Nie milkną echa kolizji, w której uczestniczyło auto przewożące Antoniego Macierewicza. Zdarzenie wyjaśnia prokuratura, Platforma chce odebrać ministrom prawo do podróżowania kolumnami "z kogutem", a władze Lubicza apelują: wyremontujcie nam...
Nie doszło do wypadku, a jedynie do kolizji - tak wojskowa prokuratura zajmująca się karambolem z udziałem szefa MON traktuje to zdarzenie - podało radio RMF FM. Chodzi o kraksę dwóch bmw, z których jedno wiozło Antoniego Macierewicza.
Prokuratura wzywa na przesłuchanie kierowców, którzy brali udział w wypadku pod Toruniem - pisze RMF24. Wezwanie określono w "trybie pilnym".
Władze gminy Lubicz, gdzie w środę bmw żandarmerii wojskowej z ministrem Antonim Macierewiczem wjechało w auta stojące na czerwonym świetle, żądają przebudowy feralnego odcinka krajowej drogi S10.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.