W poniedziałkowym "Dużym Formacie" polecamy reportaż o ciszy w Czechach, wywiad z Krzysztofem Skibą oraz dwa teksty dotyczące pracy - pierwszy opisuje wysiłki młodych ludzi przy poszukiwaniu wymarzonej posady, drugi opowiada o wadach i zaletach pracy zdalnej.

W  najnowszym "Dużym Formacie" przeczytasz:

  • Reportaż „Nie gaś tego, co cię nie parzy” Agaty Grabowskiej, która sprawdzała, dlaczego Czesi są cichsi niż Polacy.

    Czesi mają większy szacunek dla prywatności, swojej i cudzej. Nie muszą zaraz wszystkim o wszystkim opowiadać, nie narzucają się innym. Jak Czech dzwoni i nie odbierzesz, to nie dzwoni 17 razy z rzędu, bo przecież widzisz, wyświetla ci się, kto dzwonił. W Polsce – do skutku. Tu ludzie się umówią i nie zawracają głowy. Czechom świat się nie przytrafia. Zauważ, to jest zaszyte w języku. W Polsce moje pacjentki regularnie mówiły: „Syn mi się rozchorował”, „Babcia mi umarła”. Mi! Rozumiesz? Mi, a nie, że po prostu umarła. I od razu we łzy. Bo JEJ się to zdarzyło, w NIĄ osobiście to było wymierzone. Czech nigdy tak nie powie, raczej tak nie pomyśli. Bo oni nie robią z siebie ofiar. Bohaterów zresztą też nie.

  • Reportaż Marcina Wójcika “Kiedy przestaniemy przychodzić do pracy” o tym, jak w Polsce wygląda praca zdalna.

    W poprzedniej firmie raz w tygodniu zostawałam w domu, aby zrobić to, co wymagało ode mnie skupienia. Ale i tak brałam laptop i szłam do kawiarni. Dlaczego? Bo dom mnie wciągał pytaniami: „A może teraz wrzucę pranie?”, „A może opróżnię zmywarkę?”, „A może zrobię naleśniki?”. W biurze nikomu takie pomysły nie przyjdą do głowy, jesteśmy nastawieni na pracę, w głowie włącza się inny tryb.

  • Wywiad Wojciecha Staszewskiego z Krzysztofem Skibą, liderem zespołu Big Cyc obchodzącego w tym roku 30-lecie działalności.

    Renata to dzielna kobieta. Wyobraź sobie, że mamy pokoik w akademiku około 12 metrów kwadratowych, małe dziecko, a ja siedzę w pierdlu. Bo mnie zatrzymywali na happeningach. Na przykład „Niezależne obchody Dnia Dziecka”, kiedy weszliśmy na dach kiosku Ruchu w żółtych kalesonach i rozwiesiliśmy transparenty: „Światu pokój – dzieciom mieszkania”, parodiujący hasła pokojowe i zmieniający je w problem mieszkaniowy, i drugi, który nam zabrali, „Precz z czerwonymi...” i na dole drobnym drukiem „...kapturkami”. Rzucaliśmy cukierkami w milicjantów i krzyczeliśmy do nich: „Smurfy!”. W ciągu kilku minut zebrało się dwa tysiące osób. Ludzie byli głodni takich akcji.

Magazyn reporterów "Duży Format" w poniedziałek 30 kwietnia z "Gazetą Wyborczą"

Komentarze