Ofensywa syryjskiej armii przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa Aleppo trwa od tygodnia. Obydwie siły próbują odbić wschodnią dzielnicę miasta opanowaną przez rebeliantów.
Organizacja Białe Hełmy szacuje, że tylko w sobotę doszło do 250 ataków z powietrza oraz 2 tys. bombardowań pocisków artyleryjskich.
Co najmniej 27 osób, w tym dzieci, zginęło w sobotę w nalotach i bombardowaniach prowadzonych przez armię Asada.
Intensywnym ostrzałem zostały dotknięte również szpitale. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka rządowa armia przypuszczała również ataki z helikopterów, zrzucając na zamieszkane przez cywilów dzielnice bomby beczkowe.
Wypełnione benzyną, materiałem wybuchowym i gwoździami mają ogromną siłę rażenia i są bardzo nieprecyzyjne.
W porównaniu z konwencjonalną bronią pozostają jednak stosunkowo tanie, dlatego reżim Asada, borykający się z coraz większymi problemami finansowymi, używa ich na dużą skalę.
Bombardowań nie uniknęły również szkoły.
Zniszczona szkoła w Aleppo.
Zniszczona szkoła w Aleppo.
Mimo, iż zarówno reżim w Damaszku, jak i Rosja zaprzeczają, by celem ich ataku były szpitale, to według organizacji Lekarze bez Granic od czerwca, gdy zaczęła się ofensywa we wschodnim Aleppo, w wyniku bombardowań szpitale zostały trafione ponad 30 razy.
Wielu ludzi pozostaje uwięzionych w oblężonym mieście i nie ma dostępu do jedzenia oraz wody.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) po sobotnich atakach nie działa już ani jeden szpital w Aleppo.
ONZ szacuje, że w Aleppo, w którym przed wojną mieszkało 2,3 mln ludzi, obecnie przebywa ok. 270 tys. osób.
Wszystkie komentarze