Policjanci podkreślają, że nigdy nie spotkali się z agresją o takiej intensywności jak w sobotę.
Spalono 55 samochodów. Trudno zliczyć zniszczone skutery, motocykle, ławki czy skrzynie z kwiatami. Ze szczególnym upodobaniem chuligani atakowali agencje bankowe, luksusowe sklepy i hotele - symbole kapitalizmu.
Wyjątkowo groźne były ataki na funkcjonariuszy, m.in. na komisariat usytuowany przy tej samej ulicy co Pałac Elizejski.
Podpalano radiowozy, z jednego skradziono karabin szturmowy. Zdarzały się także ataki na strażaków, którzy przyjeżdżali gasić pożary.
To już trzeci protest przeciwko podwyżce cen paliwa organizowany przez tzw. żółte kamizelki.
Demonstranci nazywani są tak z powodu noszonych przez siebie żółtych kamizelek odblaskowych, które we Francji obowiązkowo muszą nosić kierowcy wszelkiego rodzaju motocykli i skuterów. W dużej mierze ten ruch zasila uboższa część społeczeństwa, w którą podwyżki uderzyły najsilniej. Nie są skupieni wokół żadnego przywódcy i przeważnie organizują się przez internet.
Zamaskowani i zakapturzeni protestujący starli się w Paryżu z policją i próbowali przełamać kordony bezpieczeństwa, ustawione wokół strategicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa budynków.
Protestujący wznieśli także własne barykady na ulicach sąsiadujących z Polami Elizejskimi i podpalili je.
Policja użyła gazu łzawiącego, granatów hukowych i armatek wodnych.
Rannych zostało 65 osób, a 140 aresztowano. Rzecznik rządu Benjamin Griveaux powiedział w telewizji LCI, że "bandyci są w mniejszości i nie ma dla nich miejsca na tych demonstracjach"
Policja wyraziła obawy, że do nieformalnego i spontanicznego ruchu przeniknęli członkowie skrajnej prawicy i skrajnej lewicy.
Właściciele restauracji i butików położonych przy najsłynniejszym paryskim bulwarze nie chcieli ryzykować kolejnych zniszczeń pomni wydarzeń sprzed tygodnia. Przed fasadami swoich lokali ustawili metalowe barierki, a szyby zabili sklejką.
Piękne centrum Paryża zamieniło się w pole bitwy.
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 2.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Paryż 1.12.2018
Niedzielny obchód po Paryżu prezydenta Francji Emmanuela Macrona w miejscach, w których w sobotę 1 grudnia 2018 r. doszło do zamieszek.
Panuje powszechne przekonanie, że władze nie mogą sobie pozwolić na dopuszczenie do czwartej "czarnej soboty" w stolicy.
W trzech seriach zajść 263 osoby odniosły rany, a 386 zatrzymano.
W tę sobotę manifestowało ok. 136 tys. osób, a do starć z policją i podpaleń doszło też m.in. w Marsylii.
Niedzielny obchód po Paryżu prezydenta Francji Emmanuela Macrona w miejscach, w których w sobotę 1 grudnia 2018 r. doszło do zamieszek.
W sondażach poparcie dla "żółtych kamizelek" sięga 70-80 proc.
Wszystkie komentarze
ha ha ha....