To nie jest wystawa o "odzyskiwaniu", "zwycięstwie" czy jakimś innym triumfie. "Łzy szczęścia" z pracy Oskara Dawickiego skapują w górę. Historia to skacze naprzód, to gwałtownie się cofa - czas potrafi w Polsce płynąć w tył.
Przez dekady lewitujące głowy na jej obrazach czytane były jako przejaw surrealistycznej wyobraźni. O stojącej za nimi traumie opowiedziała publicznie dopiero osiem lat przed śmiercią. Teraz świat odkrywa Ernę Rosenstein na nowo.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.