Wspólnota jest podstawą życia zbiorowego. Polityka ma sens tylko wtedy, gdy istnieje grupa ludzi, którzy chcą wspólnie kierować swoim losem. Jeśli wspólnota zanika, polityka traci kierunek i energię – zamiast rozwiązywać problemy ludzi i kształtować zbiorową przyszłość, staje się walką plemion o to, które narzuci pozostałym swój prymat. Taka polityka wypycha z życia publicznego obywateli umiarkowanych, a tych zaangażowanych jeszcze bardziej zamyka w ich plemienności. Efektem jest przejście od utajonego do otwartego konfliktu społecznego, a dalej do przemocy politycznej. U źródła konfliktu zawsze leży kryzys wspólnoty.
Z taką polityką mamy do czynienia w Polsce od 1989 r., i nie jest to krytyka moralna III RP – zawieszenie wspólnoty w imię postępu to naturalna cecha krajów transformacyjnych. Nagłość, nieodzowność i tempo przemian były zbyt duże, by ich przebieg dało się zaplanować, a co dopiero wspólnotowo uzgodnić. A nawet gdyby był na to czas, nie mieliśmy ram, w których można było to zrobić. Jedyną wspólnotą polityczną dostępną w 1989 r. był skompromitowany PRL, III RP dopiero się rodziła.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
Przypisywanie Kaczyńskiemu strategi państwowych i wspólnotowych jest naiwnością - gnom poszedł po władzę, żeby zmienić historię, w której umieszcza się w centralnym miejscu. Po to mu władza, żeby przykryć pomnikami brata Wałęsę i przede wszystkim papieża, głównych sprawców odzyskania suwerenności Polski i wcisnąć na ich miejsce swój mit największego opozycjonisty i genialnego stratega.
Kaczyński wyzwolił u ludzi najniższe instynkty: w wyniku szczucia, kłamstwa i manipulacji, społeczeństwo gotowe pomagać uchodźcom obróciło się o 180 stopni. Nastąpiło to przy współudziale KK.
Teraz, jedyne co łączy wspólnotę Kaczyńskiego, to złe uczucia: nienawiść, pogarda, strach, zemsta, chęć odwetu. W tym nie ma nadziei, w tym nie ma nic, na czym można zbudować trwałą wspólnotę. Z takim bagażem można tylko niszczyć.
"To są banialuki" - nie raczej kolejny streszczacz, chętny do błyszczenia, a że się to ma nijak, patrz także dwie poprzednie wypowiedzi powyżej mojego wpisu.
Twoja analiza jest bardzo powierzchowna. Żadne ziarno nie wykiełkuje, jeśli nie trafi na podatny grunt. I tu się trzeba głęboko zastanowić, dlaczego owy grunt istnieje? Odpowiedź nie jest oczywista, wymaga wglądu. Bez wiedzy tego nie zrobisz. Trzeba sięgnąć po historię edukacji ostatnich 50 lat, socjologię, filozofię, politykę społeczną ostatnich 30-50 lat.
To nie analiza tylko komentarz.Najlepiej cofnąć się do Piasta Kołodzieja :) to nam wyjasni dlaczego Kaczyński wygrał wybory w 2015 roku.
Jak się kończy populistyczna dyktatura widać na przykładzie Wenezueli. Kaczyński, bój się!
Te dwa plemiona wzięły się stąd że po "przewrocie" w 1989 część elit solidarnościowych (ta głupsza i mniej moralna) nie załapała się do władzy więc typowo po polsku zaczęła tę przy władzy oskarżać o różne niecne rzeczy. No i na całe nieszczęście ta pierwsza ekipa okazała się być lepszą od wszystkich późniejszych. Taka polska równia pochyła.
I naprawdę nie jest jakąś zasługą Kaczyńskiego, że wygrywa. To po prostu opozycja nie ma nic do zaoferowania, oprócz wrzasków, jak złym kolesiem jest Kaczyński i PiS. Serio, ja naprawdę to wiem, od ponad trzech lat to widzę, może więc czas, żeby opozycja powiedziała mi, co właściwie ma mi do zaoferowania.
Tak, to wspólnota przeciw wspólnemu wrogowi. Na tym się opiera PIS, na tym się opiera polski KK.
Czy wolnosc, demokracja, praworzadnosc, tolerancja, poszanowanie godnosci osobistej,
normalnosc, stabilizacja, rosnacy dobrobyt i rozwoj w cywilizowanym swiecie,
godna pozycja w UNII przodujacych panstw swiata,
to dla ciebie nic nie znaczy, czy tez jest za malo,
a tego przeciwienstwo ci nie przeszkadza?!
To nie zwlekaj i czym predzej przenies sie do Rosji
albo na Bialorus lub do Wenezueli, bo taka przaszlosc nam PiS szykuje.
Ktoś już powiedział, że PiS wszystko spieprzył a najlepiej udała mu się opozycja.
Ale tak właśnie pan Smoczyński napisał: PiS proponuje wspólnotę własnych wyznawców, a nie wszystkich Polaków. Co opozycja ma do zaoferowania? Choćby powrót do demokracji, praworządności, znaczącej pozycji w Unii, odbudowy służby cywilnej, konkursów na stanowiska i projekty, jasnych kryteriów oceny, publicznej telewizji... Rusz głową, a nie opluwaj, gnomie.opluwaczu!
Liberalizm z natury nie powinien zbyt dużo oferować. Jego zadaniem jest stwarzanie szans i w miarę równości wobec prawa. Gdyby zamienić Kaczyńskiego i Schetynę miejscami notowania ich PiSu i PO nic by nie drgnely
Nie pytaj, co kraj może zrobić dla Ciebie.
Powiedz, co Ty możesz dla niego zrobić.
Wkurza mnie to wołanie o ofertę do opozycji.
To zostaw co jest i już...
Wszystko pięknie, tylko ze w liberalizmie proporcja tych co wygrywaja (jakkolwiek to rozumiec) w stosunku do tych co rywalizację o sukcesy przegrywają, jest niewystarczajaca do wygrywania wyborów.
Liberalizm i demokracja (równa sila wszystkich kartek do glosowania) są ze sobą sprzeczne!
Nadzieja na rozwiazanie tych sprzecznosci jest SAMOOGRANICZENIE elit, czyli ludsi sukcesu i DZIELENIE się swoimi sukcesami z ogólem tych mniej sprawnych.
To polityka socjaldemokratyczna!
Dzialalo to dosc dobrze przez szereg lat w Europie Zachodniej przez jakieś 4 dekady po 2 Wojnie Swiatowej.
Opozycja PO ma do zaoferowania dobre imie Polski w Europie i na swiecie, postep technologiczny i nowe miejsca pracy, stabilnosc finansowa kraju, spokojne zycie bez faszystowskich - katolickich bojówek i chamskiego oklamywania i okradania Polski przez tak zwana partie pis.
Dla większości to niestety są wartości bez znaczenia, nie doceniają jak zdrowia, dopóki go nie zabraknie.
Samoograniczenie elit, to utopia. Elity może ograniczać jedynie spójne i jednoznaczne prawo. A żeby to prawo naprawdę ograniczało elity, to elity rządzące powinny mieć zakaz stanowienia prawa dającego im więcej pieniędzy, więcej decyzyjności, możliwość zmian na tych swoich na warunkach przez siebie ustalonych. Tego rodzaju prawa powinny mieć vacatio legis na zasadach - obowiązuje od następnej kadencji.
Utopia? Wystarczy ograniczajace prawo, które te elity jakoś ustanawiały pomału.
Np. KNF, który powinien być profesjonalna instytucja opierająca się na wskaźnikach ekonomicznych, za obecnej władzy wstawiono tam "patriotę" partyjnego, który podejmował decyzje nie na podstawie wskaźników i prawa ale na podstawie uznaniowości, co otworzyło przed nim możliwość próby wymuszebia jak nie całego banku to przynajmniej łapówki.
Vacatio Legis jest nie potrzebne, wystarczy niezależna od władzy ustawodawczej, władza sadownicza.
Tylko że licytacja kto da więcej jako program jest chyba passe. Chciałem głosować na Biedronia, ale 1600 zł emerytury dla wszystkich?!!!! Ten to odleciał totalnie! Nie sądziłem,że właśnie Biedroń się tak wygłupi. Mojego głosu nie dostanie.
Widze w tobie kolejnego symetryste. Schetyna jest po ludzku niezbyt skuteczny, ot taki normalny facet ciezko pracujacy i wciaz majacy pod górke.
Kaczynski zas to po prostu przestepca, ubierajacy swoje przestepstwo w udawane zmiany polityczne, na które dobrze przezen zrozumiany i oceniony suweren sie latwo nabiera bo ich nie rozumie, a ich konsekwencji nie jest w stanie przewidziec.
Nadal dziala w Skandynawii. I nie widac konca sukcesu tej polityki, nawet jeskli u steru tych krajów stoja partie tzw. burzuazyjne. Ale dokonuja tylko nieco korektur systemu, lecz w zaden sposób go nie likwiduja.
Poza tym Socjaldemokraci sa partia dosc szybko reagujaca na niekorzystne zjawiska jakie co chwila powstaja.
Przyklad: Gdy Zieloni (Miljöpartiet) w Szwecji, a byli wtedy (jak i teraz) w rzadzie, doprowadzili do naplywu 180 tysiecy imigrantów glównie muzulmanskich do kraju w 2015 roku, Socjaldemokraci (premier Löfven) byli dosc szybcy w skorygowaniu tego bledu, i juz na poczatku 2016-ego r. zamkneli dosc powaznie granice, po czym liczby imigrantów /uciekinierów spadly do 20-30 tys. rocznie.
Większą niż ta żadna PO...
Jego partia nigdy nie stawiała w centrum jednostki (może poza swoim programem z 2005 roku). Zresztą sporo wolności (niech będzie, że negatywnej) daliśmy sobie odebrać niedługo po 1989 roku, ustępstwami wobec katotalibanu. Od dawna też jesteśmy zakładnikami wspólnoty z górnikami i rolnikami - wcale nie jest tak, że od 30 lat mamy w Polsce jakiś szalejący liberalizm. Mamy raczej bylejakość prawa i jeszcze większą - jego przestrzegania.
Problemem Schetyny nie jest to, że ma jakieś poglądy niewygodne dla większości polskich meneli. Problemem jest to, że nie wiadomo jakie ma poglądy, a jeszcze bardziej nie wiadomo, co faktycznie jego partia będzie wdrażać w życie. I nie zaczęło się to od Schetyny, tylko od "świętego" Tuska, gdy program zastąpił mglistą "polityką miłości i ciepłej wody" a jego rząd kopał w dudę swój elektorat, przymilając się do hołoty, dla której i tak jest "niemieckim zdrajcą" czy "sorosowym lewakiem".
w punkt
Co by PO nie zaproponowała, i tak będzie największy problem z ich wiarygodnością. Pokazuje to dobitnie sprawa bonifikat w Warszawie...
No to w końcu ile wynoszą te bonifikaty w Warszawie? Przypadkiem nie 98%?
I kluczow: " to nie państwo ma obowiązki wobec nas, ale my jako obywatele mamy je wobec siebie nawzajem". Bez takiego myślenia ugrzęźniemy w bagnie, do którego PiS nas wpycha.
Zaproponujcie to ludziom w wyborach, to będzie istna lawina głosów... na PiS
Tazek tego tak nie można zaproponować jak w artykule bo komunitaryzm przeciętnemu zjadaczowi chleba kojarzy się wiadomo z czym.
Taka propozycje formułuje jednak... Biedroń. Tylko ja się strasznie będę bał na niego głosować bo stworzyć poważny ruch polityczny od zera jest bardzo bardzo trudno, z braku kadr jest się zmuszonym przyjmować zbyt wielu "chętnych" na mandaty poselskie którzy nawet nie identyfikują się z programem ruchu oraz różnych "wysłanników" koni trojańskich z innych partii, służb specjalnych pewnie zarówno rodzimych jak i obcych.
Pokazują to przykłady Palikota, Kukiza i Petru.
Do odważnych świat należy. Palikot miał w swoich szeregach Biedronia. jeśli chodzi o mandaty poselskie, to mamy przykłady weteranów z wiejskiej, którzy tam nie powinni być nawet 5 minut.
Co dokładnie jest "wspólnotowego" w zaostrzaniu języka, wyrównywaniu rachunków i zemście?
Tekst cholernie ciekawy, ale miejscami niespójny i niepotrzebnie zagmatwany. Kaczyński nie wygrywa dzięki komunitaryzmowi, tylko dzięki temu, że uprawia komunitaryzm poprzez populizm. I dzięki temu, że ma w rękach najpotężniejsze i najbardziej bezwzględne narzędzie propagandowe po 1989 roku - TVPiS. Kaczyński nie proponuje wspólnoty, w każdym razie nie proponuje wspólnoty wykraczającej poza ramy partii. Takie są fakty.
Kaczyński wygrał w 2015 roku dzięki uchodźcom, a teraz można mu skoczyć. TVPiS nie jest po to, by go wspierać propagandowo, tylko, żeby pokazać wszystkim, że on może robić co chce.
Bzdura, wygrał, bo symetryści wmówili Polakom, że nic się nie stanie jak PiS porządzi.
Do spółki z KK.
A TVPiS nie jest wcale na pokaz, bo to realne, potężne, o ogólnopolskim zasięgu narzędzie do prania mózgu.
Żebyś wiedział. Moi sąsiedzi ze skąpstwa odbierają tylko tvpiss i musiałbyś pisłuchać jak wychwalają pisbolszewię. No i do kościôłka co niedziela.
Na gruncie prawnym jedyną emanacją takiej wspólnoty jest państwo. I to ono powinno być najważniejsze? Widzę tu podstawowy problem, taka teza uderza we współczesne liberalno-lewicowe credo, że to wolność jednostki jest najważniejsza, a państwo jest złem koniecznym. Wynika stąd ideologiczny dogmat, że państwo powinno służyć maksymalizacji wolności osobistej jednostki, przede wszystkim poprzez ochronę jej przed innymi ludźmi oraz zapewnić jak najszersze pole ekspresji dla mniejszości biologicznych (wg płci, seksualnych i rasowych). Prowadzi to realnie do osłabienia naturalnych więzi między ludźmi - im bardziej lewicowo-liberalny kraj tym populacja singli większa: "Według badań Eurostatu jedna trzecia gospodarstw domowych w UE jest prowadzona przez osoby żyjące samotnie. Największy odsetek jednoosobowych gospodarstw domowy zanotowała Szwecja. Ten północnoeuropejski kraj osiągnął w tej kategorii bardzo wysoki wynik - 52 proc. Oznacza to, że w co drugim szwedzkim domu mieszka tylko jeden lokator. Polska w badaniu Eurostatu zajęła jedno z ostatnich miejsc - w naszym kraju jednoosobowo prowadzone jest co piąte gospodarstwo domowe (nieco ponad 20 proc.)."
W tej sytuacji obawiam się, że pogląd Autora, że droga do liberalno-lewicowych wartości wiedzie poprzez silne państwo jest zbyt skomplikowana dla ogółu liberalno-lewicowych wyborców. Z kolei innych idei, mających spajać taką komunitarystyczną wspólnotę nie widzę. Nie widzę też oferty dla tych, dla których nie jest najważniejszy rozwój jednostki i jej wolności osobiste, tylko np. silne i budzące szacunek państwo, tradycyjny ład społeczny albo też państwo urzeczywistniające zasady katolickiej nauki społecznej.
A jeszcze kluczowa kwestia - co miałoby stanowić podstawę takiej wspólnoty w ujęciu liberalno-lewicowym? Narodowość polska? Obywatelstwo? Zamieszkiwanie w jednym kraju? Czy jest możliwe, aby polski liberalny lewicowiec przyznał się do wspólnoty z moherem, a nie np. z migrantem z Sudanu, albo niemieckim lewakiem znad Renu?
Liberalne, nie lewicowe. To jest akurat punkt fundamentalnej różnicy między liberałami a lewicą.
"Nie widzę też oferty dla tych, dla których nie jest najważniejszy rozwój jednostki i jej wolności osobiste, tylko np. silne i budzące szacunek państwo"
"Jednostka - co komu po niej? (...) Jednostka - zerem. Jednostka - bzdurą" . Na pewno wiesz, czyje to słowa. I jaki ma tytuł wiersz.
Polecam Chiny, tam ten cud się realizuje w praktyce. Takoż w Rosji.
Mam nadzieję, że dzisiejsza opozycja tego rodzaju propozycji nigdy nie będzie miała w swoim programie.
"...silne i budzące szacunek państwo, tradycyjny ład społeczny albo też państwo urzeczywistniające zasady prawosławnej nauki społecznej."
Za słabi jesteście, bardziej prawdopodobne będzie rozprzestrzenienie się w Rosji idei konfucjańskiej, też komunitarystycznej. Polecam naukę mandaryńskiego.
Cenne uwagi ale komunitaryzm bardziej kładzie nacisk na współudział we władzy i działaniu politycznym. Silniejsze "państwo" w komutsrystycznym wydaniu może się objawiać na poziomie samorządów, co zresztą opozycja próbowała zaproponować w ostatnich wyborach - dalszego przesuwania kompetencji na jak najbardziej lokalne poziomy.
Poza tym mamy ogólnoświatowe niepokoje spoleczno-gospodarcze i na nie neoliberalizm naprawdę nie ma recepty, przyszły takie czasy że lud potrzebuje więcej sprawczości władzy i więcej nacisku na wspólnotę i tradycję. Autor artykułu właśnie próbuje pokazac, że wspólnota i tradycja nie musi oznaczać ksenofobii i obskurantyzmu które zaproponował PiS. Może oznaczać np. wiecej pieniędzy do dzielenia na poziomie lokalnym przy współudziale obywateli, przykładem np. budżet partycypacyjnym.
Dobrze klimat odczytuje Biedroń, wyraźnie mówi o tym co opozycja demokracja, trójpodział władzy, wolne sady, konstytucja ale nacisk kładzie na rozwiązywanie drobnych problemów na poziomie lokalnym, mądry, nowoczesny socjal, problemy komunikacji, transportu na prowizji, nietolerancji w szkołach, jest w tym w przeciwieństwie do PO wiarygodny.
Już przestań chrzanić o migrantach i lewakach bo z daleka śmierdzisz pissdą.
A co powiesz na jego program powszechnej emerytury 1600 zł? Jeśli to nie populizm najczystszej wody, to co jest?
To samo, czym było na przykład 3x15, albo niedawno obiecany dodatek do niskich wynagrodzeń połączony z obniżką stawek podatkowych. Tyle, że Biedroń ma wzorce emerytury obywatelskiej: Kanada, Australia - czyli nie żadne komunistyczne "raje", tylko anglosaskie kraje kapitalistyczne... Oczywiście to jest tylko hasło, a nie żaden konkret i sam chętnie bym zobaczył jak on to zamierza dokładnie wdrożyć i czym sfinansować.