"Przecież się kłócili. Sam przyznał, że ją zdradzał. Jaki porywacz odwozi ofiarę do domu? Dlaczego nie chce rozmawiać z policją?" - pytamy siebie w myślach po obejrzeniu pierwszego odcinka. Odpowiedzi dostajemy w drugim, gdy na pierwszy plan wysuwa...
- On czuje się tu bogiem, który uszczęśliwia biedne kobiety ze Wschodu, z gorszej cywilizacji - mówi jedna z ofiar Jasona H., Amerykanina pracującego dla NATO. - Każda z nas starała się być przydatna, bo myślała, że robi to dla swojego chłopaka
Wiadomo, co było pretekstem do napisania książki o Kalibabce: popularność "oszusta z Tindera". Skoro "tak niedawno cały świat ekscytował się historią Simona Levieva", czemu nie przypomnieć o tym, że Polacy nie gęsi i też swojego Casanovę mają?
Prywatne śledztwo przeciwko oszustowi z Tindera, szantażującemu kobiety, prowadził wrocławski biznesmen Grzegorz Filarowski. - Wiedziałem, że Robert jest bandytą i złodziejem, ale długo nie miałem, jak tego udowodnić - mówi "Wyborczej" .
Kate Konlin obejrzała dokument Netflixa o oszuście z Tindera, siedząc obok niego na kanapie. Wiedziała, że to, co słyszy, to prawda, ale mężczyzna ją kontrolował. Publicznie stanęła w jego obronie. Kilka dni temu opowiedziała BBC o tym, jak ją...
Gdańszczanka umówiła się w swoim mieszkaniu z mężczyzną poznanym na portalu randkowym. Gdy na chwilę wyszła, ten ją okradł. Kobieta zawiadomiła policję i złodziej został zatrzymany.
29-letni mężczyzna przez kilka tygodni oszukiwał mieszkankę Zabrza i wyłudził od niej 112 tysięcy złotych.
Która z nas jest ładniejsza, która zgrabniejsza, która ma lepszą pracę, mądrzejsze dzieci, fajniejszego męża - niepotrzebne skreślić.
Simon Lewiew, bohater głośnego dokumentu "Oszust z Tindera", umiał dobrze wyczuć, która z dziewczyn mu zaufa. Na te, które nie rokowały, wcale nie zamierzał wydawać dużych pieniędzy.
Każda z pierwszych randek wyglądała podobnie. Szybka kawa w eleganckim hotelu. A potem zaczynał się niemal filmowy romans. Po jakimś czasie następowała jednak dramatyczna prośba o pożyczkę. I następna. Tak działał "Oszust z Tindera".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.