Na końcu drugiego fiordu migała miarowo obietnica obecności. Dwa błyski i przerwa, dwa błyski i przerwa.
Podczas pandemii wiele gazet otwarcie pisało o tym, że Polacy rozsiewają wirusa. Nazywali to inwazją. Ewa Sapieżyńska książką "Jeg er ikke polakken din" [Nie jestem twoim Polakiem] rozpoczęła dyskusję na temat stosunku Norwegów do Polaków.
Chińscy turyści poturbowali przewodników z okolic Rovaniemi, gdy nie udało się znaleźć zorzy na wycieczce, za którą zapłacili
Zobaczyłam pod ambulatorium trzech "wyklętych" z łysymi głowami. Myślałam, że chcą mi wpierdolić. A oni, że Vanessę przywieźli na zabieg.
Nie chciałam spłacać kredytu przez 30 lat, więc postanowiliśmy z mężem, że ktoś musi wyjechać za granicę.
Miała spodnie z liniejącego renifera. Inni chodzili w modnie skrojonych fokach, obszytych wilkiem i białym niedźwiedziem. Łowili dorsze i halibuty z przerębli. W dzień całe miasteczko było na lodzie. Ludzie, auta, skutery i psy, które wyją na każdej...
W tym roku rozcinam rybom brzuchy. Przede mną inni odcinają głowy, następni wyrywają wnętrzności
Duńczycy powtarzają, żebyśmy się cieszyli, że Amerykanie tu nie przyszli przed nimi, bo nic z naszej kultury by nie zostało. Ale i tak nigdy nie mieliśmy nic do powiedzenia. Przyjechali na Grenlandię i postawili nam kolorowe domki.
W Norwegii często czuję się obco, w Polsce też nie jestem w domu. Nie pasuję do polskiego pędu, ale tutaj znowu trudno mi się godzić na to ich "slapp av" (odpocznij).
Tutaj tak jest, mówią Grenlandczycy, imiona nadajemy tylko niektórym psom. Pies to narzędzie pracy, nie przyjaciel
Na początku ciężko było się przyzwyczaić, że tu się nie podaje ręki na powitanie w robocie
Mieszkańców wysiedlono w 1998 roku. Co roku w lutym czworo ludzi wraca do miasta, by doglądać pustych ulic, zamkniętych na kłódki domów i hotelu Tulipan
Mieszkańcy leżącego na północy Norwegii Vardo każdego nowego wypytują, kim jest, co tu robi i czym zajmowali się jego przodkowie.
Dlaczego skromność i pokora są dla nas najważniejsze - zastanawiają się Norwegowie
W ramach pokuty rodzice Mari Boine wybrali bezwzględnie bogobojną resztę życia
Co roku przed Bożym Narodzeniem do Polskiej Stacji Polarnej w fiordzie Hornsund na Spitsbergenie leci świąteczny helikopter z Longyearbyen, czyli stolicy archipelagu Svalbard. Zabiera lokalnych notabli, polskiego księdza, pocztę oraz prezenty
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.