- Można rzucić papierosy, alkohol, narkotyki. Ale uzależnienie od drugiego człowieka to najsilniejszy narkotyk - mówi Ewa, od półtora roku maltretowana przez konkubenta. Ratowała go trzy razy - w tym raz wyciągnęła z więzienia, składając fałszywe zeznania przed sądem. Wtedy skatował ją tak, że myślała, że to już koniec. Nie pamięta, jak udało się jej uciec. Zobacz wstrząsającą historię Ewy.
Więcej
    Komentarze
    Wstrząsające. Brawo za odwagę, za tę opowieść i za to, że pani z tego wyszła.
    Sądzę, że od dziecka powinniśmy być uczeni poczucia integralności, szacunku do siebie i do innych.
    Może udałoby się wtedy uniknąć takich sytuacji.
    Unikanie zadłużenia lokatorów też powinno podlegać kontroli. Lokatorzy powinni mieć po kilku niezapłaconych czynszach mieć możliwość (dobrowolnego) odpracowania czynszu.
    Wszystko można lepiej poukładać w tej naszej Polsce...
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Narażała Pani nie tylko siebie, ale i dziecko. Nigdy tego nie pojmę. W dodatku dziwi się Pani, że odebrano Pani syna. Widocznie łatwiej było wybaczać oprawcy niż zadbać o bezpieczeństwo i dobry dom dla dziecka. Mały się napatrzył i naprzeżywał, czy będzie normalnie z tym żył... Interesuje to Panią? Sorry, tam gdzie w grę wchodzi zagrożenie dla dziecka, nie mam za grosz zrozumienia. Raz - bywa. Ale tyle razy..? I teraz Pani chce żyć dla syna? Do pojawienia się następnego oprawcy? No sorry, ale nie.
    @gendan2
    Twardy ale mądry komentarz.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Mało tego, ofiara często nie potrafi się zemścić mając oprawcę podanego jak na tacy. Taka ciekawostka psychologiczna, oprawca ofiarę od siebie psychicznie uzależnia. Nawet nie chodzi tylko o strach. Nawet nie wiadomo o co chodzi.

    Ofiara przemocy w rodzinie. Kiedy mój ojciec sadysta, który całej rodzinie najbliższej wielokrotnie robił z życia piekło umierał i płakał, żę nie chce umierać, wtedy po raz pierwszy w życiu poczułem do niego miłość synowską. Mimo, że niczego mu nie zapomniałem. A nie zaniedbaliśmy z rodzeństwem ani grama opieki nad nim wtedy.
    @pawelekok
    A współczuć i użalać się nad nim nauczyłem dużo wcześniej. Dawno uświadomiłem sobie jaki do niego jestem podobny i mógłbym się stać, gdybym sobie folgował. Był najlepszym nauczycielem życia przez siebie jako antyprzykład i ostrzeżeniem, zmuszał do refleksji nad sobą i ostrożności. A przy całej swej brutalnośći był tak naprawdę biedny, zahukany i zakompleksiony i odgrywał się na słabszych od siebie czyli na swojej rodzinie. Po dziś dzień gardzę takimi którzy pastwią się nad słabszymi. Oni są żałosnymi godnymi pogardy cieniasami. Tego nauczył mnie mój ojciec jako anty-wzorzec.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @pawelekok
    Nigdy z premedytacją nie skrzywdziłem słabszego od siebie. Za jednym wyjątkiem, tych mało inteligentnych, którzy uważali się za bardziej, a mojej kpiny okrutnej i ośmieszenia nawet nie zauważyli. A i tak nabijałem się tylko z tych zadufanych w sobie, dobrych prostaczków nie ruszałem.

    Inna sprawa, że ci okpiwani po czasie dowiadywali się od innych, i chcieli skrzywdzić mnie za to fizycznie:)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Wstrzasajace ale jestes sobie sama winna. Gdzie byl twój rozum. Chcialas miec chlopa to go dostalas.
    już oceniałe(a)ś
    0
    3