Próba nowego, spokojniejszego przekazu PiS skończyła się, zanim się zaczęła. Co łatwo stwierdzić, czytając relacje z protestów rolników w Warszawie.
Konserwatywna linia polityczna Trzeciej Drogi jest zagrożeniem dla obozu demokratycznego.
Mimo mrocznych marzeń PiS, by z tradycji przemocy uczynić główny wzór polskiej polityki, nasz demokratyczny opór konsekwentnie przemocy się wyrzekał.
Opozycja pilnująca, jak władza szanuje prawa i ludzi, to fundament demokracji. Problem w tym, że PiS wraz z prezydentem Dudą tak nadają się do kontrolowania demokratycznych reguł, jak stado krokodyli do opieki nad dziećmi.
Po klęsce wizji narodu w wydaniu PiS każda przyszła nacjonalistyczna władza będzie musiała stosować tę fikcyjną konstrukcję rozważniej
Polska demokracja okazuje waleczność i determinację w przywracaniu praworządności, ale władza nie może zapominać o innym filarze demokratycznego ładu: o szacunku dla obywatelskich głosów. A z tym bywa różnie.
Oto powody, dla których minister Adam Bodnar nie powinien słuchać tych, którzy namawiają go do wypuszczenia z więzienia skazanych pisowskich przestępców.
Nadszedł dobry czas dla Andrzeja Dudy. Prezydent przestaje być postrzegany jako pan Podkaczyński i ma szanse, by zostać głównym bohaterem prawicy, dziś zrzeszonej w PiS, ale wkrótce mogącej szukać innych sztandarów.
Ale żebyśmy przestali być więźniami pisowskiej przeszłości i mogli zająć się lepszą przyszłością, partia Kaczyńskiego powinna w tych wyborach dostać srogi łomot.
PiS mówi dziś tylko do własnego aktywu. To nie są ważne sprawy dla tej części społeczeństwa, która głosowała na partię Kaczyńskiego.
Owszem, różnych praw nie da się na razie wprowadzić, ale nowa władza musi ustawicznie, aż do znudzenia podkreślać wolę ich ustanowienia.
Jarosław Kaczyński, stawiając, jak obecnie, jedynie na najtwardszy elektorat, sam pcha się do kolejnej przegranej.
Nowa władza musi się zająć reformą państwa socjalnego i zapewnieniem usług publicznych. Bez tego pojednania nie będzie.
Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu powinno być zastopowanie nieludzkich praktyk na granicy polsko-białoruskiej.
Oni naprawdę nie wierzyli w możliwość przegranej, ale teraz do partyjnych działaczy powoli zaczyna docierać, że PiS w obecnej postaci już do władzy nie wróci
Kiedy myślę o Izraelu i Gazie, przypomina mi się Leszek Kołakowski: "Nie istnieje prawo do nienawiści, bez względu na okoliczności"
Wobec łajdactw PiS nasze demokratyczne grzechy mogą wydawać się błahostką. Jednak to, co z nimi zrobimy, przesądzi o tym, czy nowa demokracja potrwa dłużej.
Gdy źli ludzie coś ci obiecują, strzeż się. Bo chcą zabrać więcej, niż dadzą. Obiecują na przykład bezpieczeństwo i dobrobyt, ale konfiskują wolność i prawa. Odbierają swobodny oddech.
Walka o demokrację bywa podniosła i nierzadko wymaga wielkich słów oraz patosu. Ale sama demokracja to ustrój spraw przyziemnych. Spraw zwykłego życia.
Miłosz w "Zniewolonym umyśle" szuka przyczyn samozniewolenia. Dahrendorf w "Pokusach wyzbycia się wolności" idzie dalej - zastanawia się, co chroniło przed paktem z komunizmem i faszyzmem. "Adam Michnik poleca".
Państwo PiS przekształciło się przed wyborami w drużynę bojówkarzy, która wszelkie publiczne funkcje władzy zastąpiła przemocą. Od wielu dni rządząca partia zajmuje się niemal wyłącznie produkcją nienawiści. Przeciw Agnieszce Holland i jej "Zielonej...
Zadem do świata, czyli nie moje kłótnie - to przesłanie książki Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki "Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy". Sympatyzuję z tym namiętnym esejem, choć nie zgadzam się z różnymi jego diagnozami.
Rządy niedemokratyczne przekształcają politykę kulturalną w ideologiczną pałkę. Adam Michnik poleca: "Muzeum. Historia światowa" Krzysztofa Pomiana
Historia pani Joanny, nękanej przez oddział policji i prokuraturę, ponieważ wzięła legalną tabletkę poronną, nie jest wybrykiem służb. Ujrzeliśmy właśnie systemową przyszłość kobiet w wieku rozrodczym w Polsce, jeśli PiS będzie rządził po wyborach,...
Zmienił się pejzaż polityczny w Polsce - pokazały to partyjne spotkania w sobotę. PiS mobilizuje wyborców już tylko strachem, zaś opozycja coraz śmielej oferuje nadzieję.
Było pół miliona na marszu w Warszawie, był wielki tłum na wiecu w Poznaniu, jednak według części ekspertów i komentatorów wszystko to jest bez znaczenia dla wyniku wyborów.
Nic nie tłumaczy mojej postawy i bardzo proszę o surowy wymiar kary.
Czas wrócić do koncepcji wspólnej listy wyborczej opozycji. Jesteśmy bowiem w nowej sytuacji politycznej.
Idę na marsz 4 czerwca nie dla Donalda Tuska czy Koalicji Obywatelskiej. Wezmę w nim udział przede wszystkim dla siebie, rodziny i bliskich mi osób, zwłaszcza młodszych.
PiS słabnie, a jednak wciąż jawi się jako straszliwy smok, który potrafi terroryzować bezbronną ludność, obezwładniać ją siłą i strachem.
Jeśli opozycja nie zdoła przekonać obywateli, że jest w stanie wspólnie zadbać o ład po PiS-ie, to czeka nas kolejne zwycięstwo partii Kaczyńskiego w wyborach, po którym nastąpi ostateczna putinizacja Polski.
PiS i Kościół zwołali całkiem sporo osób na marsze w obronie JP II. I co z tego? Ano nic, bo to zdarzenie o nikłym znaczeniu. Z kilku względów
Mimo triumfalnych tonów propagandy PiS wie, że jego władza jest słaba, i boi się wyborczej porażki. Niestety, opozycja mało korzysta z tej słabości PiS, ponieważ przede wszystkim ujawnia słabość własną.
Nie będzie litości dla rodzin osób angażujących się przeciw PiS. Tyle znaczy sprawa Mikołaja Filiksa, syna posłanki PO, do którego śmierci przyczyniły się pisowskie media.
Neofaszyzm w Ukrainie, jeśli porównać go z polskim, jawi się jako siła marginalna
Lata polityki PiS, sprzecznej z prawami człowieka i zasadami człowieczeństwa, otorbiły sumienia bardzo wielu z nas, demokratów.
W polskich tradycjach dominuje nakaz cierpiętnictwa, a brakuje radosnych sił, które zmagają się ze złem. Na szczęście - dla homo i hetero, dla Żydów, dziwek i prawnuczek czarownic, dla nas wszystkich - na fali jest queer.
Opozycję paraliżują stare wady: monopol myślenia taktycznego i niechęć do strategii, słaba wiedza o społeczeństwie oraz nieufność do aktywności obywatelskiej.
Trzy pozostałe partie demokratyczne mogą oznajmić: w takim razie budujemy wspólną listę bez Hołowni.
Szymon Hołownia po chuligańsku zerwał porozumienie opozycji. I bardzo wielu odetchnęło z ulgą, bo teraz mają wygodny pretekst do pogrzebania idei wspólnej listy.
Copyright © Agora SA