Ktoś zniszczył wystawę "Pushback jest nielegalny. Pomaganie jest legalne" wyeksponowaną w przestrzeni miejskiej. Wandal pomazał na fotografiach Agnieszki Sadowskiej twarze uchodźców, opatrywanych przez aktywistów w lesie, pooznaczał krzyżykami, dodał bazgroły. A na jednej z plansz wymalował znak Polski Walczącej, bezczeszcząc go.
Janusz Korczak, gdyby dzisiaj żył, byłby nie tylko na tej granicy [polsko-białoruskiej], ale też w Czeczenii, Afganistanie, Syrii - mówiła ze sceny Janina Ochojska, odbierając specjalną Nagrodę im. Janusza Korczaka. Uhonorowany został także aktywista niosący pomoc humanitarną migrantom i uchodźcom - Mariusz Kurnyta.
Emigracja nie jest przecież niczym nowym - ani w moim kraju, ani w waszym. Naprawdę to nie jest łatwy wybór wyjechać ze swojego ojczystego kraju - mówiła uchodźczyni z Syrii podczas otwarcia wystawy "Pushbacki są nielegalne, pomaganie jest legalne" w Parlamencie Europejskim. Winą za kryzys humanitarny, który wciąż trwa i pochłania ofiary śmiertelne, obarczała "tych, którzy w zaciszu swoich gabinetów dyrygują tym, co się dzieje, ogłupiani swoimi iluzjami".
Jeśli Unia Europejska woli nie słyszeć o łamaniu prawa na polsko-białoruskiej granicy, to teraz musi dostrzec, co się tu dzieje. Europarlamentarzyści muszą popatrzeć w oczy ludzi, ukrywających się w lesie przed wywózkami. Wszystko za sprawą wystawy fotografii naszej redakcyjnej koleżanki Agnieszki Sadowskiej i dyskusji, zapoczątkowanej w Brukseli przez Janinę Ochojską.
Po raz kolejny europosłanki Janina Ochojska i Róża Thun oraz europoseł Łukasz Kohut nie zostali wpuszczeni do strefy przy granicy polsko-białoruskiej. Choć dopełnili formalności. Po spotkaniu w Podlaskiem - już poza strefą - z mieszkańcami przygranicznych terenów i przedstawicielami organizacji pomocowych, europosłowie zadawali pytanie: - Co chcą w tej strefie ukryć zarówno służby, jak i rząd?
W środę w nocy Ali, Hassan i Mido wyszli z lasu pod Szudziałowem, nieustannie dziękując za ratunek i powtarzając: - Nie chcemy wam tu przeszkadzać ani robić żadnych problemów. Sypał śnieg, oni nie mieli namiotów, tylko śpiwory. W lesie spędzili pięć ostatnich dni.
Samochód Janiny Ochojskiej zatrzymał patrol policji na rogatkach Białowieży. Nawet mandat europosłanki nie pozwolił na wjazd dalej, do strefy przygranicznej, objętej stanem wyjątkowym. - Tam są ludzie potrzebujący pomocy - próbowała tłumaczyć. Mundurowi nie przepuścili.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.