Mariusz Wojciechowski jest kowalem z powołania. Od szóstego roku życia jeździ konno, od dwudziestu lat kuje konie. Ale dopiero praktyka u Józefa Antczaka, mistrza kowalstwa, mentora i przyjaciela sprawiła, że stał się specjalistą od 'przypadków niemożliwych'. Konie, które uratował trudno zliczyć. Wojciechowski za swoim mistrzem powtarza: Nie ma znaczenia, czy kuje konia za sto tysięcy euro, czy za sto złotych kupionego z rzeźni. Koń to koń. Taką samą ma budowę, takie same ma nogi.
Dziś kuje konie na całym świecie od Nowego Sącza po Emiraty Arabskie i Indie, ale jego drugą wielką pasją są noże, w które wkłada duszę. Każdy z nich jest spersonalizowany, tworzony pod konkretnego człowieka. Najpierw trzeba określić do czego ma być nóż, później z czego, następnie wykonać pomiary ręki, żeby dopasować rękojeść.
A dlaczego hoduje ptaki? Ze stoickim spokojem Mariusz Wojciechowski mówi: 'Ptak nie kocha, nie lubi, nie przywiązuje się. Masz jedzenie? W porządku. Nie masz jedzenia? Spadaj'. Serce i duszę woli poświęcić nożom.
Więcej
    Komentarze
    Życzę p. Mariuszowi dużo zdrowia. Piękna opowieść.
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    bardzo fajny gosc!
    ale niech wypusci te ptaki!
    @malpa z paryza
    hodowlane. nie przezylyby same.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    rozbroił mnie pytaniem o pizzę :):)
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Oj, kowal/strugacz to wie, co to męczenie się ze słabym nożem!
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Też nie rozumiem, dlaczego te ptaki nie są na wolności . A tak poza tym życzę b. dużo zdrowia Panu i rodzinie.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    wszystko ok ale cos nie gra z tymi ptakami...zneca sie?
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    `