Młodzi muzułmanie wstępują do ISIS z tych samych przyczyn, dla których Niemcy poparli Hitlera

Paweł Smoleński: W 2004 r. poznałem Mohammeda, byłego oficera irackiej bezpieki. Za Saddama Husajna był świecki niczym człowiek Zachodu: garnitur, papierosy, nocne kluby, alkohol pity jak woda. Podczas wojny domowej przyłączył się do sunnickiego ruchu oporu, wyrzucił zachodnie ubrania, druga żona, którą ukrywał jak kochankę, rychło zamieszkała z pierwszą w tym samym domu, wściekał się, gdy w jego obecności pito alkohol. Przybyło za to modłów, od czego wcześniej stronił. Jak to wytłumaczyć?

Patrycja Sasnal: Mohammed wyznawał taką ideologię, jaka dawała mu uprzywilejowany status i władzę. Nam jego metamorfoza wydaje się zupełna, de facto jest niewielka. Kiedyś władzę zapewniała partia Baas, dziś - gdy państwa są coraz słabsze - ekstremizm. Religijność to fasada. Byli saddamowcy poszli za ISIS, bo byli przeciwko Amerykanom, przeżywali głęboką frustrację wywołaną porażką, a chcieli władzy i pieniędzy. Tym przyciąga dżihad.

Ekssaddamowcy zaszli wysoko w strukturze ISIS. Niewiele o niej wiadomo na pewno, ale przewodzi jej samozwańczy kalif Abu Bakr al-Bagdadi, kiedyś nr 2 irackiej Al-Kaidy. Kontroluje trzy piony: polityczny, wojskowy i religijny. Jego zastępcami są Abu Muslim al-Turkmani, odpowiadający za działalność ISIS w Iraku, i Abu Ali al-Anbari, któremu podlega Syria. Według raportu ONZ to najpewniej Irakijczycy związani kiedyś z reżimem Saddama. Posługują się muzułmańskimi pseudonimami, żeby zamanifestować religijność, ale tak naprawdę są przede wszystkim świetnymi żołnierzami i administratorami od zarabiania pieniędzy. ISIS działa jak nowoczesna korporacja. Walczy, ale głównie chodzi o biznes: ropa, pszenica, handel antykami, haracze, porwania dla okupu.

Na niższym, lokalnym poziomie dowodzą Irakijczycy i Syryjczycy - mają pod sobą prowincje, miasta, miasteczka. I wreszcie na najniższym szczeblu znajdziemy najliczniejszą grupę - co najmniej 15 tys. cudzoziemców z ponad 80 krajów, ludzie wszystkich ras, języków, niekiedy konwertyci na islam. Pośród tych młodych mężczyzn tylko nieliczni odebrali lepsze wykształcenie czy wyspecjalizowali się w rzemiośle - większość nawet nie musi być religijna, a na pewno ma nikłe pojęcie o islamie.

Czym ich przyciąga Państwo Islamskie?

- Ta siła ma dwa oblicza: formalne i ideologiczne. Umieją niezwykle sprawnie posługiwać się internetem, znacznie lepiej niż Al-Kaida. To chyba pierwszy przypadek, gdy organizacja terrorystyczna tyle zyskuje dzięki sieci i środkom masowej komunikacji. Są zdecentralizowani. Mają dziesiątki portali, kont na Twitterze, nowatorskich stron, jak Diaspora czy utworzona przez Polaka JustPaste.it. Członkowie i sympatycy ISIS, również z racji wieku, należą do internetowej rzeczywistości, więc działają sami, na wyczucie, bez odgórnych poleceń. Umieją wyprodukować supernowoczesne klipy, posługując się najnowszymi programami dostępnymi tylko dla bardzo zaawansowanych informatyków, wypowiedzi przywódców czy rzecznika ISIS są natychmiast tłumaczone na kilka języków, od angielskiego, niemieckiego, francuskiego czy niderlandzkiego po turecki, rosyjski i indonezyjski. Dzięki temu informacje mogą trafić niemal do każdego.

Nauczyli się nawet stosować crowdsourcing, by zbierać od ludzi informacje przydatne w dżihadzie. Nie tak dawno na internetowych kontach ISIS pojawiły się zapytania na temat funkcjonariuszy wywiadu Arabii Saudyjskiej z domniemaniem, że wkrótce ISIS zaatakuje saudyjskich funkcjonariuszy.

Siłę formalną o niebo przebija jednak siła ideologii ISIS. Nie obiecują nic ponad proste, pozbawione dylematów, czarno-białe życie. W swojej istocie islam jest przecież religią uniwersalną, łatwo zrozumiałą, z prostymi pięcioma filarami: wyznaniem wiary, modlitwą, jałmużną, postem i pielgrzymką. Według Ernesta Gellnera, guru brytyjskiej antropologii, spośród trzech wielkich religii monoteistycznych to islam najlepiej umie przystosowywać się do zmieniających się warunków, różnej obyczajowości; jest dla każdego.

ISIS mówi swoim potencjalnym członkom: tam gdzie jesteście, macie trudne, skomplikowane życie, może wami pogardzają, może was represjonują, nie możecie się wybić, awansować, może nie macie pieniędzy, a może kobiety, słowem - jesteście skazani na to, co wam się nie podoba, nic nie rozumiecie i niewiele wiecie.

Za to my wiemy, kim jesteśmy i z kim walczymy, gdzie dobro, a gdzie zło. Gdy do nas dołączycie, dostaniecie kilkaset dolarów miesięcznie, broń i kobietę. To dla prostego człowieka, może zwolnionego z irackiego lub syryjskiego więzienia bandyty, może bezrobotnego Europejczyka o brązowej skórze czy mieszkańca Kaukazu kusząca oferta. Czego chcieć więcej? ISIS zamienia skomplikowane życie na proste, łudzi bezpieczeństwem, daje poczucie moralnej wyższości.

Taka metoda werbowania jest znakomicie opisana w "Ucieczce od wolności" Ericha Fromma. Niemcy poparli Hitlera z tych samych przyczyn, dla których młodzi muzułmanie wstępują do ISIS: stojąc przed coraz większymi dylematami i pogarszającą się sytuacją osobistą, wybrali ścieżkę najprostszą, bo obiecywała bezpieczeństwo, uciekli w ramiona tyrana.

Całą rozmowę czytaj jutro w Magazynie Świątecznym w "Wyborczej"