Specjalizacja, którą wybrałem, utrudnia nawiązanie relacji emocjonalnej z pacjentem, dlatego niewielu z nich pamiętam. Jednak są takie historie, które mnie zaskoczyły, wzruszyły i pozostały w pamięci.
Ta historia zdarzyła się kilka lat temu, gdy byłem jeszcze rezydentem na naszym oddziale.
W Wielkanoc, która pogodą przypominała bardziej święta Bożego Narodzenia, miałam dyżur i byłam interwentem, czyli anestezjologiem pomagającym w izbie przyjęć w krytycznych interwencjach i przy pacjentach będących w ciężkim stanie.
Niestandardowe leczenie lub zachowanie lekarza wielu pacjentów burzy, niektórych dziwi, ale co najważniejsze - często poprawia ich stan zdrowia. Zapadły mi w pamięć trzy historie, które nie wpisywały się w schemat leczenia, ale pomogły chorym.
Konserwatyzm, ignorancja i nieodpowiedzialność wielu lekarzy oraz decydentów z systemu ochrony zdrowia nie pozwalają na skuteczne leczenie bólu towarzyszącego chorobie nowotworowej!
To był dwudziestoparoletni chłopak. Zaczęło się od przeziębienia, a skończyło na ciężkiej sepsie. Dzień w dzień przez dwa miesiące walczyliśmy o jego życie
To był dwudziestoparoletni chłopak. Zaczęło się od przeziębienia, a skończyło na ciężkiej sepsie. Dzień w dzień przez dwa miesiące walczyliśmy o jego życie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.