Zdzisława Maklakiewicza i Jana Himilsbacha kochano, bo im nie zazdroszczono. Dla sfrustrowanego narodu stanowili dowód, że nie trzeba wyglądać jak Beata Tyszkiewicz, żeby zrobić karierę.
Czy o jakimś lokalu można napisać tom liczący pond 500 stron? Można, jeśli jest nim legendarny warszawski SPATiF, Aleje Ujazdowskie 45.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.