Stanisław Wojciechowski naraził się piłsudczykom, do których było mu najbliżej. Dawni przyjaciele zarzucali mu, że nie robi nic, by Marszałek wrócił do czynnej służby ze swojej samotni w Sulejówku.
"Tyle znacy co Ignacy, a Ignacy g...o znacy" - tak drwiono z prezydenta Ignacego Mościckiego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.