"Gosia, ty to jesteś Muminek czy Paszczak?" - zapytał mnie kiedyś Ursus, olbrzymi, łysy mężczyzna, z rozumieniem świata małego dziecka i sercem na dłoni. To był najbardziej wzruszający komplement, jaki w życiu pamiętam.

AKADEMIA OPOWIEŚCI

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla Was inspiracją na całe życie.

Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.
Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:
za pierwsze miejsce – 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.

***

Biegnę co tchu. Zdążyłam. Autobus pełen ludzi, gruchocze osobliwie. Kolejne spotkanie z Muminkami przede mną. Lata 90. Jestem studentką psychologii w Lublinie. W miarę ambitną, systematyczną. W wolnym czasie spotkam się z Muminkami. W „subkulturze” tego typu zaliczam się do Paszczaków. Taki wolontariat. Spotkania odbywają się raz, dwa razy w miesiącu. Śmiejemy się, jemy, tańczymy. Czasami jeździmy za miasto, na pola, do lasu. Latem na obozy do zaprzyjaźnionych parafii. W grupie jest nas około dwudziestu osób.

Troski i miłości Muminków

Kim są Muminki? To osoby dorosłe, upośledzone umysłowo. Mieszkają często w domach pomocy społecznej, czasami w rodzinach. Rzadko sami włóczą się po mieście, ale często się zakochują, robią żarty, ufają za bardzo. Mają swoje niełatwe doświadczenia, często czują się odrzuceni, niezrozumiani, ale nigdy nie brakuje im otwartości na drugiego człowieka. I to nieważne zupełnie, czy jesteś bogaty, mądry, piękny. Ważne, że jesteś tu, że masz chwilę czasu dla nich.

Rozmowy bywają jakby o niczym, a jednak czas płynie nam wspólnie bardzo szybko. Czasami spędzamy razem święta, gotujemy, wygłupiamy się. Nie ma zobowiązań, nie ma wyrzutów, że ktoś zapomniał, nie przyszedł. Zawsze jest radość ze spotkania. Przytulenie, komplement z zupełnie innej opowieści.

Troski? Też mają. Czasami nie wiedzą, jak dogadać się w sklepie. Czasami mylą numery autobusów. Ktoś na nich nakrzyczy bez powodu, bo są zbyt wolni, zbyt słabi.

Bywa, że ich wielka miłość do wybranej osoby zostaje odrzucona, tak bywa często, ale oni żyją dalej bez wielkiej urazy, żyją dalej z chwili na chwilę.

Często przecież nie znają dni tygodnia, miesięcy, godzin. Cieszą się z każdego prezentu, bez względu na jego wartość czy przydatność. Potrafią słuchać, nawet jeśli nie rozumieją, co mówisz. Nigdy nie udają.

Prostota. Dobroć. Bezinteresowność

Mają swoje przyzwyczajenia, ulubione potrawy, ulubione miejsca. Jola uwielbia wyjazdy, pociągi, Krzyś fascynuje się wojskiem, mundurami, Staś fascynuje się Jolą, mimo że jest starsza od niego ze dwadzieścia parę lat. Dla niej czesze rano włosy i wpatruje się w okno, żeby ją dostrzec. A ona wykrzykuje na niego z uroczą złością: „uciekaj, ty rozczochrańcu”. Staś się nie zraża. Grześ zakochuje się wciąż w Paszczakach, planuje śluby, przeżywa zawody i próbuje dalej. Jurek i Marysia są zgodną parą, ona go słucha, wpatruje się w niego z uporczywym wzdychaniem. On pracuje czasami na parkingu, ale krótko to trwa. Zapomina przyjść do pracy, gubi klucze. Czasami uciekają razem w Polskę. Nocują u znajomych, których uda się im odnaleźć. Rodziny ich szukają, odnajduje ich gdzieś tam policja. Wracają. Zakaz spotykania wydany przez mamę Marysi nie trwa długo. Na miłość nie ma lekarstwa.

Nauczyciel życia? To nauczyciele na całe życie. Prostota. Dobroć. Bezpośredniość. Bezinteresowność. I zawsze otwartość i szczerość. „Gosia, ty to jesteś Muminek czy Paszczak?” – zapytał mnie kiedyś Ursus, olbrzymi, łysy mężczyzna, z rozumieniem świata małego dziecka i sercem na dłoni. To był najbardziej wzruszający komplement, jaki w życiu pamiętam.

Dziś jestem mamą zastępczą dwóch dziewczynek z zespołem Downa. Jest nam razem w życiu bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez moich córek. I choć kiedyś tam ktoś nas porzucił, zostałyśmy same. Potem ktoś znowu nas odnalazł. I teraz, dzisiaj, gdy znowu mieszkamy same, wiem, że moimi nauczycielami życia były Muminki z Lublina. One dały mi najpiękniejszą lekcję – odwagi i miłości. Bez tamtych spotkań moje życie nie było tak pełne, świadome i dobre jak jest. Dziękuję Ci, Jolu, Ursusie, Witku, Teresko, Stasiu, Marysiu, Jurku, Edku, Grzesiu, Agnieszko, Darku... Choć pewnie niektórzy z Was już są po tamtej stronie, ja po tej stronie pamiętam i czekam na spotkanie, kolejne spotkanie z Muminkami.

Komentarze
Zaloguj się
Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
Pani Małgosiu, osoby z niepełnosprawnością. Nie:upośledzone. Bardzo proszę. Język ma znaczenie.
@mamutut
Kurczę. Tam o czynach, tu o słowach. Niby dla słusznej idei, ale jednak... Rozumiem, że "pośledni" znaczy "zapóźniony" i "pozostający z tyłu" (pytanie, kto jeszcze o tym pamięta i łapie to w słowie "upośledzony"), ale słowo "nie-pełno-sprawność" dokładnie tak samo mówi o byciu "nie-pełnym", "nie-całkiem" takim jak inni (ewentualnie o posiadaniu czegoś "nie-całkiem" takiego jak inni). Czyli o "niedoskakiwaniu do reszty".
Może więc po prostu mówmy o ludziach z chorobą/ zespołem chorób? Po prostu każdy ma coś, czasami wiele rzeczy naraz: ludzie z zespołem Downa, ludzie ze złamaną ręką, ludzie z długimi włosami, ludzie z uśmiechem na ustach...
A najważniejsza jest intencja. Wolę życzliwego, który użył nieszczególnie odpowiadającego mi sformułowania, niż kogoś, kto choć uczony, ułożony i zupełnie correct, w sercu jednak ma... mniej.
już oceniałe(a)ś
16
0