zdjęcia Kamila Kotusz

" loading="lazy" />
  • Zabrzańska firma IPB Decoration, która tworzy i sprzedaje ozdoby świąteczne dla miast otwarła w czwartek swój showroom.
Showroom ma około 2 tys. metrów kwadratowych i firma pokazuje tu swoje najnowsze i najciekawsze projekty. Co ważne, to oferta przede wszystkim dla miast oraz centrów handlowych, które IPB Decoration ozdabia. Na swoim koncie ma m.in. świąteczne przystrojenie Krakowa, Tychów, Sosnowca, Gliwic czy Zabrza. Ozdabia również hotele i centra handlowe. W tym roku ozdobi np. Galerię Katowicką. Wcześnie zadbała m.in. o wystrój gmachu NOSPR i lotniska w Pyrzowicach. 
Firma IPB Decoration istnieje od 1992 roku. Swoje ozdoby również produkuje w Zabrzu.
  • Od października każdy chętny będzie mógł zwiedzić katowicki Spodek. My już dziś obejrzeliśmy miejsca, w które prawie nikt nie wchodzi. </p>
Po Spodku oprowadzał nas Krzysztof Kawka, który pracuje tu od 1975 roku. O tym niezwykłym budynku wie wszystko, a nam pokazał miejsca, gdzie na co dzień nikt postronny nie ma wstępu. </p>
Zaczęliśmy od jednej z dwóch wentylatorowni  hali. Ogromne maszyny w tym miejscu zapewniają wymianę powietrza w Spodku. </p>Później wjechaliśmy uruchamianą kluczem windą  na 'drugie piętro' Spodka. Tutaj jest m.in. reżyserka dźwięku. - Stąd steruje się dźwiękiem w hali oraz na terenie antresoli - wyjaśnia Krzysztof Kawka. 
</p>W pobliżu jest też wypełnione monitorami pomieszczenie, w którym steruje się telebimami Spodka. Tu można wgrać wideo, czy grafiki, które widać na ekranie przed halą oraz na okrągłym telebimie wiszącym nad areną hali. </p>W czasie dużych imprez sportowych do systemu podłączają się stacje telewizyjne. Obraz z kamer trafia na ekrany. 
</p>Jeszcze wyżej jest 'trzecie piętro' Spodka. To miejsce gdzie zaglądają nieliczni. Na pierwszy rzut oka plątanina stalowych konstrukcji przypomina statek kosmiczny. To gotowy plan filmu science-fiction. </p>Poruszać wolno się tu tylko po specjalnych stalowych podestach, które układają się w trzy kręgi. Doświadczeni pracownicy twierdzą, że można się tu zgubić i lepiej uważać na drogę. 
</p>Strop konstrukcji Spodka to też miejsce, które zapewnia dostęp do lamp i wyciągarek sprzętu, który wisi na areną. Stąd można wejść jeszcze wyżej po stalowych schodach. Prowadzą do wnętrza kopuły umieszczonej na dachu. Tu z kolei jest wyciągarka wewnętrznego telebimu. Jest jeszcze drabinka, która prowadzi do iglicy. Tam jest umieszczony napromieniowany piorunochron. Odpowiednie znaki informują o tym, że znajdujemy się w strefie ochronnej. </p>- To specjalny piorunochron. Napromieniowanie lepiej ściąga pioruny - wyjaśniają pracownicy Spodka. 

Spodek ma też miejsca, które powstały z myślą o bardzo ważnych gościach. To podziemne pomieszczenia, do których schodzi się wprost z hali. W pierwszym VIP-y mają do dyspozycji fotele, stoły i krzesła. Kiedyś było tu pomieszczenie z teleksami dla dziennikarzy. Drugi pokój jest nieco lepiej urządzony. Ważni goście mogą tu uciec od zgiełku sali i czekać np. na swoje wystąpienie. Już niedługo to miejsce będzie mógł obejrzeć każdy. Od października będzie można zwiedzać Spodek.
  • Wodny Park Tychy jest bu-dowany przez Regionalne Centrum Gospodarki Wod-no-Ściekowej. To miejska spółka, która dostała do dys-pozycji czterohektarową działkę przy ul. Sikorskiego w Paprocanach. Kompleks basenów będzie kosztował w sumie około 110-120 mln zł. Pieniądze wyłoży RCGWŚ, ale 50 mln zł ma pochodzić z obligacji. </p>
- Pomysł budowy Wodnego Parku Tychy urodził się w 2010 roku. Mamy jeden kry-ty basen miejski i jeden szkolny. O godz. 6 rano już nie ma tam wolnych miejsc - mówi Zbigniew Gieleciak, prezes RCGWŚ. - Budowę parku wodnego wymusiła więc sytuacja. 
Basen jest już w budowie. Zajrzeliśmy do środka. Już teraz widać, jak wszystko zostało pomyślane. Główne wejście zostanie urządzone od strony ul. Sikorskiego. Goście wejdą stąd na piętro do szatni, gdzie będzie ponad tysiąc szafek. Będzie stąd można zejść do głównej hali m.in. z głównym basenem ze sztuczną falą, jaccuzzi, leżankami i przestrzenią wodnych zabaw dla dzieci. Będzie stąd można wypłynąć do jednego z trzech zewnętrznych basenów. W skrzydle obok powstaje jedyny w Polsce basen, w którym będzie można ćwiczyć surfing. Do tego dojdzie możliwość kąpieli w piwie oraz edukatorium poświęcone wodzie, gdzie będzie można posłuchać pod wodą np. dźwięków wydawanych przez delfiny.</p>
Całość dopełnia kolejno skrzydło z dwoma basenami sportowymi. - Do tej części będzie prowadziło osobne wejście z możliwością kupna biletu tylko na tę część kom-pleksu - mówi Gieleciak.</p>
W środku znajdzie się jesz-cze miejsce na fitness, wellness oraz strefę gastrono-miczną. Na zewnątrz zbudowana jest już konstrukcja dwupoziomowego parkingu na 250 samochodów. obok powstaje pole do golfa.</p>
Otwarcie zaplanowano na przełom września i paździer-nika 2017 roku, co oznacza kilkumiesięczne przesunięcie terminu. Zbigniew Gieleciak przekonuje jednak, że warto będzie poczekać nieco dłu-żej. - Baseny będą miały łączną powierzchnię 1700 metrów kwadratowych, a ce-ny na pewno będą konkuren-cyjne - dodaje Gieleciak. - Liczymy, że Wodny Park Tychy będzie odwiedzało około 800 osób dziennie.
  • Grubson, Szymon Chodyniecki, Lemon oraz C-Bool byli gwiazdami Eskalatora 2016. Impreza, która przyciągnęła szczególnie młodą widownię odbyła się w Parku Sieleckim. Piątkowy koncert był szóstą edycją letniego wydarzenia, organizowanego przez Radio Eska i sosnowiecki urząd miejski. </p>
Jeszcze dwa lata temu Eskalator odbywał się przy Stadionie Ludowym, ale jak podkreślają urzędnicy, już w zeszłym roku imprezę przeniesiono do Parku Sieleckiego na wyraźne życzenie mieszkańców, którzy nie wyobrażają sobie lepszego miejsca na wydarzenia plenerowe.
Jak się okazuje wakacyjny projekt przyciąga nie tylko mieszkańców Sosnowca i zagłębiowskich miast. </p>
- Na co dzień mieszkam w Holandii. Na wakacje przyjechałam tutaj z siostrą, by odwiedzić rodzinę. Słucham polskiej muzyki, więc ucieszyłam się, że będziemy miały okazję zobaczyć na żywo artystów, których mogłyśmy oglądać tylko w internecie. Szczególnie przyszłyśmy tutaj dla  Grubsona - cieszyła się 15-letnia Zuzanna. </p>
Pod sceną szalały fanki Szymona Chodynieckiego i zespołu LemOn, a wszyscy czekali na letni hit C-Boola
  • W katowickiej Ligocie w czwartek otwarto pierwszy sklep sieci Intermarche. Mimo, że w okolicy jest już siedem innych marketów pod drzwiami pojawiły się tłumy. Klienci czekali na otwarcie sklepu już kilkanaście minut przed godz. 9. Szybko wypełnił się też parking przy sklepie. Mieści się na nim 70 samochodów. Intermarche zapowiedziało, że 30 czerwca otworzy swój kolejny sklep w Katowicach. Wybudowano go przy ul. Armii Krajowej w dzielnicy Kostuchna.
  • Św. Jana choć jest krótką ulicą, zawsze była ważna dla miasta. Przed laty prowadziła Johannesstrasse prowadziła z rynku do dworca kolejowego. Z tego też powodu ulicę szybko wybrukowano (w latach 70. XIX stulecia), nieco ponad sto lat temu już cała była zabudowana. Warto dokładnie obejrzeć kamienice w tym miejscu. W większej części są nie tylko zadbane. Mają też ciekawą historię.
  • Koncertów muzyki disco polo i disco dance przyciągnęły w piątek do parku Sieleckiego w Sosnowcu tysiące mieszkańców. </p>
Podzielone na trzy bloki tematyczne Dni Sosnowca rozpoczęły się od imprezy pod hasłem Gwiazdą wieczory był Stachursky Dance Projekt, wcześniej na scenie pojawiły się zespoły Piękni i Młodzi oraz After Party. Ten ostatni zespół bawił publikę nie tylko skoczną muzyką, ale i odwołaniami o Dolnym Śląsku, na którym miałby leżeć Sosnowiec.

    Sobota, pod hasłem "Sosnowiec brzmi dobrze", należeć będzie do Beaty Kozidrak i Bajmu (20.45). Na scenie zobaczymy jeszcze pochodzącego z Będzina Patryka Kumora (18.10) i Natalię Szroeder (19.30. O 22.25 planowany jest 10-minutowy pokaz sztucznych ogni." loading="lazy" />
  • W najstarszych śląskich szpitalach kaplice wznoszono tuż obok budynków szpitalnych. W tych z czasów PRL nie było o tym mowy. Więc jak szpital już stał, to szukano w nim jakiejś sali, gdzie można by kaplicę urządzić. </p>
Na zdjęciu: Szpital ss. Elżbietanek w Katowicach. Kaplica świętej Elżbiety. Szpital zaprojektował Józef Ebers z Wrocławia. Budowa trwała dwa lata. Otwarto go 120 lat temu. Nazywał się wtedy 'Lecznica św. Elżbiety'. Neogotycki budynek szpitala ma dwa piętra - kaplica stanowi jego skrzydło o tej samej wysokości. Dzięki temu na chórze mogą uczestniczyć we mszy chorzy z wyższych pięter szpitala. Od początku istnienia kaplica jest też jednak otwarta dla mieszkańców. </p>
Strop i ściany kaplicy ozdobiono polichromią, a na bocznych ścianach wymalowano postacie czterech ewangelistów. W centralnej części prezbiterium są trzy witraże, z których środkowy wyjątkowej urody przedstawia św. Elżbietę Turyngską, patronkę szpitala i kaplicy. Wykonał go F.Klien z Raciborza w 1897 r. W 1986 r. szpital i kaplica zostały zamknięte ze względu na szkody górnicze. Właśnie w czasie prac remontowych odkryto w kaplicy zamalowane przed laty freski na ścianach. Na prośbę zakonu elżbietanek w tym samym 1986 roku szpital wraz z kaplicą zostały wpisane do rejestru zabytków.
  • Niebieskawa fasada z jasnymi pilastrami, łukowo zakończone drzwi, okna ze szprosami. I choć większość szyb została wybita, budynek dawnego kina Uciecha w Czeladzi wciąż potrafi zachwycić. </p>
Budynek powstał w latach 1924-1929, nie z myślą o kinie, ale o strażakach, którzy nie mieli się gdzie podziać. W budynku mieściła się wówczas obszerna remiza, dwuizbowe mieszkanie dla stróża, świetlica, pokój ćwiczeń dla orkiestry, a także sala posiedzeń zarządu i sekretariat. Na dwóch kondygnacjach poza pomieszczeniami dla straży powstały jeszcze m.in. świetlica i sala teatralna na 500 osób. To ona właśnie dała początek Uciesze.
  • Niewielu sosnowiczan zdecydowało się kupić bilety na Galę Dance & Polo, którą po raz pierwszy zorganizowano w Sosnowcu. Wielu mieszkańców przyszło za to na Górkę Środulską, by koncertu posłuchać zza ogrodzenia. </p>
To była druga tak duża impreza muzyczna na Górce Środulskiej w tym roku. Po wojewódzkim finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który przyciągnął kilka tysięcy osób, prywatna firma zdecydowała się zorganizować w tym miejscu Galę Dance & Polo. </p>
Wstęp na imprezę, podczas której wystąpili: Gesek, Mejk, Łobuzy, Exaited, Weekend, Remady & Manu L, Playboys oraz Piękni i Młodzi był płatny: w przedsprzedaży bilety kosztowały 29 zł, w dniu koncertu 39 zł. </p>
W Sosnowcu formuła płatnej imprezy nie do końca się sprawdzili. Organizatorzy, którzy przygotowali około 5000 miejsc, przyznali w piątek, że dużo lepiej niż w Sosnowcu bilety sprzedały się na organizowaną w tym samym czasie Galę Dance & Polo w Rybniku. Konkretnych liczb jednak podać nie chcieli. </p>
Więcej osób zdecydowało się posłuchać gwiazd muzyki disco polo nie sprzed sceny, ale zza ogrodzenia, które w piątek stanęło na Górce Środulskiej.
  • Ulica Stawowa to jedna z najstarszych ulic Katowic. Najpierw nazywano ją Lazaretstrasse od pierwszego miejskiego szpitala, który powstał w 1867 roku w domu Abrahama Sachsa. Dziś nie ma po nim już śladu, w tym miejscu stoi Galeria Katowicka. </p>
Szpital był bardzo skromny. W trzech pokojach było czternaście łóżek. Szybko go jednak zamknięto ze względu na nienajlepsze warunki. Miasto zbudowało nowy szpital na początku dzisiejszej ul. Plebiscytowej.
Potem nazwę ulicy zmieniona na Teichstrasse, czyli już dobrze nam znaną Stawową (choć jeszcze w międzyczasie była to Woyrschstrasse oraz krótko Jana Smolenia).  </p>
Obecna nazwa nawiązuje do stawu hutniczego na północnym krańcu ulicy, która w 1871 roku miała 80 metrów długości. Trzeba jednak pamiętać, że kiedyś Stawowa przecinała Grundmannstrasse (obecna 3 Maja) oraz Młyńską i kończyła się przy torach kolejowych (w pobliżu był dworzec towarowy). </p>
Dziś część dawnej Stawowej to już plac Szewczyka i w latach 60 XX wieku wyburzono kilka kamienic, w tym dawny hotel Kaiserhof (był pod numerem 19, w miejscu zburzonej karczmy Louisa Trolla, ostatniego sołtysa Katowic). W 1935 roku działał tu kinoteatr Stylowy. Nie był zbyt duży (330 m), ale za to bardzo elegancki. </p>
Warto też pamiętać, że współczesna nam zabudowa ul. Stawowej zaczęła powstawać dopiero pod koniec XIX wieku. Wszystko przez to, że po jej zachodniej stronie działała od 1857 roku huta Jacob, która została zamknięta w ostatniej dekadzie XIX wieku.
  • W latach 90. PKP zaczęły wyprzedaż swoich nieruchomości. Niektóre budynki zyskały nowych właścicieli, inne bezpowrotnie zostały wyburzone. Są też takie, których los pozostaje niewiadomy. Odwiedzają je amatorzy złomu i miłośnicy opuszczonych miejsc. Tak właśnie jest z dawnym hotelem robotniczym PKP, który stoi w polu w pobliżu ul. Składowej w Dąbrowie Górniczej. </p>
Budynek został oddany do użytku w 1977 roku i jego PRL-owski klimat czuć do dziś. Część pomieszczeń pełniła funkcję biur, dwa piętra zagospodarowano pod hotel robotniczy dla pracowników zatrudnionych na stacji Dąbrowa Górnicza Towarowa. W pokojach stoją jeszcze meble, na ścianach wiszą kalendarze i wycinki z gazet oraz ulotki, m.in. o tym, jak uniknąć zakażenia HIV. </p>
Co się z nim stanie? - Obiekt jest nieużytkowany od 2013 roku. Brakuje zainteresowania komercyjnego ze strony potencjalnych najemców lub inwestorów. Nie zapadły jeszcze decyzje dotyczące przyszłości budynku - informuje Aleksandra Dąbek z biura prasowego PKP SA.
  • W Katowicach trwa Krajowa Wystawa Psów. Od sobotniego poranka miłośnicy tych zwierząt oraz ich właściciele okupują katowicki Spodek
Wystawę, jak co roku, zorganizował katowicki oddział Związku Kynologicznego w Polsce. Tym razem jest ona podzielona na dwie części. Sobotnia część to VII, a niedzielna to VIII Krajowa Wystawa Psów Rasowych. Na każdy z tych dni zapowiedziało się około tysiąca wystawców. Z tego powodu już od sobotniego poranka Spodek był najbardziej rozszczekanym miejscem w Katowicach i okolicy.  </p>
W hali w kilku boksach sędziowie oceniali kolejne rasy, podobnie było na antresoli. W sobotę można było tu oglądać m.in. malamuty, teriery i labradory. Swoje wdzięki prezentowały też pudle i psy rady chow chow. 
Miłośnicy psów mogli też kupić związane z nimi gadżety. I to nie tylko dla nich, ale też dla siebie. Na stoiskach wypatrzyliśmy m.in. koszulki z wizerunkami czworonogów oraz kubki i filiżanki.
  • Pod koniec XVII wieku w dokumentach Księstwa Pszczyńskiego pojawia się informacja o Ligocie, która do tego księstwa kiedyś należała. W XIX wieku wybudowano tu hutę Ida - na terenie, który graniczy dziś z siedzibą katowickiego nadleśnictwa. Nazwano ją na cześć zmarłej żony księcia pszczyńskiego. Wtedy niemal koniecznością stała się też linia kolejowa. Pierwszą uruchomiono w 1852, a prowadziła ona z Katowic do kopalni w Murckach. Potem na terenie Ligoty zaczęły powstawać fabryki. Przemysłowy teren? Nic bardziej mylnego. Wkoło było tak wiele lasów, że obok przemysłu rozwijała się tu też turystyka. Ligota bowiem była prawdziwym kurortem, do którego przyjeżdżali turyści z sąsiednich miast.<br> Więcej na temat Ligoty można dowiedzieć się z przewodnika po dzielnicy autorstwa Magdaleny Niewiadomskiej i Grzegorza Płonki. Opracowano go we współpracy ze wszystkimi szkołami z Ligoty i Panewnik.<br> Magdalena organizuje też wycieczki po Ligocie i przypomina mieszkańcom o historii ich dzielnicy. Podczas pierwszego z takich spacerów dowiedzieliśmy się, jak rozwijała się kolonia PKP, osiedle urzędnicze oraz turystyczny kurort w Ligocie.<br>
Na zdjęciu Leśny Zamek w Ligocie
  • Willa w lesie w pobliżu miasteczka studenckiego w Katowicach Ligocie, powstała pod koniec lat 50 XX wieku z okazji zapowiadanej wizyty Nikity Chruszczowa w regionie. Później mieściła się w niej klinika endokrynologii dziecięcej, dziś budynek stoi pusty. Niedawno weszliśmy do środka budynku. <br>
Ulica Śląska w Katowicach Ligocie prowadzi do terenów należących do Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Do kamiennej bramy prowadzi dalej utwardzony trakt. Za nią można dojrzeć piękną, ale nieco zniszczoną willę. Budynek, choć zbudowany prawie 60 lat temu, ma wstawione niemal nowe okna w różowych ramach. To część rozpoczętego, ale nigdy niedokończonego remontu
  • Alternatywnie po Katowicach. Mało znane zabytki, które warto obejrzeć
  • Centrum Rekreacyjno-Sportowe Gym el Toro przy ul. Kosynierów 40a w Sosnowcu - siłownia widziana z antresoli
  • Strefa Centralna w Katowicach
  • Jeśli chodzi o estetykę w przestrzeni publicznej, Katowice pozostawiają wiele do życzenia. Domy, bloki, a nawet zabytkowe kamienice oblepione są mało atrakcyjnymi szyldami, plakatami i płachtami. Są jednak właściciele sklepów czy lokali, którzy potrafią zadbać o każdy szczegół. Przespacerowaliśmy się po centrum miasta i wybraliśmy najbardziej stylowe szyldy. <br> Katowice od dawna nie potrafią uporać się z reklamowym chaosem. Dwa lata temu pojawił się pomysł, by choć w części poprawić wygląd ulic. Rozwiązaniem miał być konkurs na najładniejszy szyld w mieście. Niestety, niektórzy wciąż uważają, że więcej znaczy lepiej, więc do rewolucyjnych zmian w przestrzeni Katowicom jeszcze daleko. <br> Na szczęście można zauważyć pozytywny trend - nowe lokale, szczególnie bistra i restauracje, zaczynają dbać o to, jak prezentują się z perspektywy ulicy. I udowadniają, że szyld wcale nie musi być duży i koniecznie w jaskrawych kolorach, żeby przyciągał uwagę przechodniów. Zobaczcie, które szyldy w Katowicach przyciągnęły naszą uwagę. <br> Na początek <b>Galeria na ul. Andrzeja</b>, czyli szyld doskonale znany katowiczanom. Wystarczyły ładnie wyprofilowane i połączone ze sobą litery, aby po wielu latach nadal mógł znaleźć się on wśród tych najbardziej stylowych. Chociaż trąci nieco poprzednią epoką, zasługuje na uznanie - takich szyldów w mieście już nie ma.
  • Zdjęcie poglądowe