Już przed 3 października 2013 roku burmistrz Lampedusy mówiła, że na wyspie nie ma miejsca na nowe groby. Po katastrofie sprzed ponad pięciu lat, w której zginęło 368 osób, musiała zwrócić się z apelem do gmin sycylijskich: przyjmijcie naszych zmarłych.


Kiedy Jarosław Mikołajewski napisał reportaż z Mussomeli, gdzie konfraternie pochowały ponad trzydziestu martwych uchodźców, otrzymał, prawie równocześnie, dwa listy: od Haliny Bortnowskiej i księdza Wojciecha Lemańskiego. Ich nadawcy deklarowali, że też są gotowi przyjąć zmarłych migrantów. Tak do jego głowy przyszło krótkie opowiadanie wigilijne, w którym rodzina szuka dla noworodka nie stajenki, lecz grobu.

Kiedy przed Bożym Narodzeniem padł pomysł nagrania 'Dziwnej rodziny' Jarosława Mikołajewskiego dla Wyborcza.pl, z podziałem na role, autor poprosił o udział kilka ważnych dla niego osób. O reżyserię swojego przyjaciela - Michaela Gieletę, artystę działającego głównie w Wielkiej Brytanii. O śpiew - Lidię Pronobis, aktorkę Teatru Narodowego. O ułożenie muzyki do elegijnej kolędy - Kamila Staszowskiego, kompozytora. O artystyczny udział - aktorów: Katarzynę Herman, Wojciecha Malajkata, Macieja Zuchowicza. A z nimi - księdza Wojciecha Lemańskiego i reportera Pawła Smoleńskiego. Zaproszenia do zagrania bardzo drobnych rólek przyjęli wszyscy, także ci najwięksi i najbardziej znani. Pewnie dlatego, że w tym niehumanistycznym czasie uznali za ważne zrobić humanistyczny gest, humanistycznymi środkami. Tak przynajmniej myśli sam Jarosław Mikołajewski.

Materiał opublikowany 25.12.2018 r.
Komentarze
`