- Po tym, jak w 1942 roku z Żarek Niemcy wywieźli wszystkich Żydów, moi rodzice przeprowadzili się do domu w byłym getcie. W 1947 roku w tym domu urodziłem się ja - mówi 71-letni Wojciech Mszyca. Z Żarek koło Częstochowy wyprowadził się po maturze. Wraca do miasteczka, by ratować pozostałości po żareckich Żydach.
- W pożydowskim domu przesiąkłem obecnością mieszkających tam wcześniej Altmanów, Szlesingerów, Rozencwajgów i Rozenblaumów. Sałem się spadkobiercą pamięci o żareckich Żydach - mówi pan Wojciech. W jego rodzinnym miasteczko w 1939 roku mieszkało ok, 5 tys. mieszkańców. Około 60 proc. było Żydami. W 1942 roku Niemcy zlikwidowali getto, jego mieszkańcy trafili do obozu zagłady w Treblince, do getta w Radomsku. Najsłabszych zamordowano na miejscowym kirkucie. - Nikt nam nigdy nie powiedział, że Żarki były po prostu żydowskie - mówi dziś strażnik pamięci o przedwojennej społeczności.
Reportaż Ewy Kalety 'Jak zamieszkaliśmy w pożydowskim domu' ukaże się w 'Dużym Formacie' w poniedziałek 19 listopada.
Wszystkie komentarze
Pani @helen-ko, pan Wojciech, jak mniemam, jest jednym z wielu Polaków, którzy próbują usprawiedliwić swoich rodziców za zabór i szmalcownictwo mienia współsąsiadów żydowskich. Powtórzę raz jeszcze: ŻARKI ŻYDOWSKIE I ŻARKI LETNISKO - to dwie miejscowości leżące niedaleko od siebie i Częstochowy i WSZYSCY - powtarzam WSZYSCY wiedzą co oznaczają te nazwy. Jeżeli pan Wojciech próbuje mienić się strażnikiem pamięci Ż
c.d. pamięci Żydów żareckich i leśniowskich, to niech najpierw rozliczy się ze swoimi rodzicami, dlaczego zajęli mienie i dom żydowski - bo brzmi tu nuta nieco fałszywa....
I...jak w tytule: śladów żydowskich współziomków niech szuka niedaleko, bo WE WŁASNYM /NIE WŁASNYM DOMU, który bezprawnie zajęli jego rodzice i w nim go wychowali...
Rozumiem, że uważa Pan za rzecz niegodną - równą rabunkowi i szmalcowniku - fakt, że gdy Niemcy wywieźli Żydów na śmierć do obozów, w domach po nich pozostałych zamieszkali Polacy (opowieści o jakimś szczególnym "mieniu" można śmiało między bajki włożyć; cokolwiek w pozostałych majątkach miało jakąś istotna wartość, to od razu konfiskowali Niemcy). Czy jest Pan w stanie uzasadnić tę tezę na punkcie logicznym, a nie tylko emocjonalnym? Innymi słowy - o ile dobrze zrozumiałem, właściwą koleją rzeczy byłoby wg Pana, gdyby domy i mieszkania pozostałe po pomordowanych Żydach pozostały już na zawsze puste i stały tak długo, aż się po kilkudziesięciu latach rozpadły. Czy tak?
Pozdrawiam