrakty na takie kosmiczne taksówki - firmom SpaceX i Boeing.
Na zdjęciu: Elon Musk triumfuje po udanym starcie rakiety Falcon 9 swojej firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
Firma Elona Muska pierwsza poradziła sobie ze zleceniem, od kilku lat dostarcza już do stacji orbitalnej zaopatrzenie bezzałogowymi transportowymi Dragonami, a dzisiaj dowiodła, że jest w stanie wynieść w kosmos także ludzi.
Na zdjęciu: Start rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. Kennedy Space Center, Cape Canaveral, USA, 30 maja 2020
- To było niesamowite, podziwiam waszą ciężką pracę i świetną jazdę w kosmos - powiedział już na orbicie pilot statku Douglas Hurley do zespołu kierującego rakietą w centrum kontroli lotów na Ziemi. (na zdjęciu)
Wszystkie komentarze
Ale te walonki...