Nie ma ochrony, barierek ani nawet sceny, a artysta chętnie wypije z nami kawę. Bilet jest kwestią umowną i kosztuje grosze. Tak wygląda impreza na sofie

Pomysł organizowania kameralnych koncertów przyjechał do Polski z Hiszpanii. Dwie studentki architektury z Politechniki Krakowskiej Agata Motyka i Paulina Piechota wyjechały na wymianę do Madrytu w ramach programu Erasmus. Tam poznały Chrisa Petersona, który inicjował wydarzenia artystyczne w cudzych mieszkaniach, głównie koncerty. Pewnego razu zapytał ich, czy nie chciałyby pomóc. Oczywiście, że chciały!

Wylądowały w oryginalnie urządzonym mieszkaniu na poddaszu, w połowie przeszklonym, z którego rozpościerał się widok na madrycki Pałac Królewski. Atmosfera przypominała spontaniczny zlot studencki, choć wśród zgromadzonych przeważały osoby po trzydziestce.

***

Był luty 2012 roku, a Chris pomagał rozkręcać artystyczne domówki już od dwóch lat.

Pierwsza odbyła się tylko w gronie znajomych, ale projekt szybko się rozrósł i wyszedł poza grono stałych fanów - zaczął gromadzić coraz liczniejszą i bardziej różnorodną publiczność. - Niezmienną częścią tych spotkań były koncerty, natomiast organizatorzy, uczestnicy i artyści zwykle się zmieniali.

Wieści o kanapowych koncertach błyskawicznie rozchodziły się po ludziach, którzy zaczęli upominać się o więcej tego typu muzycznych wrażeń. Dzięki czemu pojedyncze spotkania szybko przekształciły się w cykliczne wydarzenia. Ich popularność szybko dotarła do innych hiszpańskich miast - Barcelony, Bilbao i Walencji, a wkrótce wyszła poza Półwysep Iberyjski - do Budapesztu czy San Francisco. Tam organizowane są prywatne koncerty pod szyldem Sofa Underground. Nazwa ma pokazywać, że występy odbywają się w warunkach domowych, a przy mikrofonie nie staje topowy wykonawca, tylko raczej niszowy artysta albo nawet początkujący muzyk. To tak, jakby ulicznego grajka z gitarą zaprosić pod swój dach i zagwarantować mu, że przechodnie przystaną, usiądą i wysłuchają z uwagą wszystkich jego piosenek.

Agacie i Paulinie pomysł się spodobał, więc po powrocie z Erasmusa postanowiły przenieść Sofę Underground na krakowski grunt.

 

Więcej jutro w "Magazynie Świątecznym Wyborczej"

 

Znajdziesz nas na Twitterze , Google+ i Instagramie

 

Jesteśmy też na Facebooku. Dołącz do nas i dziel się opiniami.

 

Czekamy na Wasze listy: listy@wyborcza.pl