Mężczyźni próbują sobie radzić sami. Jedni uciekają w chorobę. Inni zrzucają winę na partnerkę.

Mówi pan, że kardiolog to seksuolog pierwszego kontaktu.

Prof. Artur Mamcarz: O seksualności mężczyzny decydują tętnice grzbietowe prącia. Są węższe, ale zbudowane podobnie jak pozostałe. W środku jest śródbłonek. Jeśli ktoś ma miażdżycę, to ten śródbłonek jest uszkodzony i tętnice się przytykają. To jeden z powodów zaburzeń erekcji.

Jeśli ktoś ma nadciśnienie, którego nie leczy, waży o 30 kg za dużo, jedyny ruch, jaki wykonuje, to stukanie w klawiaturę, źle się odżywia, to ma zwiększone ryzyko miażdżycy. 30-latek, który nie dba o siebie, pracuje na problemy z erekcją, udar mózgu, zawał serca albo nagłą śmierć. Kolejność może być różna, ale najczęściej od zaburzeń erekcji się zaczyna.

Ale nikt nie pójdzie do kardiologa leczyć zaburzeń erekcji.

- Mężczyźni próbują sobie radzić sami. Jedni uciekają w chorobę. Mówią: "Już stary jestem, chory. Mam nadciśnienie, leki mi dali i na ulotkach jest napisane, że może być problem z erekcją. Trzeba się cieszyć tym, co mi zostało".

Inni zrzucają winę na partnerkę. Że ona nie dba o siebie, więc niech nie oczekuje, że będą sprawni. Czasem zdarza się ucieczka do innej kobiety. Bo przez emocje problem nie jest tak wyrazisty.

Pyta pan pacjentów o problemy z erekcją?

- Do mnie przychodzą pacjenci z nadciśnieniem, chorobą wieńcową, niewydolnością serca. To oczywiste, że mają problemy, ale sami nigdy nie mówią. Jeśli czuję, że pacjent chce porozmawiać o zaburzeniach erekcji, rozmawiam. Przecież dla większości życie seksualne jest bardzo ważne. A jeśli uznajemy, że kłopoty z erekcją są zapowiedzią problemów kardiologicznych, to jest wręcz potrzeba poruszania tego tematu przez lekarzy.

To trudne rozmowy?

- Dlatego lekarz musi być aktywną stroną. Jeśli nie spyta, pacjent mu nic nie powie. Bo to temat tabu. Łatwo się pochwalić cukrzycą, nadciśnieniem czy przebytym zawałem. Ale zaburzeniami erekcji już nie.

Jest też kwestia umiejętności pytania. Jeśli ktoś zapyta pacjenta, czy ma zaburzenia erekcji, niewiele się dowie. Część pacjentów nie zrozumie takiego pytania. Ci, którzy zrozumieją, powiedzą: "Ja? Nigdy w życiu. Skądże". Dlatego seksuolodzy pytają wprost: "Czy panu stoi rano, jak się pan budzi?". Nie do każdego można tak bezpośrednio. Warto więc spróbować tak: "Wie pan, mam podobnych pacjentów do pana, trochę za dużo ważą, mają nadciśnienie i skarżą się, że mają taki kłopot. A panu się nie zdarza?". Na takie pytanie łatwiej odpowiedzieć: "A wie pan, zaczęło mi się zdarzać". Kwestia komunikacji.

Są nawet badania pokazujące, ile zależy od słów. W jednych z ciekawszych mężczyzn około 50. roku życia podzielono na trzy grupy. Wszyscy mieli nadciśnienie. Wszyscy dostali ten sam lek, ale inną informację. Panowie z pierwszej grupy usłyszeli: "Ma pan nadciśnienie, dostanie pan beta-bloker. To lek, który świetnie wpływa na ciśnienie, ale może wygenerować dysfunkcję erekcyjną, więc trzeba na to zwracać uwagę. Niech pan się tym nie martwi, to przejściowa sprawa". Druga grupa dostała informację: "Ma pan nadciśnienie, dostanie pan beta-bloker". Trzecia grupa usłyszała: "Dostaje pan lek na nadciśnienie". W trzeciej grupie zaburzenia erekcji zgłaszało 8 proc. mężczyzn, w pierwszej - aż 32 proc.

Ten sam lek, ta sama wysokość ciśnienia. Ale jak się ma winnego, to się łatwiej przyznać, powiedzieć: "Już to miałem, ale tylko troszeczkę, a po tym leku się pogłębiło".

Są leki, szczególnie starszej generacji, które mogą takie dysfunkcje powodować, ale te nowoczesne, poprawiając funkcje śródbłonka, raczej korzystnie wpływają na erekcję. Są leki na ciśnienie, które wydzielają tlenek azotu, i mogą wręcz poprawić funkcje w tym obszarze.

Jednak niełatwo o erekcji powiedzieć lekarzowi.

- Nie ma się czego wstydzić. Przecież nie będę opowiadał w telewizji, że przyszedł do mnie Kowalski, któremu - za przeproszeniem - nie staje. Znam wiele tajemnic pacjentów, często znanych ludzi i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby komukolwiek o tym opowiadać. Mam swoją etykę zawodową, moi koledzy też. Pacjent nie ma nic do stracenia, a zyskać można wiele. Przecież zaburzenia erekcji mogą być wynikiem choroby.

Co oprócz leków pan zaleca?

- To samo co ludziom, którzy leczą np. chorobę wieńcową. Żeby rzucili palenie. Bo w wielu obszarach uszkadza naczynia i generuje zaburzenia erekcji. Jest taka reklama antynikotynowa z papierosem sugestywnie oklapniętym. To kwintesencja tematu.

 

 

Co środę z "Gazetą Wyborczą" tygodnik "Tylko Zdrowie". W numerze:

 

* Udało nam się wyleczyć ponad 90 proc. osób chorych na WZW typu C. Nowa terapia jest szybka i bezpieczna.

 

* Prof. Lidia Brydak ma grypę w garści. W filmie o nowym, strasznym wirusie grałaby główną rolę. Przewodziłaby grupie lekarzy i szukała szczepionki.

 

* Leczymy służbę zdrowia. To miała być prosta operacja usunięcia zaćmy, a skończyła się na całkowitej utracie wzroku w operowanym oku. Przyczyną było zakażenie groźną amebą.

 

* Roboty chirurgiczne. W 2001 roku wykonano pierwszą teleoperację. 1 da Vinci pracuje w Polsce, we Wrocławiu. Dla porównania - w Czechach jest ich dziewięć.

 

* Erekcja. Padłeś? Powstań! Przedstawiamy raport. Gdzie wyleczą, jakimi metodami i za ile.

 

* Serce - twój układ hydrauliczny. Co roku zawał ma aż 100 tys. Polaków. Jak żyć, by nie dołączyć do tej grupy?

 

* Nasz przewodnik Zapłać mniej za najdroższe leki