20 grudnia, dzień przed ''końcem świata'', wydrukowaliśmy reportaż Mariusza Szczygła ''Kompot na koniec świata'', o człowieku, który w wieku 68 lat zlikwidował swoje życie w Warszawie, pozbył się mieszkania i przedmiotów, wyruszając w świat. Poruszyło to naszych czytelników

Tadeusz prosi, żeby dawał znać redakcji, ''jak przebiega poszukiwanie punktu doskonałego''. Jadwiga zapewnia bohatera, że będzie z nim myślami, kiedy wsiądzie do samolotu. ''I wiedz - pisze - że życie nie kończy się nawet po siedemdziesiątce (skończyłam ją kilka dni temu), a świat - po wyliczeniach egzotycznych astronomów sprzed wieków''. Ewa pisze, że żaden mężczyzna jej tak nie zaimponował swoją decyzją. ''Jak pięknie, że nie siedzi Pan w domu z założonymi rękoma, tylko jedzie Pan nimi zadusić samotność''. Witek, fizyk, pisze, że oczekiwał historii dowcipnej o jakimś wariacie, który szykuje się na Armagedon, a przeczytał tekst smutny, ale jednocześnie tekst o artyście. ''Tak jak artyści typu Opałka pchani byli obsesją, że coś muszą zrobić, i to robić do końca trwania ich czasu, tak Pan jest takim artystą''. Marcin pisze, że żona już miała w drugi dzień świąt zutylizować ''Duży Format'', bo przeczytała, a tu ''taka niespodzianka! Prawie nigdy nie piszę do nieznajomych, ale od czego są wyjątki, a może poczułem się Pana dobrym znajomym? Cholera wie!''. Wiktor prosi, żeby bohater go informował mailowo, czy wszystko u niego w porządku.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze