32-letni radomianin był jednym z wczasowiczów, którzy ruszyli na pomoc topiącym się podczas akcji ratunkowej w Jantarze. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Okoliczności zdarzenia badają śledczy.
- Łańcuch życia mogą tworzyć tylko ratownicy, a nie przypadkowi ludzie. Przecież ja ich nie znam: ktoś może być chory, zemdleje i zerwie łańcuch - prezes pomorskiego WOPR komentuje akcję ratowniczą w Jantarze.
32-letni mężczyzna, który w środę brał udział w akcji ratunkowej na plaży w Jantarze, zmarł w szpitalu. Z innymi plażowiczami utworzył łańcuch życia, gdy pojawiła się informacja, że w wodzie zaczął tonąć człowiek.
Niezwykłe zaangażowanie plażowiczów w akcję poszukiwawczą docenili ratownicy z gniewińskiego WOPR. Apelują, by dzieci na plaży nie spuszczać z oczu nawet na chwilę.
Dramatyczne chwile na plaży w Międzyzdrojach. Trzy "łańcuchy życia" utworzone przez plażowiczów, wielka akcja ratunkowa, a potem kilkadziesiąt minut walki o przywrócenie 16-latkowi funkcji życiowych.
51-latek zasłabł, po czym pośliznął się i wpadł do bagnistego brzegu Jeziora Kaplicznego w Kościerzynie. Uratowała go wspólna akcja świadków i dwóch wezwanych przez nich policjantów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.