Jeszcze w środę wydawało się, że emu jest na radarze strażaków z OSP z Jacewa i Gnojna. Wielkiego ptaka udało się namierzyć dronem w polu kukurydzy. Jednak bateria w dronie padła, a emu przepadło jak kamień w wodę.
Po ponad trzech miesiącach na wolności emu, który uciekł z Folwarku Podkowa w Przęsocinie, został w końcu złapany. A w zasadzie złapana, bo to samica.
- On już wie, że bierze udział w polowaniu - mówi Michał Kudawski z Fundacji na rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja", który w niedzielę zamierzał zakończyć ucieczkę emu. Obława się nie udała.
Emu widziany był w lasach w okolicy Warszewa i Przęsocina koło Szczecina. Kroczy spokojne, nie boi się, ale złapać się nie daje.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.