Tajne nauczanie w Słupi to fenomen. Dopiero wojna przyniosła chłopskim dzieciom niepowtarzalną okazję do podjęcia nauki i sprawiła, że szkoła znalazła się na wyciągnięcie ręki.

Roman Czernecki urodził się 14 maja 1904 r. w Sielcu na Kresach Wschodnich w rodzinie o tradycjach patriotycznych. Po maturze studiuje filologię polską i historię filozofii na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. W tym czasie poznaje swoją przyszłą żonę Janinę Lickendorf, studentkę germanistyki i uczennicę prof. Sołtysowej w Konserwatorium Lwowskim. Po czterech latach Czernecki składa egzamin dyplomowy i zostaje asystentem prof. Wilhelma Bruchnalskiego, kierownika Katedry Historii Literatury Polskiej. Po krótkim czasie porzuca jednak karierę akademicką i rozpoczyna pracę jako nauczyciel języka polskiego w słynnym Liceum Krzemienieckim im. T. Czackiego. Później uczy polskiego w Gimnazjum Towarzystwa Naftowego w Borysławiu, a od 1933 r. w Męskim Gimnazjum im. J. Śniadeckiego w Kielcach. Krótko przed wybuchem II wojny światowej otrzymuje – w związku z bardzo dobrą oceną jego pracy – propozycję objęcia stanowiska dyrektora Państwowego Gimnazjum i Liceum w Kętach.

Czernecki zaczyna więc odnosić sukcesy w pracy nauczycielskiej, zyskuje uznanie, czuje się spełniony jako nauczyciel i polski inteligent w II Rzeczypospolitej. Wraz z żoną wychowuje dwójkę dzieci – córkę Irenę i syna Andrzeja.

Niepewność pierwszych tygodni wojny, trudne warunki ekonomiczne oraz mordy na polskiej inteligencji sprawiają, że Czerneccy decydują się opuścić Kielce i przenieść do należącego do zaprzyjaźnionej rodziny Byszewskich majątku w Słupi, wsi położonej 70 kilometrów od Kielc. To tam Czernecki – za namową właścicieli majątku – otwiera tajne gimnazjum i liceum. Na początku szkoła liczy 16 uczniów. Wśród pierwszych nauczycieli znaleźli się: ks. Franciszek Pałysiewicz, ówczesny proboszcz, Wiera Wołkowicka, guwernantka w pałacu, która uczy francuskiego, Wacław Krynicki, nauczyciel biologii i geografii, Janina Czernecka ucząca języka niemieckiego, Irena Michalewska, siostra Romana zatrudniona jako nauczycielka historii, Władysław Michalewski, który uczy matematyki, fizyki i chemii. Sam Czernecki – oprócz pełnienia funkcji dyrektora zespołu – uczy polskiego i łaciny oraz propedeutyki filozofii. W 1940 r. zostaje członkiem ZWZ, a potem AK (pseudonim „Wrzos”). Oddziały partyzanckie zapewniają ochronę uczestnikom tajnych kompletów.

Konspiracyjna placówka oświatowa w Słupi rozwija się bardzo dynamicznie. Z czasem grono nauczycielskie poszerza siatkę tajnego nauczania i zaczyna prowadzić zajęcia również dla dzieci chłopskich z okolicznych wsi. Ponadto dyrektor Czernecki otrzymuje pozwolenie od Delegata Rządu na Okręg Radomsko-Kielecki na prowadzenie tajnej szkoły średniej wraz z upoważnieniem do pełnienia funkcji przewodniczącego komisji egzaminacyjnych podczas matur. 1 czerwca 1942 r. Komisja Oświaty i Kultury nadaje konspiracyjnej placówce oświatowej w Słupi nazwę „Gimnazjum i Liceum Ziemi Włoszczowskiej”. W roku szkolnym 1943/44 w tajnej szkole uczą się już 563 osoby. Wówczas rodzi się pomysł organizowania nauki na wyższym poziomie. Dzięki kontaktom Czerneckiego z działającym w konspiracji Uniwersytetem Jagiellońskim w Krakowie udaje się założyć w Słupi jego filię. Na pierwszym roku studiuje 49 osób, przede wszystkim absolwentów liceum w Słupi. Powstają grupy kierunkowe: lekarska, filozoficzna, polonistyczna, rolnicza oraz ekonomii i prawa.

We „Wspomnieniach maturzystów ostatniej tajnej matury w Słupi. Rocznik 1944” uczniowie Czerneckiego piszą: Słupia stała się centrum i ostoją wielkiej sprawy! Nauczanie na tajnych kompletach (kilkuosobowych) w domach jej mieszkańców, jak również w okolicy na terenie powiatu – w chatach, leśniczówkach, na plebaniach – było nie tylko przejawem oporu, ale także zachowaniem narodowej tożsamości i dowodem patriotyzmu. (...) Ogółem tajnym nauczaniem objętych zostało 938 dziewcząt i chłopców. Pozostały w naszej pamięci porywające lekcje języka polskiego. Profesor Roman Czernecki, wybitny polonista, wspaniały wykładowca i pedagog z powołania, to przedstawiciel pokolenia międzywojennego – Wolnej Polski – które swoją pracę pojmowało jako służbę społeczną.

Tajne nauczanie w Słupi to fenomen. Przed wojną nie działała w tej miejscowości placówka zapewniająca naukę na wyższym poziomie. Dopiero wojna przyniosła chłopskim dzieciom niepowtarzalną okazję do podjęcia nauki i sprawiła, że szkoła znalazła się na wyciągnięcie ręki. Istotne znaczenie miała również atmosfera i warunki, w jakich tajne nauczanie było prowadzone: obustronna, partnerska i niezwykle udana współpraca dworu i wsi, inteligentów, nauczycieli i chłopów.

Koniec wojny na tych terenach zastaje nauczycieli w połowie roku szkolnego i stawia ich w nowej sytuacji. Powojenną szkołę Czernecki organizuje w pałacu w Szczekocinach. Ze względu na tę specyficzną lokalizację nowa szkoła dysponuje majątkiem obejmującym budynki mieszkalne, budynki gospodarcze, park, 2 ha ogrodu, 35 ha stawów rybnych, dwa młyny, gorzelnię oraz ziemię, którą właśnie parcelowano.

W roku szkolnym 1945/46 nauczyciele przystępują do realizowania programu w gimnazjum, liceum ogólnokształcącym, klasach przyspieszonych dla dorosłych i liceum pedagogicznym. Prowadzone są ponadto wstępne kursy pedagogiczne, roczne kursy spółdzielcze, roczne kursy koszykarskie, a w ciągu roku szkolnego: trzymiesięczne kursy samochodowe i kursy pisania na maszynie. W tym czasie trwają również prace nad przygotowaniem internatu, który ma pomieścić 320 uczniów. Istotna dla projektu nowej szkoły jest też idea uczniowskiej współpracy i samokształcenia realizowana w postaci szkolnej spółdzielni pracy, spotkań świetlicowych i samorządu uczniowskiego.

Ambicją Czerneckiego jest stworzenie pierwszej bezpłatnej szkoły chłopskiej, która do pewnego stopnia byłaby niezależna politycznie i ekonomicznie. Taki zamiar odpowiada więc na formułowane w tym czasie postulaty przemian polskiej inteligencji, a także na gruntowne zmiany zachodzące w strukturze społecznej ówczesnej Polski. Czernecki tak przedstawia cele nowej szkoły: Chcemy wychować wiejskiego nauczyciela, pozbawionego malkontentyzmu, nauczyciela, który przeorze ugory wsi naszej, który wydrze wieś z przekleństwa, przesądu, ciemnoty, zabobonów; chcemy wychować nowego inteligenta, zrośniętego ze swym chłopskim środowiskiem, chcemy uchronić go przed wysferzeniem się.

Z biegiem czasu sytuacja w Szczekocinach staje się coraz trudniejsza, nie wszystko idzie zgodnie z planem, a dodatkowo pracę dyrektora utrudniają podejrzenia i inwigilacja ze strony Urzędu Bezpieczeństwa. W 1950 r. Czernecki przyjmuje propozycję objęcia stanowiska kuratora okręgu szkolnego w Zielonej Górze. Jego dalsze losy związane są z Gdańskiem, gdzie pracuje jako wykładowca i prorektor w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej, a potem z Warszawą, gdzie otrzymuje stanowisko dyrektora Studium Nauczycielskiego dla Pracujących. Na emeryturze nie zaprzestaje pracy dydaktycznej. W latach 1974-80 prowadzi wykłady zlecone z historii filozofii na Politechnice Warszawskiej. Umiera 13 grudnia w 1986 r.

AKADEMIA OPOWIEŚCI

Czekamy na wasze opowieści o nauczycielach z podstawówki, liceum, uczelni, ale także o innych ludziach, którzy byli dla was inspiracją na całe życie.

Regulamin akcji jest dostępny TUTAJ. Teksty najlepiej przysyłać za pośrednictwem naszej FORMATKI. Najciekawsze będą publikowane na łamach ogólnopolskiej „Gazety Wyborczej” oraz w jej wydaniach lokalnych lub w serwisach grupy Wyborcza.pl.

Nadesłane prace wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców.

ZWYCIĘZCY DOSTANĄ NAGRODY PIENIĘŻNE:

za pierwsze miejsce w wysokości 5556 zł brutto,
za drugie miejsce – 3333 zł brutto,
za trzecie miejsce – 2000 zł brutto.

Komentarze
Zaloguj się
Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
Dzisiejsi "niezłomni" raczej by się zebździli prędzej niż zorganizowali szkoły dla kilkuset osób i to pod okupacją.
już oceniałe(a)ś
9
0
"utrudniają podejrzenia i inwigilacja ze strony Urzędu Bezpieczeństwa. W 1950 r. Czernecki przyjmuje propozycję objęcia stanowiska kuratora okręgu szkolnego w Zielonej Górze. " Jakoś się to kupy nie trzyma... Chyba to poprzednie zdanie napisano dla zadośćuczynienia dzisiejszej narracji. Bo jakże to tak, nie być być wtedy inwigilowanym przez UB? To by było podejrzane i niweczyło wszelkie zasługi...
już oceniałe(a)ś
3
0