Pan nawołuje, żebyśmy zaczęli w końcu uczyć się współpracy, bo będziemy karleć - z psychologiem społecznym Januszem Czapińskim rozmawia Bożena Aksamit w czwartkowym ?Dużym Formacie?

Bożena Aksamit: Na razie nasza ambicja się sprawdza. Polska się rozwija, Polacy bogacą. To nie wystarczy?

Janusz Czapiński: - Nie, przy pewnym poziomie zamożności kapitał ludzki przestaje mieć znaczenie, istotny staje się kapitał społeczny. Traci na znaczeniu indywidualny trud obywatela i to, co każdy z nas nosi w sobie - wykształcenie, zdrowie, sprawność, istotne stają się relacje między ludźmi i ich zdolność do współpracy.

U nas jest z tym kiepsko?

- Tragicznie! Przez 20 lat, od kiedy bada się u nas kapitał, jest na tym samym poziomie. Nie posunęliśmy się ani o krok do przodu. Jesteśmy mało aktywni społecznie, nie działamy w organizacjach, ale przede wszystkim jesteśmy legendarnie nieufni. Z danych Europejskiego Sondażu Społecznego w 2012 roku wynika, że z Bułgarami i Słowakami jesteśmy na końcu listy.

A to dlaczego?

- Zaufanie powstaje, gdy członkowie jakiejś grupy czują się bezpiecznie i zachowują się zgodnie z przewidywaniami. Buduje się latami. Historia Polski tak się potoczyła, że staliśmy się narodem nieufnym, a nieufność często pociąga za sobą wrogość, przypisywanie innym złych intencji, łamanie reguły wzajemności.

Czyli?

- To jedna z najbardziej podstawowych zasad życia społecznego, która opiera się na poczuciu, że jesteśmy zobowiązani odwdzięczyć się osobie, która oddała nam przysługę. Trzeba wiedzieć, że za brakiem zaufania drepcze nieumiejętność słuchania drugiej strony, zawiść, a nawet agresja.

Co na tym tracimy?

- Gdy kapitał jest wyższy, lepszy jest obieg informacji - ludzie, którzy sobie ufają, chętniej wymieniają się tym, co wiedzą. Gdy sobie ufamy, możemy szybko robić interesy lub zawierać umowy. Inaczej każda wymaga obwarowań, zastrzeżeń i konsultacji. Dobra relacja z innymi sprawia, że jesteśmy gotowi inwestować we wspólne dobro. Więcej, gdy brakuje zaufania, wszyscy czują się wykorzystywani, a Polak woli mieć mniej, niż ryzykować, że inny skorzysta jego kosztem.

Gdzie jest największy kapitał społeczny?

- Rośnie, im bardziej idziemy na północ, tak więc najwyższy jest w krajach skandynawskich. Uzasadnia się to na wiele sposobów, odwołując się również do teorii ewolucji. W zamierzchłych czasach nikt bez współpracy nie przetrwałby na Dalekiej Północy, tak więc przodkowie Szwedów czy Norwegów ćwiczyli się w sztuce kompromisu i zaufania od tysięcy lat.

Na południu można było przeżyć w zasadzie w pojedynkę. Wystarczyło położyć się pod drzewem owocowym i czekać, aż coś spadnie. Mieszkaniec terenów śródziemnomorskich nie musiał za bardzo się natrudzić przy gromadzeniu zapasów i wspólnie z sąsiadami budować solidnej chałupy, aby zimą nie zamarznąć i nie umrzeć z głodu.

Wspólne dobro nas parzy?

- Mam chałupę na Mazurach, nieopodal jest spory staw, miejscowi regularnie kradną mi ryby i mają jeden argument nie do zbicia, że mnie nie ubędzie. Musiałem zrobić przecinkę w lesie, sosny, których nie wycięto, były słabe, więc trzeba było podwiązać, inaczej nie przetrwałyby silnych wiatrów. Kupiłem 400 metrów linki i robotnik leśny przywiązał słabsze drzewa do mocniejszych. Po kilku miesiącach linka znikła. Z czasem zauważyłem, że sąsiedzi porobili z niej huśtawki dla dzieci i mnóstwo innych rzeczy - na pewno moja linka się nie zmarnowała.

Ukraść dla dziecka - to nie kradzież.

- No tak. Jeśli wartość rodziny jest wyniesiona ponad miarę, to działania na rzecz rodziny usprawiedliwiają absolutnie wszystko, łącznie ze złodziejstwem. Co z tego, że okradłem sąsiada - dzięki tym rybom bliscy mają kolację. Popieramy swoich do tego stopnia, że jesteśmy w stanie zrobić krzywdę obcym.

Normy moralne nie dotyczą obcych?

- To polska cecha. Dobro rodziny stawiamy często ponad dobro ogółu, a nawet kosztem dobra ogółu. To zjawisko nazywa się amoralny familizm.

Trochę jak w mafii. Skąd to się bierze?

- Najważniejszą rzeczą, która determinuje postrzeganie świata w dorosłości, jest klimat w rodzinie. Jeżeli w rodzinie było słychać "bo cię może spotkać coś złego", "świat jest wrogi", to dziecko, gdy dorośnie, odtwarza te postawy.

Jesteśmy ludźmi północy. Co z nami jest nie tak? - cały wywiad z prof. Czapińskim w czwartek w "Wyborczej"

Janusz Czapiński - psycholog społeczny, jest profesorem i wykładowcą na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Prorektor ds. nauki Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie. Jest kierownikiem badań panelowych "Diagnoza społeczna".

"Diagnoza społeczna" - badanie, które nieprzerwanie od 2000 r. analizuje warunki i jakość życia Polaków, z uwzględnieniem wielu wskaźników społecznych (struktury demograficzno-społecznej gospodarstw domowych, dostępu do rynku pracy, świadczeń medycznych, kultury, edukacji, jakość i stylu życia). Projekt ma charakter publiczny - wyniki są dostępne nieodpłatnie.

Ostatnią "Diagnozę" przeprowadzano od marca do czerwca 2015 r., w badaniu wzięło udział blisko 12 tys. gospodarstw domowych i około 20 tys. osób.