W ostatnim odcinku serialu telewizji CBS "Madam Secretary" pojawia się wątek skrajnie prawicowego terroryzmu z korzeniami... w Polsce. Fikcja? Jasne. Ale sporo możemy się z niej o sobie dowiedzieć.
Czy przywiązał do łóżka, obmacywał, próbował zedrzeć ubranie? Kim jest Brett Kavanaugh, ulubiony sędzia Trumpa
Niech reporterzy polityczni ustalą, jak powstawała ustawa o SN. Zbigniew Ziobro nie będzie wiecznie prokuratorem generalnym i kiedyś wyniki ich śledztwa mogą się przydać, żeby na drodze prawnej dojść do prawdy i wyciągnąć konsekwencje
Przed wyborami mówiło się, że będą one drugim referendum w sprawie wychodzenia z Unii. To oczywiście nieco bardziej skomplikowane, bo okazało się, że było to referendum nad niesławną od Aten po Nowy Jork "austerity", czyli oszczędnościami. Ale...
Ubiegłoroczny kandydat na prezydenta USA, znany z lewicowych poglądów niezależny senator Bernie Sanders, ma kłopoty. FBI prowadzi przeciwko jego żonie śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy braniu kredytu. Donos złożył człowiek Trumpa.
Ted Malloch podróżował po Europie jako "desygnowany przez Donalda Trumpa ambasador USA przy Unii Europejskiej". Podróżowałby dalej, gdyby nie wyszło, że jego biografia to bujda.
"Mieszkamy z rodzicami, ledwo wiążemy koniec z końcem, a życie towarzyskie prowadzimy w sieci" - skarżą się Brytyjczycy urodzeni po 1990 r. I z nadzieją słuchają 68-letniego socjalisty Jeremy'ego Corbyna.
Nieważne kto i nieważne jak. Byle "raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Oto obrońcy Janusza Walusia.
Nowi prezydenci na początek nie ryzykują i odwiedzają Kanadę albo Meksyk. Trump od razu wybrał się w podróż dookoła świata, żeby odwrócić uwagę od skandali w Białym Domu. Udało się. Wywołał całkiem nowe.
Niemal każdy narcystyczny odlot Donalda Trumpa wskazuje, że prezydent może być "mentally unfit for office", umysłowo niezdolny do sprawowania urzędu. Nie było dotąd głowy państwa, która zdradziłaby rosyjskiemu ambasadorowi tajemnice wywiadowcze i...
Dobrze prosperujący biznes, troje dzieci, republikańskie sympatie, gratulacje od burmistrza. I wszystko diabli wzięli, bo filar lokalnej społeczności miał nie ten odcień, a na imię Roberto.
Viktor Orbán bardzo liczył na specjalne stosunki z nowym prezydentem USA. Zamiast tego go rozgniewał. I pozwolił mu się zaprezentować w roli obrońcy liberalnej demokracji!
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.