Nie miała łatwego życia, ale poświęciła je dla innych. Kochała dzieci, młodych ludzi i wiele dla nich zrobiła

ZOBACZ TAKŻE: Kolejna odsłona Akademii Opowieści: O co chodzi w naszej akcji

Cezary Łazarewicz radzi jak pisać [PORADNIK]

"Nieznani bohaterowie naszej niepodległości". Weź udział w naszej akcji, przyślij opowieść [FORMULARZ]

– Wielki człowiek, wielka postać, ogromne serce, niedościgniony wzór do naśladowania. Trochę taki harcerski Judym, pomnożony przez udział w walce o niepodległość – podkreśla prof. Adam Massalski, także harcmistrz.

MICHAŁ WALCZAK

Jako student pomagał Natalii Machałowej m.in. w organizacji obozów, pracowali też razem w komendzie hufca. – Szedłem raz ulicą Sienkiewicza, druhna Natalia w rozwianym płaszczu woła do mnie: „Druhu Adamie, dostałam pensję, kupiłam aparat fotograficzny dla Domu Harcerza". Zbudowała ten dom, a sama mieszkała na poddaszu, gdzie się wchodziło po schodach jak po drabinie. Do dziś mam też przed oczami taki obraz: na obozie idziemy w kierunku kuchni. Ona bez przerwy schyla się po patyki i mówi: „Żeby chłopcy mieli czym palić, żeby nie musieli zbierać" – wspomina prof. Massalski.

Do lasu jeździła jako „Hanka"

Natalia Machałowa urodziła się 13 lipca 1916 roku. Matka Maria zmarła dziesięć dni po porodzie. Ojciec Zygmunt Żurowski był ślusarzem w białogońskiej fabryce. Ożenił się drugi raz i już po odzyskaniu niepodległości wyjechał z rodziną do Płocka. Tam Natalia rozpoczęła naukę w szkole powszechnej. Ukończyła ją w Białogonie, dokąd wrócili po kilku latach. Nauczycielem i wychowawcą jej klasy był Sylwester Kowalczewski, znany krajoznawcza i działacz społeczny, który także organizował harcerstwo.

Potem Natalia ukończyła Seminarium Nauczycielskie Żeńskie im. Królowej Jadwigi w Kielcach, gdzie nauczycielka Eugenia Preussowa zaangażowała ją do pracy z zuchami. Po maturze w 1935 roku nie udało jej się znaleźć stałego zatrudnienia. W białogońskiej szkole pracowała tylko w ramach godzin nadliczbowych i prowadziła drużynę zuchową.

W 1938 roku otrzymała stopień działacza harcerskiego z rąk Aleksandra Kamińskiego, podczas wojny jednego z przywódców Szarych Szeregów, autora książki „Kamienie na szaniec".

Latem 1939 roku Żurowska była komendantką ostatnich przedwojennych kolonii zuchowych w Podzamczu Chęcińskim, po napaści Niemiec na Polskę zgłosiła się jako sanitariuszka do szpitala polowego w Kielcach. Na początku niemieckiej okupacji dostała posadę nauczycielki w szkole powszechnej w Łopusznie, a w 1941 roku została jej kierowniczką. Nie ograniczała się do nauczania tego, na co pozwalał okupant. Tworzyła tajne komplety gimnazjalne, na których uczyła języka polskiego, geografii, historii i przyrody.

Ponieważ w Łopusznie nie było przed wojną gimnazjum i nauczycieli na tym poziomie, jeździła z uczniami na egzaminy do Kielc. Natomiast maturę zdawali już u siebie przed komisją, która przyjechała z Kielc.

Natalia Żurowska działała też aktywnie w konspiracji jako łączniczka i w wywiadzie Armii Krajowej pod pseudonimem „Hanka". Utrzymywała kontakty z Austriakiem Karlem Landem, który był żandarmem w Łopusznie i współpracował z polskim podziemiem, ostrzegając m.in. przed akcjami represyjnymi. Odbierane od niego meldunki przekazywała partyzantom. Woziła też rowerem do lasu żywność i nie tylko. „Sama kiedyś zaprowadziłam w ręce naszych czwórkę Niemców eskortujących na wozie amunicję. Podwozili mnie, a ja im wskazywałam drogę" – wspominała po wojnie.

W październiku 1945 roku rozpoczęła studia na uniwersytecie w Poznaniu. Przerwała je po dwóch miesiącach z powodu śmierci ojca. Na krótko wróciła do rodziny w Białogonie. Wkrótce znów wyjechała do Łopuszna, gdzie była zaangażowana w tworzenie szkoły średniej, pracowała jako nauczycielka i kierowniczka kursów nauczycielskich, sama też taki kurs na wyższym poziomie ukończyła.

Wypłynęli na szerokie wody

W styczniu 1947 roku wraz z wieloma innymi osobami z AK została aresztowana. Zwolniono ją po 12 dniach i pozwolono wrócić do pracy. Wkrótce poznała Stanisława Machałę, byłego więźnia Auschwitz, za którego wyszła za mąż. Byli małżeństwem niespełna dwa lata. Schorowany i wycieńczony obozem Machała zmarł w czerwcu 1949 roku. Natalia z ośmiomiesięcznym synkiem wróciła po raz kolejny do Białogonu. Tym razem już na stałe.

Natalia Machałowa
Natalia Machałowa  rodzinne archiwum

Znów miała problemy ze znalezieniem pracy, bo na przeszkodzie stała przeszłość w AK. Pół roku była nauczycielką w szkole w ówczesnej wsi Czarnów, a potem krótko w Kielcach. Na rok została zatrudniona w przedszkolu przy zakładach białogońskich, następnie w przedszkolu ćwiczeń przy kieleckim Państwowym Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli i jako wizytatorka wydziału oświaty. Stabilizacji zawodowej doczekała się dopiero w 1964 roku, gdy została kierowniczką Przedszkola nr 13, które mieściło się przy obecnej ulicy Kapitulnej. Była nią przez dziewięć lat, do przejścia na emeryturę.

Równocześnie z pracą pedagogiczną Natalia Machałowa działała w reaktywowanym pod koniec 1956 roku Związku Harcerstwa Polskiego. Już jako harcmistrz była w jego radzie naczelnej, w komendzie chorągwi i hufca w Kielcach, a przede wszystkim stworzyła szczep im. Stanisława Staszica w Białogonie. Organizowała najpierw drużyny zuchów, z których później wyrastali harcerze i instruktorzy harcerscy. Wciągnęła przy tym do współpracy rodziców i tak powstało Koło Przyjaciół Harcerstwa.

Dzięki niej białogońscy harcerze rozwijali m.in. żeglarskie pasje, budowali jachty i brali udział w dalekomorskich rejsach „Zawiszy Czarnego", flagowego żaglowca ZHP.

Wszyscy, od zuchów poczynając, pracowali też przy budowanym z inicjatywy Machałowej Domu Harcerza. Otwarty został w 1969 roku i stał się ośrodkiem kulturalno-oświatowym dla całego Białogonu.

Wielka, przezacna postać

– Uczyłam się od druhny Machałowej, jak prowadzić gromadę zuchową, jak być liderem zuchowym. Przy druhnie organizowałam pierwszą zbiórkę. Przezacna postać. Na zawsze będzie mi się kojarzyć z wielkim spokojem i ogromnym szacunkiem – podkreśla harcmistrz Iwona Pióro, komendantka białogońskiego szczepu.

Dodaje, że jeszcze lepiej poznała Machałową, nazywaną przez starszych harcerzy druhną Talą, już po jej śmierci. Kiedy pisała o druhnie pracę magisterską.

– Otwierałam szeroko oczy, że tyle zrobiła i przeżyła – mówi Iwona Pióro.

– Powszechnie lubiana osoba. Na dzisiejsze czasy wzór obywatela przez duże „O". Historia Białogonu, wszyscy trochę starsi ludzie ją tu pamiętają – podkreśla Jan Jasiński, emerytowany wicedyrektor Kieleckiej Fabryki Pomp.

Dodaje, że często do niego przychodziła z różnymi problemami i potrzebami, jakie mieli harcerze. Opowiada, że jeszcze przed wybudowaniem Domu Harcerza obozowy sprzęt harcerski trzymała w swoim mieszkaniu na poddaszu, tam też odbywały się zbiórki. Chciała być wszędzie ze swoimi podopiecznymi, jeździła na wszystkie obozy. W ostatnim roku życia pojechała jeszcze z dziećmi na obóz, choć lato było wyjątkowo chłodne i deszczowe. – Pytałem: „Gdzie pani jedzie w taką pogodę?". Odpowiedziała, że musi jechać i wszystkiego dopilnować – wspomina Jan Jasiński.

Natalia Machałowa zmarła 1 grudnia 1984. Jej imię noszą Dom Harcerza i Szkoła Podstawowa nr 20 w Białogonie, Przedszkole Samorządowe nr 13 przy ul. Karczówkowskiej oraz ulica na Zalesiu Pierwszym, a także ulica w pobliżu szkoły w Łopusznie.

Akademia Opowieści. "Nieznani bohaterowie naszej niepodległości"

Historia Polski to nie tylko dzieje wielkich bitew i przelanej krwi. To również codzienny wysiłek zwykłych ludzi, którzy nie zginęli na wojnie. Mieli marzenia i energię, dzięki której zmieniali świat. Pod okupacją, zaborami, w czasach komunizmu, dzisiaj – zawsze byli wolni.

Każdy w polskiej rodzinie, wsi, miasteczku i mieście ma takiego bohatera: babcię, dziadka, nauczyciela, przyszywanego wujka, sąsiada. Jednych znaliśmy osobiście, innych – ze słyszenia. Opowiada się o nich anegdoty, wspomina ich z podziwem i sympatią.

Byli prawnikami, konstruktorami, nauczycielami, bywało też, że nie mieli żadnego zawodu. Uczyli, leczyli, tworzyli, wychowywali dzieci, budowali, projektowali. Dzięki nim mamy szkoły, biblioteki na wsi, związki zawodowe, gazety, wiersze, fabryki. Dawali innym ludziom przykład wolności, odwagi, pracowitości.

Bez nieznanych bohaterów – kobiet i mężczyzn – nie byłoby niepodległej Polski. Dzięki nim przetrwaliśmy.

Napiszcie o nich. Tak stworzymy pierwszą wielką prywatną historię ostatnich stu lat Polski. Opowieści zamiast pomników.

Komentarze
Zaloguj się
Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem