Nie ślepnąc od świateł... plac Zbawiciela, bulwary nad Wisłą, rondo de Gaulle'a, Poniatówka - gdy nas tam nie ma
Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że Warszawa zawsze jest "naj". Zimą jest najsmutniejsza i najbardziej pozbawiona życia. Wiosną najbardziej rozkwita, żeby latem stać się najpiękniejszym miastem świata. Po miesiącach marazmu i stagnacji, krótkich, warszawskich dni, kiedy Pałac Kultury ginie we mgle, przychodzi kwiecień i Warszawa budzi się do życia. Te zdjęcia to moja podróż przez kwietniową Warszawę - zupełnie inną niż kiedykolwiek wcześniej. Tym razem Warszawa nadal śpi zimowym snem. I choć w Łazienkach niedługo zakwitną kasztany - nikt ich nie zobaczy. Placu Zbawiciela nie zaleją stęsknieni ciepłych nocy warszawiacy. Nie będzie ich też ani na bulwarach, ani na Poniatówce. Muszą zostać w domach. Podróż przez Warszawę pustą i ciepłą jest smutna. To miasto, którego nie ma. Puste chodniki, puste place. Miejsca dla ludzi pozbawione ludzi tracą znaczenie.
Plaża