Pakuję walizkę. Ale dokąd? Co zabrać? I czy mnie w ogóle wpuszczą? "Testament" Marcina Króla poleca Adam Michnik.
Wczesną wiosną 1990 przyjechał do Polski Juan Linz, wybitny politolog, który najlepiej opisał transformację ustrojową w Hiszpanii. Mówił, że zdumiewa go taka różnica: Hiszpanie byli potwornie dumni z tego, co osiągnęli, a Polacy - zupełnie nie.
Społeczeństwo demokratyczne ma prawo wiedzieć, czym się wyróżniają ci, którzy chcą - jako elita - w nim dominować.
Ludzie wiedzy to nie tylko wybitni specjaliści, informatycy, wysokiej klasy eksperci. Ludzie wiedzy to wszyscy, którzy coś umieją. Dobry mechanik samochodowy, blacharz czy hydraulik także są ludźmi wiedzy.
Z całą energią i stanowczą wolą trzeba walczyć o zwycięstwo. Wspierajmy tylko tych polityków, którzy okażą wolę i umiejętność walki. Tych, którzy tego nie czują, nie potrzebujemy
Demokracja wymaga ciepła (to nie znaczy emocji), a jedynym jego źródłem może być realne uczestnictwo obywateli. Uczestnictwo, a nie poczucie uczestnictwa.
Polska, o jakiej marzymy, to ojczyzna wolnych ludzi, którzy czerpią z życia nie przyjemność, lecz satysfakcję - mówi Marcin Król.
Nie doczekamy odrodzenia polskości, jeżeli zagubiony, zadeptany, zakłamany i skarlony zostanie jej sens, jedyna forma jej duchowej egzystencji, czyli romantyzm.
Politycy czynią wszystko, żeby nas do polityki zniechęcić. Partie i koalicje, spory o programy, dąsy i miny. To nie czas na rozmowę o kształcie programów. Macie jedno zadanie: przywrócić nam, ludziom, zainteresowanie polityką
Nie polemizować, nie krytykować, nie wchodzić na terytorium zła. Odnotowywać fakty, ale nie piętnować, nie rozpaczać, nie korygować. Ufać, że dzięki odwołaniu do dobrej strony ludzkiej natury każdy będzie widział, jaki jest stan rzeczy.
W imieniu Fundacji Instytut Spraw Publicznych wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec działań instytucji publicznych kontrolowanych przez PiS, a polegających na nękaniu pozwami sądowymi, oraz w innych formach zastraszania profesora Wojciecha Sadurskiego,...
Demokracja ma nam dawać przekonanie, że zmieniamy świat na lepsze. To niesie niebezpieczeństwa. Ale co lepsze: znużenie i wstręt czy ryzyko i nadzieja?
Otrzymaliśmy dar, jakiego kultura polska jeszcze nigdy nie dostała. Zawiłe meandry polskiej duchowości znalazły się w najważniejszych dla kultury miejscach współczesnego świata
Irytują mnie politycy, którzy plotą jednym tchem o obrażaniu państwa polskiego i "narodu jako całości". Żadnej takiej całości nie ma
Hierarchie będą musiały się stawać tyraniami w coraz większym stopniu, żeby ludzi wychowanych w sieciach przymusić do swoich celów politycznych. To może oznaczać koniec Zachodu.
Na święta radzę mimo wszystko się nie przejmować. I toto minie. I toto się zawali z hukiem. I toto będzie tylko sennym koszmarem
Wszystkie analizy historii Polski pokazują, że antyeuropejczycy są jak papież Grzegorz XVI (1832-46), który bał się kolei żelaznych i latarni gazowych oraz słowa drukowanego.
Jeszcze niedawno dysponowały majątkami, inwestowały, urządzały parki, szkoły i akademie, wspierały artystów. Gdy mieszczanie wybiją się na niepodległość, dowiedzą się, że są "wieczyście małoletnie".
Celem polityki jest względnie spokojne, wolne i bezpieczne życie ludzi. Środki są mniej ważne od celu, a nie odwrotnie, jak lubią powtarzać tak zwani realiści.
Polityka to sztuka, a w sztuce umiar i roztropność są na nic. Masom trzeba albo naprawdę przewodzić, jak de Gaulle i Bismarck, albo je wciągnąć do współpracy, czego nikt jeszcze nigdzie w świecie zachodnim nie uczynił.
Chyba nie chcemy demokracji obywateli sformatowanych przez tabloidy? Takich, którzy mają zdanie na każdy temat, bez ładu i składu.
Głupie władze nie informują głupiego społeczeństwa o swoich głupich zamiarach albo tak informują, jakbyśmy byli niedorozwinięci. Do tego doszliśmy.
Co nas czeka, jeżeli przyjdą czasy słabej demokracji? Nie ma cudów - rozmaite formy autorytaryzmów.
Jeżeli usłyszymy, że demonstracje szkodzą państwu, to usłyszymy głos idioty.
W demokracji trzeba się buntować, i to zawsze. A to wymaga męstwa. Musimy umieć powiedzieć, kiedy mamy dość.
Ludziom trzeba dać jeść i zapewnić spokój. Obywatele chcą czegoś innego - uczestnictwa i działania. I powinni sprawiać, by w demokracji nigdy nie było świętego spokoju.
Politycy wymyślają opinię publiczną, potem jej głos uznają za głos wspólnoty, najczęściej narodowej. I już mają podstawy do konkretnych działań, bo rzekomo dostali upoważnienie.
Podczas wyborów lokalnych głosujmy na lokalnych przywódców demokratycznych. Ludzi, którzy odznaczyli się umiejętnością działania na rzecz wspólnoty
Siła państwa powinna polegać na atrakcyjności idei, które oferuje, a nie na sprawności zarządzania nie wiadomo czym
Polityki nie można zostawić w rękach ambicjonerów czy żółciowców, bo demokracja jest nasza, a nie ich
Przez dekady ekspertami byli sami politycy, którzy potrafili stosować swoją wiedzę i inteligencję w praktyce. I tak zostało, tylko teraz politykom brak wiedzy i inteligencji.
Demokracja uprawnia obywateli nie tylko do głosowania raz na cztery lata, ale także do wtrącania się
Demokracja to umiar i cierpliwość. Decyzje zapadają w niej powoli właśnie dlatego, że to jest demokracja. W despocji jest szybciej - ale czy chcemy despocji?
Czy demokratycznie wybrana większość może zabronić rudym dostępu do wyższych studiów? Teoretycznie tak, ale złamałaby konstytucję. A co się stanie, jeżeli ją złamie? Niestety nic
Większość nie wyraża woli narodu, tylko wolę tych, którzy na nią głosowali. Może rządzić, ale nie może narzucać swojej woli rozmaitym mniejszościom
Problem nasz, zwyczajnych obywateli, polega na tym, że nie mamy ani tak radykalnych, ani tak całościowych poglądów jak partie i nie umiemy zgodzić się z ich postawą w całej rozciągłości.
Naszych przedstawicieli wysuwają partie polityczne, obywatele nie mają z tym nic wspólnego. To tak, jakbyśmy musieli kupić kilo jabłek, a wszystkie są mniej lub bardziej zgniłe
Nasza miłość, wyobraźnia, upodobania kulinarne, spojrzenie na historię - państwo nie ma tu nic do powiedzenia
Kompromis to nie fabryka słodyczy, ale mozół i znój. I małe sensowne kroki, żadnych wielkich idei.
Jak mnie ktoś obrazi, to go do sądu, jak podorze kawałek drogi - na skargę i do sądu, jak huknę na wnuka, żeby wreszcie zjadł śniadanie - do sądu. Absurdalne byłyby aż takie rządy prawa.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.