Maciej Lepiato: Moi idole - Partyka i Tamberi

Lubię szukać inspiracji w innych ludziach, w innych sportowcach. Moim wieloletnim idolem jest Artur Partyka. Drugim - Gianmarco Tamberi. Nawet podkradłem mu cieszynkę... - mówi rekordzista świata w skoku wzwyż i mistrz paraolimpiady Maciej Lepiato.

Myślę, że każdy ma w swoim życiu kilka osób, które mu imponują i których osiągnięcia motywują do dalszej pracy nad samym sobą, nad pokonywaniem wszelkiego rodzaju trudności i ograniczeń. Ja oczywiście nie jestem wyjątkiem. Lubię szukać inspiracji w innych ludziach, w innych sportowcach. Najczęściej są to inni skoczkowie wzwyż, których występy lubię oglądać na nagraniach dostępnych w internecie.  Choć wartych uwagi skoczków jest bardzo dużo, mnie szczególnie inspirują dwie osoby. Pierwsza to mój niekwestionowany idol od wielu, wielu lat, druga to niezwykle ciekawa postać współczesnego włoskiego sportu.

Pisząc o wieloletnim idolu miałem na myśli, rzecz jasna, Artura Partykę. Ten urodzony w 1969 roku skoczek w trakcie swojej kariery sportowej zdobył między innymi dwa medale olimpijskie i trzy medale mistrzostw świata, nie mówiąc o licznych zwycięstwach na konkursach zarówno międzynarodowych, jak i ogólnopolskich. Największym jego osiągnięciem było chyba jednak ustanowienie wciąż aktualnego rekordu Polski - w 1996 roku skoczył na wysokość 2,38 m. Partyka mógł pochwalić się perfekcyjną techniką, którą bardzo lubię obserwować. Znam właściwie wszystkie dostępne nagrania jego skoków.

Drugą postacią o której chciałbym napisać jest Gianmarco Tamberi. To skoczek młodszy ode mnie o cztery lata, który w tym roku w fantastycznym stylu zdobył tytuł mistrza świata, skacząc na wysokość 2,39 m i tym samym pobijając rekord Włoch. W Tamberim bardzo podoba mi się show, jaki robi w czasie konkursów. Do tego stopnia, że podkradłem mu jedną cieszynkę, którą wykorzystałem w Rio po zdobyciu złotego medalu. Gianmarco niestety w tym roku nie wystartował na igrzyskach. Na ostatnim przed Rio konkursie, w Monako, nabawił się poważnej kontuzji, która uniemożliwiła mu start w Brazylii. Nie ukrywam, że bardzo mu współczułem i przejąłem się jego wypadkiem. Było mi go szkoda tym bardziej, że według mnie na igrzyskach zdobyłby złoto. Jak jednak widać, nic nigdy nie jest pewne - i to jest jedna z tych rzeczy, które w sporcie uważam za wspaniałe. A kto jest Waszym sportowym idolem?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.