Jan Turnau tłumaczy, co znaczy być miłosiernym oraz opowiada o przymiotach Boga - o litości, miłości i wybaczeniu.
Więcej
    Komentarze
    Przykro patrzeć, a jeszcze bardziej przykro słuchać Jana Turnaua, który w byle jakim sweterku przychodzi gadać rzeczy kłamliwe, uprawiać propagandę, wciskać kit i oszukiwać.

    Dobry Bóg, Miłujący Bóg, ten co wszyskim wszysko wybacza, sam, własymi słowami, mówi w ksiedze Objawienia, czyli swoim własnym Słowie Bożym. I mówi, chwali się, opisuje w detalach jak krzywdzi, prześladuje, morduje ludzi, popełnia ludobójstwo, zleca mordy Izraelitom, Izraelici mordują i mają poczucie bożego szczęścia - oto wykonali Boży rozkaz, a Miłujący Pan Bóg jest szczęśliwy, że rozkaz został dokladnie wykonany, z oddaniem, pomimo licznych trudności: przy mordowaniu można się zmęczyć, widoki mogą nie być estetyczne, trwa to dosyć długo, noc nadchodzi, a po ciemku niewygodnie się morduje.
    Więc Miłujący Pan Bóg zatrzymuje Słońce na niebie, żeby noc nie nadeszła, przy jasnym słonku dnia morduje się dokładnie, nikt się nie schowa, każdego się zza skały wywlecze i zamorduje jak trzeba.
    No i w pełnym słońcu można dokładnie porachować trupy, odcięte głowy, ręce, nogi i wyprute flaki.

    Miłujący Pan Bóg uwielbia mordowanie osobiste, zwłaszcza kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci. Sam się tym czytelnikowi i wykonawcy jego Słowa Bożego chwali.

    Jan Turnau wybrał drogę oszustwa. Zakłamuje Miłującego Boga czytając miłe bajeczki i ma czelność te oszustwa sprzedawać. Taki poczciwy, grzeczny staruszek, wierny Miłującemu Bogu katolik.
    @cardo-decumanus
    Ma od kogo PIS się uczyć, jak zamieniać czarne w białe, a białe w czarne.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @cardo-decumanus
    Daj spokój. Popatrz na człowieka. On już nie uprawia propagandy. On się pociesza. Nie przeszkadzaj.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @cardo-decumanus
    wreszcie jakieś realne spojrzenie na wiarę w Boga - dalej nich każdy dopowie sobie sam co myśli o tym dobrym,miłosiernym i sprawiedliwym Bogu oraz jego kapłanach
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Tak, i ten bardzo łagodny, łaskawy i miłosierny (a przy tym przecież wszechmocny) bóg pozwala na straszliwe cierpienia swych umiłowanych baranków. Na czele z dziećmi, które nawet nie zdążyły się narodzić i zgrzeszyć oraz tymi, które nie zgrzeszyły a mimo to chorują i umierają na raka. Wszystko przy tej wielkiej miłości boga do stworzonych przez siebie ludzi.
    Czy pan Turnał już był w jakimś szpitalu onkologicznym, by na oddziale dziecięcym poczytać chorym dzieciom bajki?
    @willie1950
    Wierzący nie mają z tym problemu. Nie wiem jak, ale im się to wszystko ładnie bilansuje. W szpitalach nierzadko pracują zakonnice i nic im to wiary nie wzrusza.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Przepraszam , ale to straszne "pie...tto" ...
    @marzi
    Słowo "pie...tto" jest ocenzurowane?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pan na poważne czy na jaja , byłeś Pan na onkologii jaliejkolwiek o Auswitz słyszał ?
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Nie , to nie prawda, że Pan Bóg jest miłosierny i łagodny.
    Bo to znaczyło by, że jest litościwym i nie groźnym.
    Nie! Pan Bóg jest jeśli naszym stwórcą, to nas kochającym.
    Kochającym nas jak niektórzy z nas ojców, swe dzieci,
    miłością bezwzględną i bezwarunkową. Wiem sam że moje
    dzieci kocham ponad wszystko, miłością większą niż do
    siebie samego i do wszystkiego co może tylko być. Nawet
    i Boga, którego często proszę o opiekę nad nimi, aby się Im
    nic złego nie przydarzało jak również i mi. Ale One są mym
    najszczerszym marzeniem i pragnieniem i dlatego kocham
    Je tak bardzo. Dlatego jestem pewnym, że jeśli takim samym
    pragnieniem Boga było stworzenie nas, to miłość Jego do nas
    nie może być inna od miłości mojej do moich dzieci. Jest
    całkowitą i szczerą, aczkolwiek nie zaślepioną, bo byłem zawsze
    wymagającym ojcem, co przeistoczyło się w to że i moje dzieci
    są osobami dobrymi i uczciwymi w stosunku do innych. Jestem
    bardzo dumny z nich wszystkich i ich postępowania.
    @fuki50
    My sami zaś zawsze jesteśmy tacy jakimi ukształtowali nas nasi rodzice.
    Nigdy nie możemy obwiniać Boga za nasze rozmyślne postępowanie i jego
    skutki, bo właśnie Bóg obdarzył nas możliwością podejmowania decyzji,
    ale sami też jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie można komuś coś ofiarować
    a później go za to obwiniać. I kary wymierzamy my samym sobie, z nimi
    Bóg też nie ma nic wspólnego. To obłuda i brak szczerości kościoła powoduje
    że straszy nas wszystkich karami Bożymi, ale czyni to tylko w celu osiągnięcia
    nad nami władzy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    6
    @fuki50
    Aż boję się zapytać co to oznacza być wymagającym ojcem ? Pytam się z ciekawosci bo odemnie rodzice niczego nie wymagali ani my z mężem niczego nie wymagaliśmy od potomstwa . A w obu przypadkach , nie jestem sobie w stanie wyobrazić większej miłości. Co to znaczy wymagać ? Czy nie lepiej rozmawiać sobie na różne tematy z potomstwem ? Czy z przyjacielem się rozmawia ? Czy się od niego wymaga ?
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Kai
    wymaganiem moim było informowanie dzieci, że jak każda istota
    ma swoje obowiązki, także i one będą miały i swoje np: odpowiednie
    podejście do nauki w której ja z mamą będziemy ich oczywiście wspierać.
    Wspieranie ich w tym względzie było dla mnie oczywistym obowiązkiem
    poznania i przekazywania im najskuteczniejszych metod do nauki i jej
    przyswajanie. I stała współpraca z nimi oraz moja jednocześnie edukacja
    w tym temacie. Dzieci widziały moje zaangażowanie i moje próby poznania
    tych metod i przekazywanie im najefektywniejszych moim zdaniem tych
    sposobów, aby miały na wszystko czas. Czas na naukę, ale też mnóstwo
    czasu wolnego na zabawę i do ich własnej dyspozycji. To wszystko było
    przekazywane dzieciom w rozmowach i zabawie, ale nigdy nie było im
    przekazywane jako forma nakazu. Zawsze było przedstawiane w formie
    im do ich przemysłu i zastanowieniu się o sensowności tych metod.
    To w głównej mierze był obowiązek dla mnie znalezienia dla nich metod
    owocnej nauki bez kujoństwa, ale to ja musiałem przeczytać dziesiątki
    książek ,,poradników dla rodziców o sensownym nauczaniu swych dzieci"
    aby w wolnym czasie je o tym informować i dawać im to pod rozwagę.
    Z tym że mój stopień oczekiwania na efekty był znacznie wyższy niż żony,
    i wychodziłem zawsze z założenia że każde z dzieci będzie chciało ze swej
    strony ten poziom zaniżyć, a że efekty te były z zasady wyższe od wymagań
    stawianych przez mamę, to wszyscy byliśmy zadowoleni. Dlatego też
    wspomniałem o wyższym stopniu mego wymagania, ale nie było to związane
    absolutnie z przemocą czy nakazywaniem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    @fuki50
    Ale to wszystko co robiłem i co przeczytałem było efektem mojej
    bezwzględnej i wielkiej miłości do moich dzieci, bez żadnych warunków.
    I w chwilach kiedy przeżywali jakieś trudniejsze momenty, to ja z żoną
    byliśmy zawsze ich pocieszycielami i budowaliśmy ich stabilność, aby
    wiedziały że bez względu na wszystko są najukochańszymi naszymi
    osobami i tylko to ma dla nas znaczenie. Nigdy też nie były stawiane
    pod pręgierzem rywalizacji o cokolwiek. Staraliśmy się bazować na ich
    wolnym acz rozważnym wyborem i to przyniosło wspaniałe efekty.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    `