- Gdybyśmy mogli, już dziś znów bylibyśmy w Sejmie - mówi Iwona Hartwich, liderka protestu rodziców osób z niepełnosprawnościami z 2018 roku. Jej syn Kuba oraz Adrian i Anna Glinka, Aneta Rzepka, Marzena Stanewicz, Alicja i Kinga Jochymek spotkali się w studiu 'Gazety Wyborczej', żeby wspomnieć najbardziej dramatyczne chwile ich 40-dniowego protestu. Wraz z nimi są relacjonujący protest dziennikarze 'Wyborczej'.

Co przemycała w Sejmie Justyna Dobrosz-Oracz? O co podejrzewała Pawła Wrońskiego Straż Marszałkowska? W najnowszym odcinku programu 'W pożyczonych garniturach' bohaterowie protestów z 2018 roku wracają do tamtych dni. A gdyby mogli wejść na mównicę Sejmu? Co powiedzieliby minister Rafalskiej, prezesowi Kaczyńskiemu, pani prezydentowej i premier Szydło? Zobacz najnowszy odcinek!
Więcej
    Komentarze
    Ludzi z niepełnosprawnością nikt nie wysłuchał. Mają takie samo prawo w tym kraju do życia jak każdy Polski obywatel, a szczególnie rządzący. Dla obecnego rządzących to skandal. Kieruje tym rządem Stary kawaler , który w życiu nie wytarł żadnemu dziecku nawet nosa.
    już oceniałe(a)ś
    57
    0
    Kocham ich - te pożyczone garnitury - leżą znakomicie, ładnie im. Trzymajcie się ludzie. Jesteście sumieniem nas zdrowych - pracujących i zarabiających, płacących podatki - polskiego społeczeństwa - dopóki nie zostanie zagwarantowane to co Wam się naprawdę należy nie odpuszczajcie. Bo może biegać nie możecie, ale walczyć potraficie lepiej niż niejeden z nas i to jest wspaniałe !!!
    już oceniałe(a)ś
    52
    1
    Upokorzeni
    Niezwyciężeni !
    już oceniałe(a)ś
    38
    0
    Może byście pisie bydlaki powstrzymali się od trollowania w tematach ludzkiego nieszczęścia i cierpienia ?
    Nawet w czasach prl komuniści mieli więcej przyzwoitości niż wy.
    już oceniałe(a)ś
    35
    0
    Piękny, wzruszający i jednocześnie budujący reportaż. Gratuluję waleczności i wytrwałości.
    A dziennikarze pokazali ogromne pokłady empatii. Super!
    Obiecuję swoją obecność na Waszym proteście w dniu 23 maja.
    już oceniałe(a)ś
    26
    0
    Pisiacka swołocz trollowska zionie katolicką nienawiścią.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0
    Jakim trzeba być bydlakiem aby niepełnosprawnych tak oceniać. Pisowski trolu zapewne zaraz pójdziesz do kościoła i będziesz mówić o Ewangelii.
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    [Maj 2018]
    W kwestii szczęścia mój duchowy mistrz, pan Stanisław Lem, był minimalistą. Uważał, że absolutnie wystarczające szczęście to brak nieszczęścia. Prawdę mówiąc, dopiero długi sejmowy protest osób niepełnosprawnych uświadomił mi, jak bardzo jestem szczęśliwy jako stary ojciec tylko dlatego, że mam dwójkę dorosłych najzwyklejszych dzieci, takich jak miliony innych, czyli bez somatycznych wad.
    Nieodwracalne neurologiczne skazy są dziełem genetycznego przypadku, zdarzają się niesłychanie rzadko, a medycyna nie potrafi ich wyleczyć. Musimy się pogodzić, że umysłowi niepełnosprawni pozostaną nimi do końca życia. Jednak jako cywilizacja umówiliśmy się, że ludźmi pokrzywdzonymi przez biologiczny los będziemy się opiekować. Taka opieka trwa 24 godziny na dobę, opiekunami zaś są osoby w pełni sprawne fizycznie i duchowo, zazwyczaj rodzice, a jeszcze bardziej zazwyczaj – samotne matki swych dzieci. Tylko one wiedzą, jak można im (matkom) pomóc oraz czego potrzebują ich podopieczni. Nikt ich w tej diagnozie nie zastąpi.
    Czy niepełnosprawni są szczęśliwi? To najdelikatniejsze i najintymniejsze pytanie pod słońcem, a odpowiedzieć na nie mogą – tylko częściowo i tylko intuicyjnie – tylko opiekunowie. Czy opiekunowie niepełnosprawnych są szczęśliwi? Tu wiemy więcej z ust samych matek; na podstawie wszechobecnych medialnych relacji każdy słuchacz czy widz może wyrobić sobie własne zdanie. Nie sposób jednak zaprzeczyć – na tle ogólnej znajomości świata i ludzi – że całe dotychczasowe życie rodziców zmienia się diametralnie i trwale z chwilą przyjścia na świat niepełnosprawnego dziecka. Ich życie staje się napełnionym miłością dożywotnim więzieniem. Niektórzy nie wytrzymują psychicznie i oddają ułomne dziecko do przytułku.
    Dlatego uważam – całkiem odwrotnie niż przy innych strajkach, akcjach i protestach – że moje państwo powinno spełnić wszystkie żądania sejmowych matek. Tak mówi mi moja prywatna empatia, mój prywatny rozum i moje prywatne poczucie solidarności, a także mój prywatny patriotyzm. Jak to zrobić, skąd wziąć pieniądze, kogo opodatkować itp. – od tego mamy rząd i parlament. Czego chcą potrzebujący – wiemy od nich samych. Uważam, że w tej nadzwyczajnej sytuacji potrzebne są nadzwyczajne i szybkie rozwiązania.
    Stanisław Remuszko
    remuszko@gmail.com, 504-830-131
    już oceniałe(a)ś
    6
    0