Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość to jedynie złudzenia, choć uporczywie nam się narzucające - mawiał Albert Einstein. A jak ty się poruszasz w czasie?

Polub nas na Facebooku

Jedliście kiedyś rodzynkę? Głupie pytanie! Oczywiście, że tak. Znacie jej fakturę, sprężystość, zmarszczki na skórce. Wiecie, jak załamuje światło, stając się gdzieniegdzie pomarańczowa, a gdzie indziej brązowa. Na pewno jej smak nie ma dla was tajemnic. Czuliście, jak pęcznieje w ustach, wygładza się, a potem - nadgryziona - uwalnia gwałtownie słodycz, która po chwili zdradza drugą, lekko kwaskową nutę. Tak?

Nie? No to nie jedliście nigdy rodzynki. Tak naprawdę.

I chyba powinniście spróbować.

W licznych poradnikach - tych analogowych i tych internetowych - mówi się o tym "mindfulness". Słowo klucz, którego synonimami są: powolność, koncentracja, medytacja, skupienie, autorefleksja. Filozofia, która ma dać odpór gwałtownemu przyspieszeniu czasu, jakie towarzyszy nam na co dzień. A trening uważności zaczyna się często właśnie od świadomego zjedzenia rodzynki.

Choć pewnie wszyscy narzekamy, że czasu mamy coraz mniej, psychologowie twierdzą, że wcale nie wszystkim upływa jak szalony. Jak się bowiem okazuje, czas płynie różnie w różnych krajach. Robert V. Levine, amerykański psycholog społeczny, przeprowadził badania, które miały zmierzyć tempo życia różnych narodów. Brał pod uwagę trzy kryteria: szybkość chodzenia po chodnikach, sprzedawania najprostszego znaczka na poczcie oraz to, czy zegary w miejscach publicznych pokazują dokładny czas. Podsumowując te dane, stworzył listę rankingową krajów - od "najszybszych": Szwajcarii, Irlandii, Niemiec i Japonii, po "najwolniejsze": Syrię, Salwador, Brazylię, Indonezję i Meksyk. Polska plasuje się gdzieś pośrodku.

Czym jest uważność? Co to znaczy żyć "pomiędzy czasem" lub dryfować "poprzez czas", a co zrobić, by znaleźć się "w czasie". Jak zwolnić? - we wtorkowej "Nauce dla Każdego".

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl