Na korytarz wychodzi pielęgniarka i wykrzykuje imię dziecka. Jeśli źle usiądziesz, nie usłyszysz, że cię wywołują i tracisz kolejkę - rodzice opowiadają o chaosie na izbie przyjęć w nowym szpitalu pediatrycznym w Poznaniu
W supernowoczesnym szpitalu pediatrycznym w Poznaniu na izbie przyjęć dyżuruje tylko dwóch lekarzy. A pacjentów jest czasem ponad 170. W sąsiednim szpitalu dla dorosłych pacjentów jest niemal tyle samo, a lekarzy ponad dwa razy więcej.
W związku z przeprowadzką do nowej siedziby w nocy z 26 na 27 kwietnia dziecięca izba przyjęć przy Krysiewicza przestanie działać. W nowym gmachu lekarze zaczną przyjmować pacjentów o północy z 28 na 29 kwietnia.
Do szpitala im. Karola Jonschera wolontariusze przywieźli dwójkę chorych dzieci: z Kijowa i ze Lwowa. Lekarze czekają wciąż na trzecie dziecko, które razem z rodziną utknęło w kolejce przed granicą. Na razie nie wiadomo nic o ich losie.
Chore dziecko wciąż pozostaje dzieckiem. Nawet jeśli ma 40 stopni gorączki albo chemioterapię, to być może będzie chciało spotkać się z kolegami z innych łóżek. Nie wyobrażam sobie też szpitala bez edukacji. Choremu maluchowi nie można odebrać...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.