
Serial TVN 'Magda M', Joanna Brodzik (TVN/Marcin Makowski/Fabryka Obrazu)
Maciej Gdula – ur. w 1977 r., socjolog, członek zespołu „Krytyki Politycznej”, współautor (wraz z Przemysławem Sadurą) „Stylów życia i porządku klasowego w Polsce”, koordynator głośnego badania terenowego w Miastku – jednym z miast powiatowych na Mazowszu. Niedawno wydał opartą na nim książkę „Nowy autorytaryzm”
WOJCIECH STASZEWSKI: Jak się dziś ogląda hitowy serial początku XXI wieku – o świetnej, pięknej i dobrej prawniczce Magdzie M.?
MACIEJ GDULA: Jak historię o marzeniach, do których można dążyć. Pierwsza scena zaczyna się od szarzyzny dachów, obłupanych tynków. I dopiero wtedy kamera wjeżdża do mieszkania Magdy M. A czołówka prezentuje głównych bohaterów na tle kolorowych, atrakcyjnych budynków ówczesnej Warszawy. To taki zabieg: jeszcze tego nie ma, ale to się czai za rogiem i jeżeli się naprawdę wszyscy wysilimy, to możemy dotrzeć tam, gdzie Magda M.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
Zakładałem ze Gdula to socjolog. I faktycznie :) kolego, jak chcesz lepiej zarabiać, to zmień zawód, bo jesteś niepotrzebny społeczeństwu, dlatego mało zarabiasz, a nie dlatego, ze kapitalizm jest niesprawiedliwy. Bo jest sprawiedliwy.
Takie głosy zniesie rewolucja. I stanie się to nidługo. Niestety...
Rozumiem że uważasz ze tak wysokie zarobki za wrzucenie foto jajecznicy na insta sa sprawiedliwe?
Pal licho Robin Hooda. O fajne życie chodzi. Bogatych też.
Tak, uczciwie zarobione
Rób jajecznicę!
Masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem?
Fakt że pomysłów rozwiązania facet nie ma ale diagnoza jest 100% - powstała w Polsce klasa wyższa i robi się przepaść między nimi a klasą średnią.
A sfrustrowana i słaba klasa średnia niszczy państwo.
Zamiast iść w kierunku Szwecji pędzimy w kierunku Ameryki Łacińskiej albo Republiki Weimarskiej.
Problem polega na tym, ze wszystkie statystki wskazują, ze rozwarstwienie ekonomiczne w Polsce jest na nainizszym poziomie w UE. Pan, sicjiolog od siedmiu boleści, dokonuje oceny na podstawie obserwacji cen mieszkań Dostępnych dla garstki. Z owej garstki czyni jakąś mityczna warstwę społeczną, której nie ma.
Pawełek - zwycięzca!
Na pewno zostaniesz kosmonautą, kochanie. Trzymam kciuki!
Czy fajne, ale kosztem innych, pozostaje fajne?
Skoro nie potrafią się dzielić...
Rozwarstwienie jest niedoszacowane z powodu zwichniętej metodologii GUS-u opierającej się na ankietach. Rzeczywisty współczynnik Giniego jest znacznie wyższy, dowiódł tego prof. Kośny badaniem nierówności na podstawie danych podatkowych z województwa dolnośląskiego, dla którego współczynnik Giniego oszacował na 0,6-0,7 (wg oficjalnych statystyk GUS-u to 0,3).
Zgadza się, osoby najniżej zarabiające często pracują w części na czarno i w statystykach wychodzi, że zarabiają mało. Specjaliści i osoby zamożne raczej nie mogą sobie pozwolić na rozliczanie się w gotówce i zaniżanie oficjalnej pensji.
bliżej nam de weimarskiej bo ja rozumiemy i wiemy jakie znaleziona tam rozwiązanie problemów ein volk, ein rech, ein fuhrer
Rozwarstwienie jest większe niż wskazują statystyki, bo jego miary w Polsce opiera się na deklaracji dochodu. A nie tak jak w innych krajach na danych z urzędów skarbowych i placówek pomocowych Baranie
Nie zabrać tylko opodatkować 90% tak jak drzewiej w latach 60 na zachodzie i w USA było . I to były lepsze czasy prosperity mimo takiego podatku dla najbogatszych !
To nie wszyscy jeszcze mają domki? Słabo się widać starają.
Świetnie. Ale do klasy wyższej nie masz szans się tak dostać - nawet jakbyś się zesr... na miętowo.
Chociaż może wtedy mógłbyś zostać "celebrytą" i wrzucać codziennie na insta zdjęcia po wypróżnieniu ;)
Właśnie o to chodzi - studia i dobra praca nie dają już żadnej możliwości awansu społecznego powyżej klasy średniej. Bogatym musisz się urodzić albo wygrać los na loterii.
A do czego mi ten "awans społeczny" potrzebny jest? Wszak to koszmarna bzdura snobizmu.
Fajnie, to świat bez nauczycieli, policjantów, pielęgniarek i ratowników medycznych :)
To fikcja. Pasażerom Titanica też można było to samo powiedzieć: łódź zajęta, zacznij szukać innej. Niestety, liczba miejsc na łodziach była ograniczona, toteż dla większości miejsca musiało zabraknąć...
To zostało wielokrotnie potwierdzone w badaniach. Awans od ,,pucybuta'' to sprawa niezwykle rzadko spotykana. Najczęściej bogaci ludzie urodzili się już bogaci lub odziedziczyli kapitał startowy/średniej wielkości biznes.
Masz rację. Pan socjolog 3,14erdoli głupoty. Myli klasę średnią z suwerenem. Zresztą - awans do klasy wyższej NIGDZIE nie jest łatwy i powszechny. Gdyby tak było to ta klasa nie byłaby wyższa tylko zwyczajnie średnia. Ale klasa średnia ma w Polsce nawet lepiej niż - np. - w stanach. Tam rynek jest praktycznie nasycony, oni ten wolny rynek praktykują od 200 lat. My od zaledwie 30 i tu jest nadal łatwiej skoczyć od pucybuta do milionera. W Polsce jak masz dobry pomysł, talent i wykształcenie to zrobisz karierę finansową szybciej nawet niż w Stanach. Vide CD Project - klsa światowa. A zaczęli od handlowania grami na targowisku. Takich są tysiące. Nie każdy wchodzi na światowy poziom ale i - biorąc pod uwagę polską zawiść - wielu nie afiszuje się i nic o nich nie wiemy. Ale wystarczy pojechać do byle miasteczka i znaleźć "dzielnicę przemysłową". Otworzyć oczy, pomyśleć, trochę policzyć i wyciągnąć wnioski.
> Awans od ,,pucybuta'' to sprawa niezwykle rzadko spotykana.
To chyba oczywiste, gdyby było inaczej, mielibyśmy tabuny milionerów.
> Właśnie o to chodzi - studia i dobra praca nie dają już żadnej możliwości awansu społecznego powyżej klasy średniej.
Dają, ale raczej niewielką - musisz się piąć po szczeblach kariery i dojść na szczyt (jak np. Morawiecki w banku).
A ogólniej - generalnie na całym świecie jest tak, że tzw. "kariera" jest w miarę pewnym i bezpiecznym sposobem na osiągnięcie dobrego poziomu życia (w sensie - dochodów dużo powyżej średniej), ale jest kiepskim sposobem na zrobienie milionów. Miliony można zrobić prawie wyłącznie na własnym biznesie (nieważne czy ten biznes to sieć warsztatów samochodowych, startup internetowy czy poczytna seria książek grozy), który z kolei ma tą wadę, że jest dużo bardziej ryzykowny i większość ludzi, którzy się go podejmują ostatecznie kończy gorzej, niż ciepłe kluchy z korpo.
I to jest fair - chcesz nudy i bezpieczeństwa, idź do korpo/zostań lekarzem itp., marzysz o milionach i nie boisz się ew. życia w biedzie - startuj czymś z swoim. Natomiast oczekiwanie, że bezpieczna ścieżka kariery w korpo czy np. naukowej doprowadzi kogoś do milionów jest oznaką braku kontaktu z rzeczywistością.
Nie rozumiem, skąd założenie, że każdy marzy o byciu klasą wyższą i do tego dąży. Nie każdy pragnie być obrzydliwie bogaty, nie każdy realnie marzy o wielkich posiadłościach, inwestycjach i prywatnych samolotach.
Zresztą, czy klasa wyższa to aspekt tylko finansowy? Czy celebryta ze wspomnianą jajecznicą to klasa wyższa? Dla mnie nie.
Dla istnienia klasy wyższej musi istnieć średnia i niska. I to nie jest dychotomia sztuczna dzień-noc, czy zdrowie-choroba.
Wyobraźmy sobie, że klasa wyższa to milion złotych miesięcznie.
Co, jak każdemu zapewnimy ten milion miesięcznie?
Ile będzie kosztować fryzjer, ile będzie kosztować bułka w sklepie? Pierwsze dziesięć tysięcy, drugie tysiąc. Bo przecież w cenie usługi czy produktu jest zawarte wynagrodzenie, a jeśli wynagrodzenie jest wysokie - cena też musi.
Aby bogaty był bogaty, muszą istnieć ludzie, którzy dostarczą mu tanie produkty i usługi, aby on za cenę godziny swojej pracy mógł kupić efekty pracy tysiąca godzin innych. Awans przez urodzenie to inna bajka. Mamy jednak limitować spadek do miliona na osobę, a resztę konfiskować?
A co to znaczy awans powyżej klasy średniej? Sorry, ale to, że ktoś za fotkę jajecznicy dostaje 20 koła, a innego stać na kupno mieszkania za 2MLN ma być wyznacznikiem tzw. klasy wyższej? Że każdy ma zarabiać 20 tysi za pokazanie jajecznicy i każdego ma być stać na mieszkania za 2MLN? To są cały czas jednostki. W Polsce problemem jest awans z klasy niższej do średniej, a nie ze średniej do wyższej. Co to znaczy być bogatym?
Większość ludzi w Polsce (oraz na świecie) nie potrzebuje być bogatymi. Chcą prowadzić spokojne życie bez obaw o przyszłość. Jedni ludzie chcą mieć własne mieszkanie, czy dom, który będą spokojnie spłacać przez 20 czy 25 lat, a inni chcą zamiast spłacać kredyt wynajmować.
Nooo i co z tego wynika?
Bardzo wątpię, żeby działania motywowane zawiścią i wymyślanie sposobów jak pognębić innych mogły być źródłem postępu.
Projektujesz zle emocje na autora. Wydaje mi się ze jemu nie chodzi o konkretny przypadek ale o to jak stworzyc regoly które promowalyby tworzenie rzeczy wartościowych dla społeczeństwa
A kto określi, co jest wartościowe dla społeczeństwa?
właśnie kapitalizm świetnie pokazuje co jest istotne do społeczeństwa a co nie. Ta "jajecznica" choć wydaje się przykładem skrajnym w efekcie uzasadnia wysokie zarobki. Otóż jeśli taką osobę obserwuje ileś set tysięcy osób i jakby przeliczyć ile każda z tych osób byłaby w stanie zapłacić za możliwość śledzenia danej osoby na Insta to zapewne wyszłyby setne części grosza (bo pewnie dla wielu osób nie jest to coś bardzo istotnego w życiu), ale przemnożone przez odpowiednią liczbę dają duże wynagrodzenie. Tak samo idąc do lekarza jesteśmy w stanie dużo zapłacić za wizytę bo nasze zdrowie jest dla nas bardzo istotne, ale liczba pacjentów, które lekarz może "wyleczyć" jest stosunkowo niska, stąd suma pieniędzy może być niższa od Instagramerki. Co w takim razie jest bardziej istotne dla społeczeństwa? Ekstremalnie niska wartość dodana, ale dla olbrzymiej liczby ludzi czy wysoka wartość dodana ale dla niskiej liczby ludzi? Pewnie osoby zdrowe i osoby chore będą mieć inne podejście? Kto w takim razie ma wyznaczać reguły - komitet polityczny?
A mnie również rażą horrendalne zarobki np sportowców
sprzedawcy miraży to robią i często im się to udaje. poczytaj komentarze pod tym artykułem, a zobaczysz jak potrafi być broniony fakt, ze publikacja jajecznicy może dać Tobie spore dochody. Obrona tego modelu wynika głównie z marzenia o szybkich pieniądzach, jest to obrona marzeń, a marzenia kosztują.
Na horrendalne zarobki sportowców składają się miliardy kupujących np. piankę do golenia firmy X, telefony marki Y i auta marki Z. Najpierw znana twarz zachęca Cię do zakupu samochodu, bez którego możesz żyć, a potem musisz jej zapłacić stówkę w cenie tegoż auta.
Ja projektuję? To przeczytaj jeszcze raz:
"To obrzydliwe, że ktoś za to, że rano fotografuje swoją jajecznicę i wrzuca ją do sieci, dostaje 20 tys. Ja za swoją pracę na uniwersytecie dostaję 4 tys. i mam poczucie zerwanego kontraktu. "
"Ktoś może dostawać 20 kafli za jajecznicę, ale sobie nie poleci. "
Nie o to chodzi, żebym ja poleciał, tylko o to, żeby innemu zabronili.
Nie stać mnie na 100 m kw. przy wiejskiej? No to może 60 na Woli przy metrze i cała oferta kulturalna w promieniu 20 minut pieszo albo komunikacją miejską? Albo 40 na Bielanach, też przy metrze i wspaniałym lesie?
Jakoś często tym rzekomo najbardziej uwznioślonym ludziom bardzo brakuje choćby okruchów z celebryckiego stołu. Nie tylko materialnych. Czują frustrację podobną do tej, co elektorat pis. Ten sam mechanizm psychologiczny.
sa juz giełdy np. użycia CO2, ale znajdują się często ludzie tacy jak trump, którzy to negują, bo wychodzą z założenia, ze jak mogą zapłacić to mogą wszystko
I jeszcze oddychają za trzech!
Można zacząć od internalizacji kosztów zewnętrznych. Niech wszystko kosztuje tyle ile faktycznie kosztuje a w tej chwili jest przerzucane na innych. Oczywiście niektórych nadal będzie stać na marnotrawstwo ogromnych ilości zasobów oraz produkcję zanieczyszczeń ale może jednak przez te koszty częściej coś odpuszczą albo wybiorą alternatywę tańszą ekologicznie.
A nie jest tak? Czy emisja nie jest opodatkowana? Ponad połowa ceny benzyny to podatki! Gaz - akcyza. Prąd - akcyza. Węgiel - akcyza. Od akcyzy oczywiście VAT też :)
Skansen na Wilanowie?
W sumie dałoby się te granice wytyczyć. Geografia wyborcza pokrywa się z granicami zaborów. Duda wygrywał głównie w Kongresówce i Galicji.
Z wyłączeniem Krakowa. Zrobimy z niego wolne miasto, albo nadamy status taki jak miał Berlin Zachodni.
Pan Gdula może i jest dobrym socjologiem, ale o realiach gospodarczych nie ma zielonego pojęcia.
Można oczywiście opowiadać o limicie kilometrów na podróże lotnicze, tylko że zużycie paliwa na kilometr na pasażera, a zatem i emisja CO2, są przy podróży samolotem znacząco niższe, niż w przypadku przejazdu samochodem. Do tego przejazd samochodem na trasie, powiedzmy 1500 - 2000 km wymaga jeszcze noclegu po drodze, a zatem hotelu który trzeba ogrzać/klimatyzować, tabunu ludzi do obsługi, itp. Krótko mówiąc, pan Gdula trafił kulą w płot. Po limicie na podróże lotnicze trzeba jeszcze i kartki na benzynę wprowadzić.
Podobnie jest z tym progresywnym opodatkowaniem dochodów ze zdjęć jajecznicy. Jeśli pan Gdula to zrobi, zdjęcia jajecznicy bloger zacznie zamieszczać z serwera na Wyspach Dziewiczych przez spółkę zarejestrowaną w Panamie, i polski fiskus nie tylko 50%, ale i obecnych 18% PIT nie zobaczy.
Tak można ciągnąć.
Przede wszystkim to problemem jest bajka że z klasy średniej da się awansować do klasy wyższej.
Niestety ale mamy arystokrację do której albo się rodzisz, albo się wżenisz albo musisz pokonać "smoka"...
tak ci na tym zależ? to się wżeń. Mi tam rybka.
I to jest najlepszy komentarz.