W Szwecji, znanej z równouprawnienia płci, zaczęło się robić nieprzyjemnie. Niektórzy wskazują na ?efekt Breivika? rozprzestrzeniający się po całym Półwyspie Skandynawskim od czasu masakry z 2011 roku dokonanej przez prawicowego ekstremistę.

Najnowsza tendencja w Szwecji nie ma żadnego związku z nowoczesnymi technologiami czy też przecenionymi meblami. To znieważanie i brutalne ataki skierowane przeciwko kobietom. Jak to możliwe, że kraj będący orędownikiem równouprawnienia płci, stał się miejscem tak silnej publicznej nienawiści?

Dowodem na to jest publikacja w gazecie "Aftonbladet" z 20 grudnia 2012 roku, autorstwa redaktorki działu kulturalnego Asy Linderborg. Napisała, że po serii śledczych raportów opisujących prawicowe strony internetowe w Szwecji, zaczęła otrzymywać tak wiele wiadomości przepełnionych nienawiścią i groźbami, że musiała zdecydować się na policyjną ochronę.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Komentarze