Sala czarna Teatru NN wypełniła się w piątek wiernymi, ateistami, agnostykami. Takie właśnie różnorodne towarzystwo przyszło na wieczór wspomnień poświęcony arcybiskupowi Józefowi Życińskiemu, który, jak wiadomo, "szeroko otwierał drzwi Kościoła".

KONKURS AKADEMIA OPOWIEŚCI

Kolejna odsłona Akademii Opowieści. O co chodzi w naszym konkursie?

Zapoznaj się z REGULAMINEM

Weź udział w konkursie, przyślij opowieść, wygraj nagrody! [FORMULARZ]

Wieczór wspomnień poświęcony arcybiskupowi Życińskiemu [ZDJĘCIE]

„Świat musi mieć sens” - to tytuł wznowionej właśnie przez Znak książki, która jest zapisem rozmów Aleksandry Klich z arcybiskupem Józefem Życińskim. W 70. rocznicę urodzin tej wyjątkowej postaci polskiego Kościoła zorganizowaliśmy wspólnie z ośrodkiem Brama Grodzka - Teatr NN i fundacją Ponad Granicami spotkanie wspomnieniowe. Oprócz autorki książki w dyskusji wzięli udział prof. Jan Woleński, filozof,  i prof. Sławomir Żurek, filolog. Spotkanie poprowadził Tomasz Dostatni OP.

Ludzie szli ze swoim biskupem opłakiwać ofiary Zagłady

Przed dyskusją dyrektor Teatru NN Tomasz Pietrasiewicz zaprezentował fragmenty nagrań filmowych z misterium pamięci „Jedna ziemia - dwie świątynie”. W 2000 r. ośrodek przygotował to wydarzenie z inspiracji arcybiskupa Życińskiego. Jak mówi Pietrasiewicz, miało ono swoje źródło w fundamentalnym pytaniu o to, w jaki sposób na ziemi, na której wymordowano miliony Żydów, możemy na nowo odbudowywać relacje polsko-żydowskie. - Mamy świadomość tego, że akceptować jakąkolwiek formę antysemityzmu znaczy dla chrześcijanina podcinać własne korzenie - mówił arcybiskup Józef Życiński, którego głos zarejestrowano podczas jednego z misteriów.

Temat pamięci i roli Kościoła w relacjach polsko-żydowskich powracał później w wypowiedziach panelistów. - Pamiętam reakcje arcybiskupa na dyskusję wokół „Sąsiadów” Jana T. Grossa. Napisano wiele głupot na temat tej książki, a on wtedy powiedział, że mamy problem, bo jesteśmy ciągle pod wpływem traumy, bo nigdy nie została w Polsce ogłoszona żałoba po Żydach. A przecież musimy tę traumę wspólnie jako naród przeżyć, bo to byli polscy obywatele - wspominał prof. Sławomir Żurek, którego na KUL-u nazywano żołnierzem Życińskiego. - I wtedy arcybiskup wymyślił akcję opłakiwania Żydów. Jeździł do miast i wsi w diecezji, w których niegdyś żyli Żydzi, czyli do Kazimierza Dolnego, Łęcznej, do gminy Trawniki. Ludzie widzieli biskupa modlącego się i opłakującego ofiary Zagłady. Potem szli ze swoim biskupem na  miejsca kaźni, na cmentarze żydowskie. To była wielka lekcja Kościoła - podkreślił prof. Żurek.

Kościół i nauka

Arcybiskup Życiński, wybitny uczony, filozof, był metropolitą lubelskim od 1997 r. do śmierci w 2011. W tym czasie stał się jedną z najbardziej wyrazistych postaci Kościoła, często zabierał głos, zawsze odważnie, w ważnych sprawach publicznych. Zadziwiał dynamizmem i energią, był m.in. inicjatorem organizowanych w Lublinie kongresów kultury chrześcijańskiej. Był biskupem wiernym doktrynie swojego Kościoła, ale jednocześnie był człowiekiem nauki otwartym na innych.

- On uważał, że inaczej myślący, czy inaczej wierzący, też odnajdują sens w świecie. Ta postawa Józefa Życińskiego była dla mnie bardzo pociągająca - mówił prof. Jan Woleński. - Na przykład jednym z jego ważnych bohaterów intelektualnych był radykalny ateista Albert Camus. Także Leszek Kołakowski. Dlaczego? Dlatego, że oni bronili sensu świata.

Ci, którzy, jak autorka książki Aleksandra Klich, spotkali na swej drodze księdza Życińskiego nie tylko zapamiętali go na zawsze, ale też chcą ciągle o nim opowiadać, przywoływać jego myśli, konfrontując je z dzisiejszym światem, w którym coraz mocniej mówi się o kryzysie wartości. - Spotkanie z Życińskim otworzyło mnie na Kościół, który akceptuje inaczej myślących i tych, którzy znaleźli się na jego obrzeżach. Ja się w tym Kościele odnalazłam. To jego zasługa - mówiła Aleksandra Klich.

Muszę trochę posiedzieć w tabernakulum

Wieczór wspomnień w Teatrze NN obfitował oczywiście w wiele anegdot. Jedną z nich przypomnieli prof. Żurek i ojciec Dostatni .

Na jednym ze spotkań autorskich Życińskiego, na którym panowała pogodna, wręcz rodzinna atmosfera, znany wydawca lubelski Norbert Wojciechowski zapytał arcybiskupa, czy chciałby usłyszeć najnowszy dowcip na jego temat. Biskup oczywiście się zgodził. Dowcip był relacją z rozmowy między księżmi diecezjalnymi. Jeden mówi do drugiego: Słuchaj, otwieram „Wyborczą”, a tam Życiński, otwieram „Rzeczpospolitą” - Życiński, włączam radio - Życiński, telewizor - Życiński. Idę odprawiać mszę i aż boję się otworzyć tabernakulum.

- Pamiętam, że wszystkich wtedy to bardzo rozśmieszyło, natomiast arcybiskup siedział poważny. Widać było, że dowcip nie przyniósł mu szczególnej satysfakcji. Zaraz po wieczorze autorskim, kiedy podpisywał książki, wykorzystałem okazję, aby poprosić go o rozmowę, o wywiad prasowy. On tak na mnie spojrzał i mówi: Kolego, teraz to ja muszę trochę posiedzieć w tabernakulum - wspominał prof. Sławomir Żurek.

Piątkowe spotkanie było zorganizowane w ramach projektu „Gazety Wyborczej” i Teatru NN;  Akademia Opowieści - Nieznani bohaterowie naszej niepodległości.

Konkurs dla Czytelników - napisz opowieść i wygraj 5 tys. zł!

Akademia Opowieści. „Nieznani bohaterowie naszej niepodległości”

Historia Polski to nie tylko bitwy i przelana krew. To również wielki codzienny wysiłek zwykłych ludzi. Mieli marzenia i energię, dzięki którym zmieniali świat. Pod okupacją, zaborami, w czasach komunizmu, dzisiaj – zawsze byli wolni.

Każdy w polskiej rodzinie ma takiego bohatera: babcię, wujka, sąsiada. Uczyli, leczyli, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, bibliotekę na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi i pracowitości.

Bez nieznanych bohaterów – kobiet i mężczyzn – nie byłoby niepodległej Polski. Dzięki nim przetrwaliśmy.

Napiszcie o nich. Tak stworzymy pierwszą wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski. Opowieści zamiast pomników.

Na wspomnienia o nieznanych bohaterach naszej niepodległości na nie więcej niż 8 tys. znaków (ze spacjami) czekamy do 30 września 2018 r. Można je przysyłać za pośrednictwem formatki dostępnej na stronie internetowej.

Najciekawsze teksty będą publikowane na łamach „Gazety Wyborczej” (w tym jej dodatków, np. „Ale Historia”, „Magazyn Świąteczny”, „Duży Format” oraz lokalnych) lub w serwisach z grupy Wyborcza.pl.

Nadesłane wspomnienia wezmą udział w konkursie, w którym jury wyłoni trzech zwycięzców oraz 80 wyróżnień.

Zwycięzcom przyznane zostaną nagrody pieniężne:

za I miejsce – 5556 zł brutto,
za II miejsce – 3333 zł brutto,
za III miejsce – 2000 zł brutto.

Osoby wyróżnione dostaną roczne prenumeraty Wyborcza.pl.

Laureatów ogłosimy 5 listopada 2018 r.

Komentarze