Na Zachodzie liberalna narracja typu balcerowiczowskiego jest już dzisiaj pewnym folklorem. Świat się bardzo zmienił i skomplikował - mówi w sobotniej "Gazecie Wyborczej" Marek Belka, prezes NBP.

Polub nas na Facebooku

Na świecie dyskutuje się o kryzysie kapitalizmu. W Polsce nie. Co dalej z tym kapitalizmem? Jest kryzys, czy go nie ma?

- Problem jest prawdziwy, choćby dlatego, że wszyscy o tym mówią. W Polsce to trudny temat, bo pamiętamy, co nam zrobił brak kapitalizmu, czyli realny socjalizm. Najpierw przeżyliśmy tamto piekło, a potem kompletny chaos. Wreszcie odnieśliśmy jednak niesłychany sukces cywilizacyjny. Dlatego nie mówimy o kryzysie kapitalizmu. Nawet nasz populizm, np. kukizowców, jest raczej libertariański niż lewicowy, jak SYRIZ-y w Grecji czy Podemos w Hiszpanii.

Na Zachodzie już 20-30 lat temu dostrzegano, że wielkie firmy mogą zdominować państwa narodowe i wymknąć się spod kontroli. Kiedyś te wielkie firmy nazywano koncernami, dziś nazywa się korporacjami. Minęły dwie dekady i nawet korporacje są na łasce innych korporacji, tyle że czysto finansowych. Sektor finansowy panuje nad gospodarką realną. Zorganizował świat w ten sposób, że w jednej chwili może przelać nieograniczony kapitał online. Większość takich transakcji to spekulacje walutowe. A "uwalono" wszelkie podatki od transakcji finansowych, jak słynny podatek Tobina.

Nawet Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, głosi, że kapitalizm przeżywa kryzys i potrzebuje regeneracji.

- Christine przyszła do MFW, kiedy ja już stamtąd odszedłem. Spotykam ją przy różnych okazjach, ale lepiej znałem Dominika Straussa-Kahna.

Trzeba jednak wiedzieć, że głośne wystąpienia pani Lagarde na różnych wielkich konferencjach to nie jest wyłącznie jej osobiste zdanie, lecz często stanowisko wypracowane przez całą ekipę. To stanowisko Funduszu jako instytucji. Rewizja stanowiska MFW wobec współczesnego kapitalizmu zaczęła się jeszcze za jej poprzednika. Byłem świadkiem przepoczwarzania się MFW ze strażnika i rzecznika tzw. Konsensusu Waszyngtońskiego w krytyka, gdy przestał go traktować jako prawdę objawioną i niepodważalną.

Pani Lagarde jest prawniczką i nie jest więźniem ekonomicznych doktryn. W dodatku jest bardziej amerykańska niż francuska. A to bardzo ważne. Bo wybitni ekonomiści liberalni, jak Jeffrey Sachs, David Lipton czy nawet Stanley Fisher, przeszli długą drogę, od kiedy byli entuzjastami wczesnego Balcerowicza - i stali się krytykami neoliberalizmu. W świecie Balcerowicz ma pomnik. Jak Wałęsa. Zdjęcie zostało w historii. Polska była królikiem doświadczalnym, a doświadczenie się udało. To niebywałe, jak się nam udało wyjść z tego cywilizacyjnego zapóźnienia po 300 latach. Rola Polski w historii polityki gospodarczej jest wielka. Jesteśmy przykładem.

Ale kiedy "Gazeta" pisze o kryzysie kapitalizmu, Leszek Balcerowicz mówi, że jesteśmy lewakami.

- Na Zachodzie liberalna narracja typu balcerowiczowskiego jest już dzisiaj pewnym folklorem. Świat się bardzo zmienił i skomplikował. MFW to jest wielki instytut badawczy. Bywa spolityzowany, ale wciąż bardzo kompetentny. Tam się naprawdę myśli, prowadzi badania, dyskutuje. Często jednak ekonomiści są niewolnikami modeli, od których trudno im się wyzwolić. Racjonalizm wciąż się snuje po literaturze ekonomicznej, tymczasem ludzie nie kierują się czystą racjonalnością.

Całą rozmowę z Markiem Belką przeczytasz w weekend w "Magazynie Świątecznym".

Więcej